Nolan wie, co różni "Ligę Sprawiedliwości" od "Mrocznego Rycerza"

Kinowe filmy DC już od dawna nie rozpieszczają widzów. Nadzieje na odbicie się od dna pogrzebała obecna w kinach "Liga sprawiedliwości". Powtarzające się pod jej adresem zarzuty można by wzasadzie sprowadzić do jednego: pośpiechu twórców, który odbił się na jakości. Bohaterom DC nie zawsze jednak wiodło się w kinie tak źle. Wystarczy przypomnieć sobie "Mrocznego Rycerza" Christophera Nolana. Sam reżyser wyjaśnił w jednym z wywiadów, na czym jego zdaniem polega problem ze współczesnymi komiksowymi produkcjami. 


Nolan wyraźnie podkreślił, że miał ten niesamowity komfort, że mógł kręcić w swoim tempie i nikt go nie naglił. Ale te czasy są już za nami. Por.: 
To przywilej i luksus, którego filmowcy już nie mają. Myślę, że to był ostatni raz, kiedy ktokolwiek mógł powiedzieć do studia: "Mogę nakręcić jeszcze jeden film, ale zajmie mi to cztery lata". Teraz na twórcach spoczywa zbyt duża presja, by trzymać się terminów, chociaż pod względem twórczym to duża zaleta.  

Przypominamy również, że Nolan dał nowe życie i nową jakość cyklowi pogrzebanemu wcześniej przez Joela Schumachera. Trzeba jednak przyznać, że filmy Schumachera zgubiło coś zgoła innego. 

Myślicie, że Hollwyood jeszcze się otrząśnie i zrozumie, że widzów nie da sie zadowolić byle czym, a filmy to coś wiecej niż maszynki do zarabiania pieniędzy?