Niedzielną konkurencję na stosunek ilości newsów do ich jakości wygrywa
Arnold Schwarzenegger. Gwiazdor nie tylko uspokoił fanów
"Terminatora", zapewniając, że nowy film nie uwzględni istnienia
"Genisys". Wyznał również, że sequel
"Bliźniaków", komediowego hitu z 1988 roku, żyje i ma się dobrze.
Jeśli idzie o tę pierwszą sprawę, producent
James Cameron oraz zatrudniony przez niego reżyser
Tim Miller (
"Deadpool") nie uznają za część kanonu niczego, przy czym
Cameron bezpośrednio nie pracował - zapomnijcie więc o wydarzeniach z
"Genisys", ale też najprawdopodobniej z
"Buntu maszyn" oraz
"Ocalenia".
"Terminator 6" pomyślany jest jako pierwsza część nowej trylogii. Jako że w filmie powrócą postaci, które fani kochają najbardziej - w obsadzie znajdzie się miejsce dla
Schwarzeneggera, oficjalnie podano również, że Sarę Connor zarga
Linda Hamilton - zanosi się na tradycyjny sequel. Co o tym sądzicie? Dobry pomysł, czy może pozbycie się interesującej części uniwersum?
Co do kontynuacji
"Bliźniaków", o której w Hollywood mowa już od 6 lat, pre-produkcja oraz zdjęcia do filmu mają ruszyć zaraz po tym jak
Schwarzenegger zakończy temat
"Terminatora". Nie jest to oczywiście oficjalna informacja, ale brzmi całkiem wiarygodnie - wątek powrócił już w serii kwietniowych wywiadów z aktorem.
Film miałby być zatytułowany
"Triplets" ("Trojaczki"), a w obsadzie oprócz gwiazd oryginału,
Schwarzeneggera i
Danny'ego DeVito, pojawiłby się
Eddie Murphy. Scenariusz napisał znany m.in. z
"Pięknej i Bestii" aktor
Josh Gad. Oryginał zarobił ponad 200 milionów dolarów, więc producenci mają o co walczyć.