Choć trudno w to uwierzyć, zważywszy na fakt, że na film czekamy od 2001 roku, scenariusz
"Inglorious Bastards" jest już gotowy.
Quentin Tarantino przekazał go czterem wytwórniom: Universal, Warner Bros., Paramount i Sony w poszukiwaniu inwestora. Reżyser spotkał się również z
Bradem Pittem, któremu zaproponował jedną z ról w projekcie.
Pitt zagrał w
"Prawdziwym romansie", którego scenarzystą był
Tarantino.
Quentin Tarantino zapowiadał
"Inglorious Bastards" już osiem lat temu. Obraz miał zrealizować Miramax. Potem projekt wraz z braćmi
Weinstein przeszedł do nowej wytwórni i na tym sprawa ucichła. Jednak w Cannes
Tarantino nieoczekiwanie zapowiedział szybki start produkcji i premierę na przyszłorocznym festiwalu.
Przypomnijmy, iż według informacji opublikowanych dwa tygodnie temu przez AICN,
"Inglorious Bastards" ma być obrazem zrealizowanym jak
"Kill Bill" w dwóch odsłonach. Bohaterami ma być grupa więźniów transportowana przez wojska alianckie, na które napada oddział niemiecki. W wyniku walk, więźniowie uzyskują wolność i teraz próbują przedostać się do neutralnej Szwajcarii. Po piętach depczą im zarówno wojska alianckie jak i nazistowskie.
The Weinstein Co., które sfinansowało finansową klapę, jaką był projekt
"Grindhouse" nie ma pieniędzy na nowy film i dlatego
Tarantino musi szukać wsparcia finansowego gdzie indziej. Zgoda
Pitta na udział w projekcie oczywiście będzie silną kartą przetargową w negocjacjach z wielkimi wytwórniami.
Harvey Weinstein i Laurence Bender będą współproducentami obrazu.
Na trudną sytuację Weinstein Co. może wskazywać może również fakt, iż inny prestiżowy projekt studia
"Nine" Roba Marshalla także powstanie do spółki z inną wytwórnią – w tym przypadku będzie to Relativity Media.