Podsumowanie Berlinale: Zwyciężył skrajny pesymizm

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Podsumowanie+Berlinale%3A+Zwyci%C4%99%C5%BCy%C5%82+skrajny+pesymizm-41021
Złoty Niedźwiedź dla "Jednostki elitarnej" Josego Padilhy zaskoczył, choć z jednego powodu nie powinien. Jury przewodniczył grecki reżyser Costa-Gavras, któremu sławę przyniosły jego dramaty i thrillery polityczne. Film Padilhy to mocne, społecznie zaangażowane kino. Jeszcze przed festiwalem wywołało sporo kontrowersji. W Brazylii na długo przed premierą trafiło do pirackiego obiegu, Padilha naraził się policji - na konferencji wspominał, że groziła mu śmierć, dlatego zamiast wcześniej planowanego dokumentu zrealizował film fabularny. To zadziałało na plus. Jednak obraz nie należał do najlepiej przyjętych w Berlinie. Jest wtórny. Mimo że pokazuje złożoność problemu korupcji i funkcjonowania służb policyjnych, to stosuje środki, które niczym nie różnią się od tych z "Miasta Boga". Szybki montaż, ciągłe zwroty akcji i liczne sceny przemocy zaczynają nudzić, wprowadzają zamęt i spychają treść na dalszy plan. To rodzi wątpliwości czy obraz z rodzaju kina rozrywkowego rzeczywiście zasługuje na Złotego Niedźwiedzia.

– Chcieliśmy zrobić film, który będzie sequelem wcześniejszej naszej produkcji "Autobus 174" mówiącym o tym, jak dzieciaki z brazylijskich ulic stają się okrutnymi przestępcami, bo państwo nie potrafi się nimi należycie zająć – mówił Padilha na konferencji po wręczeniu nagród – "Jednostka elitarna" mówi z kolei o tym, jak państwo przyczynia się do tego, że ludzie którzy wstępują do policji, stają się łapówkarzami i mordercami. Ten film dokładnie odbija naszą rzeczywistość.

Kolejne mroczne i okrutne zdjęcia z ulic Rio de Janeiro odrzucają nadzieję na lepsze. Nawet pojawiające się gdzieniegdzie dobre chęci i czyste ideały umierają w zetknięciu z systemem. Oskarżenie rzucone w stronę wielkiej machiny, która dewaluuje wartość człowieczeństwa, wydaje się uproszczeniem. Jest krytyką podsyconą skrajnym pesymizmem, która za punkt końcowy przyjmuje apokaliptyczną wizję zagłady bez drogi ucieczki. Razem z szokiem, jaki ten film wywołuje, rodzi się też nienasycenie. Padilha zrzuca bowiem odpowiedzialność na siłę wyższą, uśmiercając jednocześnie wszystkie wartości, od których zmiany są uzależnione. Chce nam wmówić, że poprawa sytuacji społecznej to kwestia tylko procesów odgórnych.

Perełki konkursu

Pesymizm, rozczarowanie i niepokój zdominowały filmy konkursowe. Jednak w obrazach, które uchodziły za faworytów do głównej nagrody, te stany były głębsze, mniej jednoznaczne. Cieszy nagroda jury dla "Zwykłej procedury operacyjnej" Errola Morrisa, który pokazuje człowieka w dwóch odsłonach – jako potwora i własnego obrońcę. Morris jednak nie oskarża, ale rozkłada przed nami haniebne zdjęcia z Abu Ghraib i pozwala się nam wsłuchać w głosy skompromitowanych sprawców. Ich okrucieństwo nie ma racjonalnych źródeł; jest zabawą, prostacką rozrywką.

Do infantylnej zabawy podobne jest życie Poppy (Srebrny Niedźwiedź dla Sally Hawkins) z "Głupiego szczęścia" Mike’a Leigh – największego przegranego Berlinale. Twórca "Very Drake" również mówi o niepokojach i rozczarowaniach, ale robi to przewrotnie, przemycając je między beztroskimi i radosnymi chwilami życia Poppy. Świetny, niebanalny film był jednym z najlepszych tego festiwalu.

Kibicowałem również Meksykaninowi Fernandowi Eimbcke, który przywiózł wspaniałe "Jezioro Tahoe" (jednomyślnie przyznana nagroda FIPRESCI i nagroda Alfreda Bauera) o tym, jak zmienia się świat w oczach nastolatka, któremu zmarł ojciec. Do przewidzenia był Niedźwiedź za reżyserię dla Paula Thomasa Andersona - twórcy "Aż poleje się krew", filmu formalnie genialnego, precyzyjnego, ale o spłyconej treści.

Zaskoczeniem natomiast był aktorski Srebrny Niedźwiedź dla Irańczyka Rezy Najiego, który zagrał w na pół alegorycznej "Piosence wróbli" Majida Majidiego. Film, podobnie jak obraz Andersona, opowiada o chciwości i żądzy bogactwa, ale w lżejszy, niemal biblijny sposób. Aktor pokonał m.in. Daniela Day-Lewisa, Bena Kingsleya i Nanniego Morettiego. Natomiast zupełnym nieporozumieniem jest Srebrny Niedźwiedź za scenariusz dla Wanga Xiaoshuaia do "Ufnych miłości", bo właśnie scenariusz był najsłabszym elementem jego filmu.

Syndrom czerwonego dywanu

To był nieudany festiwal. Stali bywalcy wśród dziennikarzy i krytyków mówili mi, że najgorszy, odkąd pamiętają. Sekcja konkursowa przyniosła mało filmów wartościowych. Poza konkursem pokazywano gnioty z dobrą obsadą gwiazdorską (złośliwi nazywają to syndromem czerwonego dywanu). Dennis Lee zaskoczył wyjątkowo złym debiutem "Świetliki w ogrodzie" z Julią Roberts, Willemem Dafoe, Ryanem Reynoldsem i Emily Watson. Klęską jest również debiut Justina Chadwicka "The other Boleyn girl" ze Scarlett Johansson i Natalie Portman. Nie udał się także film zamykający Berlinale – "Be kind rewind" Michela Gondry’ego – wariacje Jacka Blacka naśladującego innych aktorów w szlachetnym celu ratowania upadającej wypożyczalni. Wydarzeniem miała być premiera filmu Madonny "Filth and Wisdom" (w dosłownym tłumaczeniu „Brud i mądrość”), który jednak nie spotkał się z dobrym przyjęciem krytyki i wydaje się być kolejną próbą spełnienia wygórowanych ambicji piosenkarki. Dobrze na tym tle wypadł "Katyń". Piątkowa konferencja zgromadziła wielu zainteresowanych i była najdłuższą na Berlinale. Reakcje na film były jednak mieszane. Dziennikarze i krytycy zagraniczni podkreślali historyczną wagę obrazu Wajdy, ale wytykali także wiele błędów i niski poziom artystyczny.

Listę nagrodzonych znajdziecie TUTAJ

Pierwszą część relacji naszego korespondenta z Berlinale znajdziecie TUTAJ a drugą TUTAJ

Specjalnie dla Filmwebu znani polscy krytycy filmowi typowali zwycięzcę Berlinale. Wyniki znajdziecie TUTAJ

Artykuł wprowadzający znajdziecie TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones