Roman Polański będzie musiał pojawić się w Stanach Zjednoczonych, jeśli chce, aby jego sprawa była kontynuowana - zadecydował sąd w Los Angeles. Kilka tygodni temu reżyser ogłosił, że nie postawi stopy na amerykańskiej ziemi, bo w tym samym momencie zostałby aresztowany i osadzony w więzieniu.
Przypomnijmy: w 1977 roku
Polańskiego oskarżono m.in. o seks z osobą nieletnią, gwałt oraz sodomię. Prawnikom reżysera udało się zawrzeć układ z sędzią, ale ten zdecydował się go złamać, gdy prasa ujawniła, że Polański miał romans z kolejną nastolatką -
Nastassją Kinski. Od tego czasu twórca przebywa we Francji, która nie ma umowy ekstradycyjnej ze Stanami Zjednoczonymi. W przeciwnym wypadku trafiłby na kilkadziesiąt lat do więzienia.
Polański chce teraz, aby sąd oddalił wysunięte przeciwko niemu zarzuty. Dowodzi, że w trakcie procesu doszło do wielu uchybień.