Teraz, kiedy Apple ma gotówkę, która pozwoliłaby technologicznemu gigantowi kupić pół Hollywoodu, po sieci znów krążą plotki o tym, na co koncern wyda pieniądze. Tym razem jednak nie mówi się o Disney czy Netfliksie. Według najnowszych spekulacji Apple przymierza się do kupna Sony Entertainment.
Zwolennicy tej plotki opierają się przede wszystkim na decyzjach, które Apple już podjęło w ostatnich miesiącach. Koncern w tamtym roku ogłosił, że zamierza wydawać co najmniej miliard dolarów rocznie na produkcję własnych seriali i filmów.
Do kierowania tym przedsięwzięciem zatrudniono najpierw Jamiego Erlichta i Zacka Van Amburga, potem Maxa Aronsona i Alego Woodruffa. Potem na szefa działu produkcji hiszpańskojęzycznych zaangażowano Angelicę Guerrę. Z kolei Kim Rozenfeld odpowiadać będzie za obecnie rozwijane projekty oraz za dokumenty.
Co te wszystkie osoby mają ze sobą wspólnego? Otóż zajmowały one wcześniej kierownicze stanowiska w studiu Sony.
Zwolennicy tej plotki wskazują również na to, że nowy szef Sony, Kenichiro Yoshida, nie boi się odcinać od koncernu zbędnego balastu. A za taki jest uważany przynoszący ostatnio straty dział produkcji kinowych i telewizyjnych. Jeśli więc do sprzedaży miałoby dojść, to właśnie teraz, kiedy są sprzyjające ku temu warunki.
Zakupowa gorączka w Hollywood trwa już od jakiegoś czasu. Ostatnia fala zaczęła się od AT&T, które w 2016 roku postanowiło kupić koncern TimeWarner. Ta umowa do dziś nie została sfinalizowana, ponieważ niespodziewanie sprzeciwił się jej Biały Dom i sprawa właśnie jest w sądzie. W ubiegłym roku Disney ogłosił chęć zakupu od 21st Century Fox jego wytwórni filmowych i stacji telewizyjnych.