PIĘĆ SMAKÓW: 10 filmów, które musicie zobaczyć

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/PI%C4%98%C4%86+SMAK%C3%93W%3A+10+film%C3%B3w%2C+kt%C3%B3re+musicie+zobaczy%C4%87-148442
PIĘĆ SMAKÓW: 10 filmów, które musicie zobaczyć
źródło: materialy promocyjne
Już dziś w Warszawie i na platformie online rusza 16. edycja festiwalu filmowego Pięć Smaków, czyli największego święta kina azjatyckiego w Polsce. Pogram tej imprezy jak zwykle wyróżnia się bogactwem i różnorodnością propozycji z różnych zakątków kontynentu. Znajdziecie wśród nich najnowsze, premierowo pokazywane u nas tytuły i garść klasyki, zaangażowane społecznie i politycznie kino oraz dzieła stricte gatunkowe i rozrywkowe, kasowe hity, a także niszowe, autorskie projekty. Wisienką na torcie tegorocznej edycji jest retrospektywa filmów Edwarda Yanga, jednego z najwybitniejszych tajwańskich reżyserów w historii kina. Poniżej polecamy natomiast dziesięć tytułów, które zwróciły naszą uwagę w programie festiwalu. Nie przegapcie ich. 

10 filmów, które musicie zobaczyć na festiwalu Pięć Smaków



"PTU" stanowi esencję kina Johnniego To. Znajdziecie w nim efektowne zdjęcia nocnego Hongkongu skąpanego w światłach neonów, brutalne strzelaniny w slow motion, eskalujące konflikty między policją a grupami przestępczymi oraz doskonale zrytmizowaną akcję. Kiedy sierżant Lo Sa traci broń po ataku kilku członków triady, prosi o pomoc w jej odnalezieniu znajomych ze specjalnej jednostki PTU. Uzbrojeni po zęby funkcjonariusze muszą załatwić sprawę w przeciągu jednej nocy, co prowokuje ich do zerwania z honorowymi metodami działania. W mrocznej, wypełnionej przemocą i krwią wizji hongkońskiego mistrza błyskawicznie zacierają się granice między szlachetnymi stróżami prawa i bezwzględnymi bandytami. U To moralna ambiwalencja bohaterów i fatalistyczna aura nocnej metropolii utrudniają bowiem widzowi jednoznaczne opowiedzenie się po którejś ze stron i szybkie ferowanie wyroków. "PTU" wciągnie w fabularne odmęty nie tylko fanów gatunkowego kina z Hongkongu, ale i wszystkich entuzjastów niesztampowej, inteligentnie skonstruowanej rozrywki.
  
  
Jeśli szukacie w kinie jaskrawej estetyki, dużego stężenia humoru i absurdu oraz oswobodzonych z zasad logiki opowieści, trafiliście pod właściwy adres. "Funky Forest" zaskoczy nawet najbardziej zagorzałych wyznawców japońskiej popkultury. Film muzyczny idzie tu pod rękę z kampowymi, onirycznymi odlotami, nastoletnie dramy przeplatają się z komedią obyczajową, a pozornie zwyczajne, szkolne scenki zamieniają się w festiwal obrzydliwości. Nie próbujcie streszczać znajomym fabuły tego bezwstydnie głupawego i przegiętego dziwowiska, bo zepsujecie im całą zabawę. Dzieło składa się z ciągu luźno powiązanych, igrających z różnymi konwencjami i motywami kulturowymi fragmentów, których nie trzeba na szczęście rozszyfrowywać. Nie liczy się trud interpretacji, tylko szalona jazda na karuzeli śmiechu, zdziwienia i ekscytacji. Za kamerą trzech reżyserów o nieposkromionej wyobraźni: Katsuhito Ishii, Hajime Ishimine i Shunichirô Miki. Nie przegapcie!


Egzotyczna wyspa, opustoszały, tajemniczy hotel, w którym straszy, grupa filmowców i speców od zjawisk paranormalnych chcąca odkryć prawdę – brzmi znajomo? Historia, którą reżyser M.S. Prem Nath opowiada w swoim kolejnym ambitnym projekcie, nie jest może oryginalna, ale w rasowym kinie grozy nie chodzi przecież o wyszukaną, nazbyt skomplikowaną strukturę fabularną. Liczy się umiejętne budowanie napięcia, podsycanie ukrytych lęków publiczności i kreowanie obezwładniającej atmosfery niesamowitości, a te zdolności malezyjski twórca opanował naprawdę dobrze. Ma już w dorobku pierwszy film zombie zrealizowany w języku tamilskim, a "Irul: nawiedzony hotel" pozwala mu na inny rodzaj gatunkowej zabawy, bo podpada pod kategorię found footage. Z opisu festiwalowego wiemy też, że największe zalety obrazu to kreatywne wykorzystanie różnych formatów wideo, a także zaskakująco skuteczne efekty specjalne. Czujcie się zachęceni.


