O co chodzi w "Mortal Kombat"? Podsumowanie historii

https://www.filmweb.pl/news/O+co+chodzi+w+%22Mortal+Kombat%22+Podsumowanie+przed+premier%C4%85+%22Mortal+Kombat+1%22-152079
O co chodzi w "Mortal Kombat"? Podsumowanie historii
W przededniu premiery najnowszej odsłony legendarnej serii bijatyk przyglądamy się skomplikowanym wydarzeniom, które doprowadziły nas do "Mortal Kombat 1".


Aż dziwne, że Mortalowa kosmogonia nie doczekała się (chyba) trzytomowego opracowania i nie stała się (chyba) przedmiotem akademickich dociekań, bo fikołki i zawijasy są tam nie mniejsze niż w greckiej mitologii. Równoległe wymiary toczące ze sobą boje od długich tysiącleci, turnieje decydujące o losach nie tylko naszego świata, ale i paru innych, starożytne, wszechpotężne istoty ścierające się zarówno wysoko w niebiosach, jak i w piekielnych otchłaniach, a gdzieś pośród tego wszystkiego uwija się jak w ukropie ubogi, skromny mnich z klasztoru Shaolin, który piąchą i kopniakiem ratuje naszą rzeczywistość przed podbojem i wiecznym zniewoleniem, do tego po kryjomu, gdzieś za naszymi plecami. Ale teraz, po trzech dekadach prania po pyskach, ten cichy bohater dochrapał się awansu na boga, boga ognia, który posiadł moc sprucia materii czasu.

Dlatego też wyczekiwane "Mortal Kombat 1" będzie rebootem całej serii i zarazem nie będzie rebootem całej serii, bo, kanonicznie, to nadal kontynuacja, tyle że działania Liu Kanga – to o nim była mowa wyżej – który, dzięki Klepsydrze, magicznemu artefaktowi pozwalającemu na manipulację tym, co było, jest i będzie, zresetował znane nam uniwersum. I tak, na przykład, jego niegdysiejszy mentor, bóg błyskawic Raiden, żyje sobie spokojnie gdzieś na prowincji, za sąsiada mając Kung Lao, niejako zamieniając się rolami z dawnym wychowankiem; ikoniczni już wojownicy Sub-Zero i Scorpion to teraz bracia, spadkobiercy klanu Lin Kuei, coraz bardziej poróżnieni, jako że każdy ma inny pomysł, jaki kurs powinien obrać frakcja; Mileena i Kitana to także rodzeństwo, między którym rosną napięcia związane z dziedziczeniem tronu; Baraka z kolei ma szlachetny cel, aby stanąć do boju, teraz walczy bowiem o podobnych sobie wykluczonych.

Oczywiście tego co i jak dowiemy się dopiero za kilka dni, kiedy "Mortal Kombat 1" trafi na konsole i komputery, lecz można być pewnym dwóch rzeczy: zmiany spodobają się tym, którzy dawno nie mieli do czynienia z flagowym produktem NetherRealm Studios, bo nie trzeba przejmować się niuansami; ale jeszcze bardziej docenią je ci, którzy śledzą pogmatwaną fabułę serii, bo sporo będzie tu niespodzianek i tylko oni wyłapią pewne mrugnięcia okiem. Jako że Liu Kang, tworząc kompletnie nowy świat, nie wykonał boskiej roboty należycie i rychło grozi mu zagłada, musi zwerbować wojowników z całego uniwersum, a będą to w dużej mierze znajome twarze. Dlatego dobrze jest sobie odświeżyć – albo zapoznać się – to, co do tych wydarzeń doprowadziło. Kroniki "Mortal Kombat" to sprawa złożona, dlatego nieco je uporządkujmy.

Dawno, dawno temu… ale serio, wszystko to rozpoczęło się na długo, zanim Liu Kang ocalił ludzkość. Na wszechświat "Mortal Kombat" składa się pięć współistniejących na różnych płaszczyznach rzeczywistości. Dość powiedzieć, że nie są one nastawione do siebie zbyt przyjaźnie, a najbardziej miesza kraina zwana Pozaświatem, mająca chrapkę na wszystkie pozostałe. Dlatego też Starsi Bogowie, żeby jakoś ten cały bałagan ogarnąć, ustanowili pewne zasady podboju. Otóż, aby zająć inne ziemie, należy zwyciężyć aż dziesięć razy z rzędu w tytułowym turnieju. Pozaświatowi udało się podbić rajską Edenię – gdzie rządzi Sindel; jej córka to Kitana, która zostaje wyszkolona na zabójczynię – i zaginają parol na Ziemię. Ale tam już nie idzie Shao Khanowi tak łatwo. Jego wojownicy, którym przewodzi mag Shang Tsung, przegrywają z miejscowymi, na których czele staje bóg Raiden i mnich Kung Lao. Wtedy czarodziej sięga po tajną broń: czterorękiego Goro, który wygrywa pojedynek za pojedynkiem. Od dziesiątego tryumfu siły Shao Khana dzieli tylko malutki kroczek. I tu rozpoczyna się akcja "Mortal Kombat". A jak się ta historia kończy, zapewne się domyślasz, skoro siedzisz teraz spokojnie, a nie harujesz gdzieś na zadupiu innego wymiaru dla okrutnego króla z ponurej krainy śmierci. Liu Kang, skromny adept klasztoru Shaolin, pokonuje Goro i Shang Tsunga, ale popełnia przy tym błąd: daruje magowi życie.

