Najnowszy film
Stevena Spielberga "Czwarta władza" zadebiutuje 12 stycznia nie tylko we wszystkich amerykańskich kinach, ale też w Białym Domu. Na specjalne życzenie
Donalda Trumpa film zostanie wyświetlony w przyszły weekend zespołowi prezydenta i jego rodzinie.
Taka praktyka nie jest niczym nowym – od dekad studia zgadzały się na udostępnianie premierowych filmów na użytek Białego Domu. Zaskakujące jest natomiast to, że między
Spielbergiem oraz gwiazdami produkcji –
Tomem Hanksem i
Meryl Streep – a
Trumpem istnieje nieukrywany, wielokrotnie wyrażany w mediach konflikt.
Sam
Spielberg podkreślał nawet, że zależy mu na jak najszybszej realizacji filmu, by przypomnieć, jak ważne jest, aby media zachowały swoją niezależność, szczególnie w czasach prezydentury
Trumpa.
Streep natomiast wielokrotnie krytykowała politykę prezydenta, za co ten nazwał ją na Twitterze m.in. przecenianą gwiazdą.
Hanks udzielił z kolei wywiadu, w którym zaznaczył, że nie pojawi się na premierze w Białym Domu i także ostro skrytykował drogę, jaką Trump wytyczył Ameryce.
"Czwarta władza" przedstawia autentyczne zmagania dwojga wydawców gazety "The Washington Post" Katherine Graham (
Streep) i Ben Bradlee (
Hanks), którzy walczyli z najwyższymi władzami o prawo do ujawnienia szokujących tajemnic, przez cztery dekady ukrywanych przez najwyższe władze USA.
Film zadebiutuje w polskich kinach 16 lutego.