W ostatnich dwóch dekadach kino z Korei Południowej przyzwyczaiło nas do swobodnej żonglerki gatunkami, rozsadzania konwencji od środka i błyskotliwego omijania schematów. Wprawdzie "Uprowadzenie" jest remakiem chińskiego filmu, ale stało się hitem koreańskiego box office'u i trudno o lepszy dowód, że nie mamy tu do czynienia tylko z odtwórczą robotą. Debiut Pil Gam-sunga traktuje o bandzie porywaczy, którzy przypadkowo stykają się z hiperpopularnym aktorem. Przestępcy zbyt długo się nie zastanawiają i porywają gwiazdora, licząc na pokaźny okup. Aktor w opałach jest zdany na interwencję policji lub swojego agenta, ale w praktyce musi spróbować wykorzystać zawodowe sztuczki, by wyjść z niewygodnego położenia. W głównej roli występuje niezastąpiony Hwang Jung-min (znany z "Lamentu" i "Słodko-gorzkiego życia"), który de facto gra samego siebie. Jeden z selekcjonerów festiwalu pisze, że mocne sceny akcji łączą się tu z czarnym humorem i mądrą refleksją, przez co "Uprowadzenie" potwierdza to, co wiemy od lat – nikt nie robi obecnie lepszych filmów akcji od Koreańczyków! Nawet nie próbujcie zaprzeczać.
 

Kiedy za realizację nowelowego filmu biorą się tak uznane nazwiska jak Ann Hui, Ringo Lam, Tsui Hark, Patrick Tam, Johnnie To, Yuen Woo-ping i Sammo Hung, wiedzcie, że coś się dzieje. Ikony hongkońskiej kinematografii połączyły siły, by w siedmiu opowieściach osadzonych w różnych dekadach zilustrować metamorfozy metropolii oraz przefiltrować jej przeszłość przez własne wspominki, nostalgię i twórcze fascynacje. Każdy z legendarnych twórców zaproszonych do tego niezwykłego projektu przez Johnniego To przemawia oddzielnym głosem i artystyczną wrażliwością, co czyni "Septet" wielobarwną, wielopoziomową i różnorodną mozaiką na temat jedynego w swoim rodzaju miasta. Miasta targanego politycznymi i historycznymi zawirowaniami, które na zawsze już będzie istotnym punktem odniesienia na mapie światowego kina.


Dzieło Schuichiego Okity to czuły i kameralny portret ekscentrycznego malarza, 94-letniego Kumagaia Morikazu. Przez trzy dekady artysta nie opuszczał swojego domostwa, spędzając całe dnia na obserwacji przyrody w ogrodzie, a nocami poświęcając się sztuce. Reżyser prowadzi narrację niespiesznie, dostrajając rytm filmu do rytmu kontemplacyjnego i wyciszonego życia głównego bohatera. Jego szczera fascynacja owadami, rybami i innymi stworzeniami, które żyją w pobliżu, ma w sobie zarówno coś z medytacji jak i fiksacji. Okity nie interesuje jednak ocena Moriego, lecz cierpliwe przyglądanie się, jak harmonijnie koegzystuje z otaczającym go światem i żoną oraz jak radzi sobie z perspektywą uszkodzenia ukochanego ogrodu na skutek budowy bloku w sąsiedztwie. Rzadko zdarzają się filmy jednocześnie tak zabawne i przenikliwe, proste i niebanalne, mądre i niepouczające. Kiedy dodamy do tego wybitne role weteranów japońskiego kina, Tsutomu Yamazakiego ("Pożegnania", "Sobowtór") i Kirin Kiki ("Złodziejaszki", "Kwiat wiśni i czerwona fasola"), otrzymamy obowiązkową pozycję w festiwalowym menu.
   

