Czyżby szykował się kolejny spór w rodzinie
"Szybkich i wściekłych"? Ledwie ochłonęliśmy po słownych przepychankach
Vina Diesela i
Dwayne'a Johnsona, gdy ognia do pieca postanowił dołożyć
Tyrese Gibson.
Getty Images © Alberto E. Rodriguez Wszystko zaczęło się od opublikowanego w mediach społecznościowych zdjęcia, na którym Johnson podpisuje jakiś dokument. Fani od razu doszli do wniosku, że to kontrakt na główną rolę w spin-offie
"Szybkich i wściekłych". Sprawę niespodziewanie postanowił skomentować
Gibson wcielający się w serii w postać złotoustego Romana. Aktorowi nie spodobało się, że
Johnson zamierza kręcić własny film, opóźniając w ten sposób realizację
"Szybkich i wściekłych 9", których premierę zaplanowano na 19 kwietnia 2019 roku.
Gibson żalił się również, iż kolega z planu nie odpowiada na jego sms-y.
Wkrótce potem aktor opublikował kolejną wiadomość do fanów. Pisał w niej m.in.:
Każdy się liczy. Kiedy robimy film, jemy razem i żartujemy, jak rodzina okazujemy sobie miłość. Nasze serca biją w jednym rytmie. Razem z resztą ekipy śmialiśmy się, że premiera każdej kolejnej części "Szybkich i wściekłych" jest jak święto. Nie możesz przesunąć daty święta, brachu. Po jakimś czasie posty Gibsona zniknęły z jego fanpage'ów. Być może aktorowi udało się wreszcie skontaktować z Johnsonsem. Myślicie, że wszystko sobie wyjaśnili?