Hollywood już od 20 lat próbuje nakręcić aktorskie widowisko "Voltron". Właśnie pojawiła się nowa propozycja i wszystkie studia biją się o prawa do jego realizacji. Za kamerą stanie
Rawson Marshall Thurber, czyli reżyser jednego z największych hitów platformy Netflix - "
Czerwonej noty".
"Voltron" długa droga na ekrany
Historia "Voltrona" rozpoczyna się w latach 80. Był to animowany serial nadawany w amerykańskiej telewizji, który tak naprawdę w ogóle nie istniał. Jego pierwszy sezon był przemontowaną wersją japońskiego serialu animowanego z 1981 roku "Hyakujūō Golion" (Beast King GoLion). Drugi sezon powstał na bazie zupełnie innego japońskiego serialu animowanego z 1982 roku "
Kikô Kantai dairugger XV" (Armored Fleet Dairugger XV).
Fabuła serialu nie była szczególnie skomplikowana. Świat został zaatakowany przez kosmicznych najeźdźców. Pięciu śmiałków jednoczy się w celu pilotowania robotów, które razem składają się w Voltrona - wojownika zdolnego pokonać obcych.
O aktorskiej kinowej wersji mówi się od początku XXI wieku. Pierwsza propozycja padła jeszcze przed pojawieniem się w kinach "
Transformers"
Michaela Baya. Za produkcję miał odpowiadać
Mark Gordon, nominowany do Oscara za "
Szeregowca Ryana". Wojna o prawa autorskie opóźniła jednak jego realizację.
Kolejna próba została podjęta w 2011 roku przez Atlas Entertainment i Relativity Media. Nad scenariuszem pracowali
Joshua Oppenheimer oraz
Thomas Dean Donnelly, autorzy widowiska "
Conan Barbarzyńca". Niestety parę lat później Relativity Media zostało bankrutem.
W 2016 roku prawa przejęło Universal Pictures i DreamWorks Animation. Nad nowym scenariuszem pracował wtedy
David Hayter, autor "
X-Men" i "
X-Men 2". Z tej wersji ostatecznie też nic nie wynikło.
O prawa do realizacji "Voltrona"
Thurbera walczą m.in. Amazon, Warner Bros. i Universal Pictures. Co ciekawe, filmem nie jest zainteresowana platforma Netflix, która emitowała serial animowany "
Voltron. Legendarny obrońca".
Zwiastun serialu "Voltron. Legendarny obrońca"