4

Arnold jest wzorowym uczniem

Arnon pen nakrian tuayang
1h 23m

Francja

Holandia

Singapur

Tajlandia

Filipiny

Prezentowany w Locarno film "Arnold jest wzorowym uczniem" koncentruje się na tytułowym bohaterze, który uczęszcza do prestiżowego liceum w Bangkoku. Nastolatek dostaje same najlepsze stopnie, wyróżnia się w konkursach wiedzy, a jego żarty z rówieśników i nauczycieli nie są żadnym problemem, bo uchodzi za szkolną dumę. Punktem krytycznym w historii Arnolda okazuje się ten dzień, w którym uświadamia sobie, że nie wie, co robić dalej i postanawia przyłączyć się do znajomego, który pomaga uczniom oszukiwać na egzaminach. W tym samym czasie rozpoczynają się protesty młodzieży sprzeciwiającej się ograniczaniu jej swobód przez władze liceum. Mocno osadzona w lokalnym kontekście, a jednocześnie uniwersalna opowieść o wadliwym systemie, potrzebie buntu i nastoletnim zagubieniu przypadnie do gustu nie tylko zwolennikom kina inicjacyjnego. Tajski film elegancko spaja bowiem prywatne z politycznym i głośno wyraża obawy towarzyszące nie tylko nastolatkom stającym na progu dorosłości.
 

3

Inwazja barbarzyńców

Barbarian Invasion
1h 46m
Już sam tytuł nowego filmu Tan Chui Mui zachęca, by wyłowić go z morza festiwalowych propozycji. Malezyjska reżyserka, ważna postać tamtejszej nowej fali, zabrała się za realizację "Inwazji barbarzyńców" po kilku latach urlopu macierzyńskiego. Główną bohaterkę, aktorkę Yoon Moon, poznajemy w podobnym momencie życia – chce wrócić na plan zmęczona opieką nad dzieckiem i sprawą rozwodową. Autorka czerpie więc inspirację z własnych doświadczeń i na dodatek sama wciela się w protagonistkę, mieszając rzeczywistość z fikcją. Fabuła oferuje o wiele więcej atrakcji, bo okazuje się, że praca Yoon Moon przy filmie akcji będzie wiązać się z ogromnym wysiłkiem, nauką sztuk walki czy pilnowaniem rozbrykanego synka. Marcin Krasnowolski przekonuje wręcz, że film Tan Chui Mui jest jedną z największych niespodzianek sezonu. Wierzymy mu na słowo i polecamy zaplanować seans "Inwazji barbarzyńców".


Powiedzieć, że "Infernal Affairs: Piekielna gra" to klasyk hongkońskiego kina, to nie powiedzieć nic. Film Andrew Laua i Alana Maka zainspirował samego Martina Scorsese do stworzenia oskarowej "Infiltracji", pociągnął za sobą dwa kasowe sequele i stał się globalnym fenomenem. Niekwestionowany sukces tego elektryzującego do dziś akcyjniaka przypomniał światu o rozpadającej się potędze lokalnego przemysłu filmowego, który dotkliwie odczuł przejęcie Pachnącego Portu przez Chińską Republikę Ludową. Co zaś decyduje o nieprzemijającej jakości i świeżości "Infernal Affairs"? Z pewnością bezbłędna reżyseria, która sprawia, że śledzimy każdą scenę w maksymalnym napięciu, widowiskowe ujęcia strzelistej, nowoczesnej panoramy Hongkongu oraz genialny, aktorski pojedynek Andy'ego Laua ("Kiedy łzy przeminą") i Tony’ego Leunga ("Spragnieni miłości", "Dzieci Triady"). Nie sposób też nie wspomnieć o szokującym, łamiącym klasyczne zasady zakończeniu. Kto nie widział, niech prędko nadrabia.


1

Jasny dzień lata

Gu Ling Jie Shao Nian Sha Ren Shi Jian
3h 57m
Arcydzieło, co się zowie. Opus magnum Edwarda Yanga i jeden z najwybitniejszych filmów w historii kina, który pozostaje skandalicznie słabo znany w Polsce. Tajwański reżyser zdołał pomieścić w tej epickiej, 4-godzinnej narracji portret młodego pokolenia Tajwańczyków dorastających w latach 60., obraz brutalnych porachunków ulicznych gangów, traktat o narodzinach przemocy, krytykę ufundowanej na konfucjanizmie toksycznej hierarchii rodzinnej i refleksję nad hybrydyczną tożsamością mieszkańców wyspy. Czołowy reprezentant tajwańskiej nowej fali daje tu mistrzowską lekcję reżyserii, komponowania kadrów, opowiadania długimi, głębinowymi ujęciami oraz rekonstruowania unikalnej aury i realiów minionej epoki. Retrospektywa jego dokonań, którą będzie można śledzić podczas festiwalu, wyrasta w tym na roku na jedno z najważniejszych filmowych wydarzeń. Pokazy "Jasnego dnia lata" są zaś ukoronowaniem przeglądu filmów wielkiego, przedwcześnie zmarłego autora.
 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones