Kiedy ujawniono, że studio Warner Bros. przygotowuje projekt filmu o Jokerze - co samo w sobie było zaskoczeniem - wszyscy zdziwili się, słysząc, że producentem projektu będzie sam
Martin Scorsese. Teraz okazuje się jednak, że zdobycie słynnego reżysera było tylko pierwszym elementem przebiegłego planu wytwórni, a
Scorsese jest w nim zaledwie nazwiskiem prowadzącym do kolejnego nazwiska.
Akcja filmu ma rozgrywać się w latach 80. i przywoływać klimat kultowych filmów
Scorsesego,
"Taksówkarza" czy
"Wściekłego byka". Nic zatem dziwnego, że szykowany na reżysera
Todd Phillips ma pracować pod producenckim okiem twórcy wspomnianych tytułów. Studio liczy jednak, że
Scorsese skusi do projektu swojego ulubionego aktora,
Leonardo DiCaprio.
Gwiazdor
"Wilka z Wall Street" i
"Infiltracji" nie usłyszał jeszcze od studia żadnej oferty. Podobno nawet umowa
Scorsesego z wytwórnią nie jest jeszcze dopięta na ostatni guzik. Nie wiadomo więc, czy
DiCaprio w ogóle byłby zainteresowany rolą.
Warner Bros. ewidentnie ma jednak chrapkę na ambitny projekt w typie
"Mrocznego Rycerza", taki, który będzie miał szansę w oscarowym wyścigu.
Ciekawe, co na to
Jared Leto, który podobno nie zrezygnował z grania morderczego klauna i ma wrócić do roli w filmie o przygodach Jokera i Harley Quinn. A co na to Wy?