Warner Bros. nie spieszy się z wyborem reżysera widowiska
"The Flash". Jeśli jednak wierzyć najświeższym doniesieniom, proces powoli zbliża się do końca. W rywalizacji ponoć liczy się już tylko kilka osób. Nazwiska dwójki z nich już poznaliśmy.
Portal The Wrap podaje, że faworytem do otrzymania angażu jest
Robert Zemeckis (
"Sprzymierzeni"). Z kolei Variety podaje, że spore szanse ma
Matthew Vaughn (
"Kingsman: Złoty krąg").
Może się jednak okazać, że żaden z nich za kamerą
"The Flash" nie stanie. Warner wybrał sobie bowiem reżyserów, którzy mają już w planach inne widowiska.
Zemeckis latem rozpocznie prace nad niezatytułowany filmem ze
Steve'em Carellem w roli głównej. Obraz powstanie na bazie dokumentu
"Marwencol", który opowiadał historię Marka Hogancampa. Został on brutalnie pobity przez pięciu wyrostków i przez 9 dni pozostawał w śpiączce. Kiedy się obudził, okazało się, że utracił pamięć - nie wiedział nic o sobie, o przyjaciołach, o rodzinie.
Z kolei
Vaughn chce dokończyć trylogię
"Kingsman". Variety uważa, że jego zainteresowanie
"The Flash" jest formą nacisku na 20th Century Fox, by studio dało mu wolną rękę, jeśli chodzi o realizację
"Kingsman 3".
Przypomnijmy, że
"The Flash" już trzykrotnie stracił reżyserów. Pierwotnie ofertę realizacji filmu otrzymali
Phil Lord i
Christopher Miller. Ci jednak zdecydowali, że wolą nakręcić
"Hana Solo". Ich miejsce zajął
Seth Grahame-Smith, ale i on po kilku miesiącach rozstał się z projektem. Kolejnym reżyserem komiksowego widowiska został
Rick Famuyiwa, ale pod koniec października ubiegłego roku porzucił projekt, twierdząc, że kością niezgody były różnice artystyczne.
Od tamtej pory film pozostaje zawieszony w próżni. Wiadomo już, że
"The Flash" nie trafi do kin w przyszłym roku, lecz najwcześniej dopiero w 2020 r. Wiemy też, że widowisko jest w trakcie zmiany scenariusza. Nowy tekst przygotowuje
Joby Harold, czyli współautor drogiej klapy Warner Bros.
"Król Artur: Legenda miecza".