Ten nie przestaje knuć. Nadchodzi "Mortal Kombat 2". Otrzymawszy kolejną szansę od przełożonego, reprezentanci Pozaświata przenoszą turniej na swój teren, gdzie Shao Khan może walczyć osobiście, ale i tam panowie dostają bęcki. Dlatego w "Mortal Kombat 3" cesarz zrywa z panującymi zasadami, wypina się na regulamin i każe ożywić Sindel (która wcześniej popełniła samobójstwo), co umożliwia mu przejście do naszego wymiaru i przeprowadzenie starej dobrej inwazji. Ale chytry dwa razy traci. Liu Kang i Raiden znowu kopią mu tyłek i hurtem wyzwalają również i Edenię. W tym miejscu Shang Tsung i Shao Khan zepchnięci zostają na boczne tory i pojawia się zupełnie nowe zagrożenie. A raczej bardzo stare. Bo upadły bóg Shinnok i jego przyboczny mag Quan Chi zasadzają się na Ziemię od tysiącleci. Raiden już raz wykopał tego pierwszego do Otchłani, ale ten urządził się tam jak u siebie i przy pomocy złego czarodzieja atakuje pokojowo nastawioną Edenię, a potem Ziemię. Ale na Raidena i Liu Kanga nie ma mocnych i "Mortal Kombat 4" kończy się zwycięstwem naszych. Dalej już tak ładnie nie będzie.

Bo Shang Tsung sprzymierza się z Quanem Chi i nareszcie udaje im się ubić Liu Kanga, a jakby tego było mało, powraca niejaki Onaga, smoczy król, najpotężniejszy z potężnych, którego niby udaje się pokonać, ale i tak wszystko kończy się źle dla Ziemi. Shao Khanowi udaje się bowiem zwyciężyć i uśmiercić Raidena, lecz ten, tuż przed wyzionięciem ducha, wysyła notkę do samego siebie z przeszłości. Oto skrótowo przedstawione wydarzenia z trzech kolejnych gier, "Deadly Alliance", "Deception" i "Armageddon", które prowadzą do pierwszego resetu. Akcja "Mortal Kombat" z 2011 roku obejmuje bowiem, raz jeszcze, wydarzenia z oryginalnej trylogii, tyle że bóg błyskawic, świadomy tego, co się wydarzy, podejmuje cokolwiek niecodziennie i desperackie wybory i dopiero na końcu zrozumie, co chciał samemu sobie przekazać: powinien był pozwolić rezygnującemu z turnieju Shao Khanowi wygrać to starcie, przez co ten zostałby ukarany i przegnany raz na zawsze. Liu Kang jednak nie chce na to pozwolić i Raiden przypadkowo zabija swojego przyjaciela. Wtedy zjawiają się Starsi Bogowie i ratują dzień. Ale stary Shinnok nie śpi.

Jego diabelski plan z "Mortal Kombat X" jest mniej więcej taki sam jak w "Mortal Kombat 4", tyle że tym razem zostaje on pokonany przez Johnny’ego Cage’a. Mija dwadzieścia lat. Quan Chi przejmuje pałeczkę głównego złego, ożywia tych, którzy stracili życie w turnieju – w tym Liu Kanga – i próbuje podbić nasz wymiar, uprzednio uwolniwszy uwięzionego Shinnoka. U boku Cage’a walczy młode pokolenie, w tym jego córka Cassie, która pokonuje upadłego boga. Tyle że przeorany przez życie Raiden, skażony przez moc amuletu Shinnoka, ma zapędy imperialistyczne i żąda, aby to Ziemia zaatakowała inne wymiary. Na pierwszy ogień idzie Otchłań, która również szykowała się na nas. A to wszystko nie podoba się Kronice, matce Shinnoka, potrafiącej zmieniać wydarzenia na linii czasu. W wyniku bajzlu, jaki jest efektem jej knowań, w "Mortal Kombat 11" dochodzi do nałożenia na siebie przeszłości i teraźniejszości, w efekcie czego powracają dawne wersje dobrze już nam znanych, często połamanych postaci. Ostatecznie Kronikę udaje się pokonać dzięki gambitowi Raidena, który łączy swoją moc z Liu Kangiem; ten staje się bogiem ognia i nareszcie ma potęgę ocalenia Ziemi. Tyle że planu Kroniki, mającego na celu wymazanie wszystkiego, nie da się zatrzymać i jedyne, co może zrobić Liu Kang, to stworzyć świat po swojemu. I w tym miejscu rozpoczynają się wydarzenia z "Mortal Kombat 1", od tak zwanej Nowej Ery. Czy będzie ona prostsza niż wcześniejsze? Bo na pewno nie mniej krwawa.
Informacja sponsorowana

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones