Precedens: "Avatar" wciąż jest autorskim filmem Jamesa Camerona

James Cameron wyszedł obronną ręką z kolejnego procesu o plagiat "Avatara". Jako że wytaczane mu sprawy idą w dziesiątki i trudno się w nich połapać, przypominamy, że chodzi o pozew złożony przez pisarza sci-fi, Bryanta Moore'a.


Moore chciał od Camerona okrągłe 2 miliardy dolarów. Na tyle wycenił dwa napisane przez siebie scenariusze "Aquatica" i "Descendants: The Pollination". Pomysły w nich zawarte skradł rzekomo reżyser. Równolegle reżysera pozwał niejaki Eric Ryder. Twierdził on, że przez dwa lata samodzielnie pracował nad  projektem, który  później posłużył za bazę scenariusza hitu wszech  czasów. Historia miała  nazywać się "K.R.Z. 2068", a Ryder opracował ją, pracując w Lightstorm. Fabuła miała pokrywać się z filmem nakręconym później przez Camerona.  
 
Pierwszy proces dobiegł właśnie końca. Artysta nie będzie musiał sięgać do kieszeni, za to Moore pokryje koszty postępowań sądowych. Drugi wciąż trwa, ale trudno zakładać, że rezultat będzie inny. W zeszłym roku reżyser wygrał trzy procesy. W tym stoczy jeszcze bój z grafikiem Williamem Rogerem Deanem, który zarzuca Cameronowi kradzież pomysłów wykorzystanych przy okładkach płyt projektowanych dla zespołów Yes i Asia i chce rekompensaty w wysokości 50 milionów dolarów.