Wywiad: "Płomienie", czyli opowieść o palącym wewnętrznym gniewie

Informacja nadesłana
https://www.filmweb.pl/news/Wywiad%3A+%22P%C5%82omienie%22%2C+czyli+opowie%C5%9B%C4%87+o+pal%C4%85cym+wewn%C4%99trznym+gniewie-131195
"Płomienie" Lee Chang-donga, które zadebiutowały na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes, skąd wróciły z Nagrodą FIPRESCI, to "najsubtelniejszy thriller wszech czasów", jak głoszą materiały promocyjne. Opowieść o nietypowej relacji kobiety i dwóch mężczyzn, szybko przeradza się bowiem w osnutą tajemnicą historię kryminalną. Mieliśmy szansę porozmawiać z reżyserem i zapytać go o takie podejście do tematu, o źródła inspiracji oraz pracę z profesjonalnymi i nieprofesjonalnymi aktorami.


Michał Kaczoń: "Płomienie" są adaptacją krótkiego opowiadania japońskiego autora, Harukiego Murakamiego. Twój film trwa jednak dwie i pół godziny. Jak polegały prace nad scenariuszem, a przede wszystkim próba poszerzenia perspektywy przedstawionej w "Spaleniu stodoły"? Co było w oryginalnej opowieści tak pociągającego, że wiedziałeś, że musisz przenieść ją na ekran, właśnie w długim formacie?

Lee Chang-dong: "Spalenie stodoły" Murakamiego to historia mężczyzny, który dla rozrywki palił stodoły i przyznał się do tego przed swoim przyjacielem. W naszym filmie są to szklarnie, a wyznanie bohatera może zawierać drugie dno. Cała akcja oryginalnego opowiadania kręci się wokół zagadki i odkrycia czy wyznanie bohatera było prawdą, czy zostało zmyślone. Tekst kończy się w sposób, który nie daje nam definitywnej odpowiedzi. Takie niejasne zakończenie było dla mnie niezwykle inspirujące. Zależało mi na przedstawieniu w filmie tej małej tajemnicy jako części wielopoziomowej, rozległej zagadki. Jako, że oryginalne opowiadanie jest bardzo minimalistyczne, dało nam to duże pole do popisu dla własnej wyobraźni. Pracując nad scenariuszem, wraz z Oh Jung-mi, współautorką tekstu, chcieliśmy poszerzyć tę perspektywę. Czy jeżeli Ben nie jest tym, za kogo uważa go Jongsu, oznacza to, że jest po prostu bogatym i sympatycznym człowiekiem? Ta tajemnica łączy się z zagadką naszego świata. Wraz z tym, jak otaczający nas świat staje się coraz bardziej rozwinięty, wygodny i wyrafinowany, życia pojedynczych ludzi stają się coraz mniejsze i mniej istotne. W przeszłości wierzyliśmy, że świat na pewno będzie stawał się coraz lepszy, a nasze losy toczyły coraz lepiej. Dzisiaj jednak młodzi ludzie nawet nie dostają możliwości, aby w coś takiego wierzyć, aby mieć na to nadzieję. Czują się coraz bardziej bezsilni. Wiedzą, że coś w świecie wokół nich jest nie tak, ale nie wiedzą, jak mogą temu przeciwdziałać. Nie wiedzą, z kim tak naprawdę muszą walczyć. Ten film to opowieść o młodym człowieku, który kieruje swój gniew przeciw własnej bezsilności.

Film opowiada historię pisarza, który zakochuje się w dziewczynie. Ona jednak później poznaje innego. To rodzi pewnego rodzaju rywalizację między bohaterami. Obaj chcą zaimponować kobiecie. Z drugiej strony wydaje się, że między mężczyznami widać jakieś podskórne napięcie, wzajemne zainteresowanie. Jak trwały prace nad dwoistością tej relacji?

Relacji Bena (Steven Yeun) i Jongsu (Yoo Ah-In) nie można postrzegać tylko liniowo na osi protagonista-antagonista. Postać Bena jest tajemnicza i niejednoznaczna, a jego stosunek do Jongsu nie jest do końca jasny. Jongsu ma zaś podejrzenia co do drugiego mężczyzny. Śledzi jego ruchy. Z drugiej strony ma się w pewien sposób wrażenie, że to sam Ben wybrał mu taką rolę, zastawił na niego pewnego rodzaju pułapkę, która znajduje swoje rozwiązanie w dramatycznym finale.

Obaj bohaterowie stanowią wyraziste, diametralnie od siebie różne osobowości. Z drugiej strony łatwo jest znaleźć między nimi podobieństwa. Jak wyobrażałeś sobie ich role oraz wzajemną relację? Można powiedzieć, że to dwie strony tej samej monety?

Postać Jongsu jest odbiciem młodych Koreańczyków, którzy mają trudności ze znalezieniem pracy i żyją w kraju pełnym niejednoznaczności. Chłopak jest zdesperowany, ogarnia go bezsilność, a jego gniew tli się w nim jak ogień. Ben natomiast, choć posiada wszelkie dobra materialne, czuje, że jest w nim wewnętrzna pustka. To uczucie męczy współczesnych ludzi, którzy mają pieniądze i stać ich na wszystko, mogą więc zrobić, co tylko by chcieli, ale koniec końców nie robią nic. Te dwie postaci pokazują dwie strony współczesnych młodych ludzi.


Bohaterka, Haemi, posiada silną, acz efemeryczną obecność w filmie. Jej postać wydaje się być motorem napędowym całej historii, a jednak niewiele wiemy o niej samej. To uczucie potęguje fakt, iż do roli zatrudniłeś debiutującą aktorkę. Dlaczego było dla ciebie ważne, aby to właśnie nieznana osoba grała tę kluczową rolę i co Jun Jong-seo, którą wybrałeś, wniosła do roli?

Jun Jong-seo nie posiada żadnego doświadczenia aktorskiego i był to jej pierwszy casting. Nie wiem, czy właśnie to mnie do niej tak mocno nie przyciągnęło. Mimo że była to jej pierwsza rola, oddała swoją postać znakomicie. Jun ma bowiem twarz, która sprawia, że ludzie zastanawiają się - "co ta dziewczyna teraz czuje, o czym akurat myśli?". Pasowało mi to do postaci Haemi. Historia Haemi różni się od klasycznych historii bohaterek, które nagle znikają. Cała trójka z różnych powodów odczuwa wewnętrzną pustkę, ale ona, w odróżnieniu od mężczyzn, cały czas poszukuje celu i prawdziwej wolności. Mimo, że jest zadłużona i musi ciężko pracować, wciąż męczy ją "wielki głód", pragnienie odnalezienia sensu w życiu. Miałem nadzieję, że po jej zniknięciu widzowie zaczną zadawać sobie pytanie, czego tak naprawdę pragnęła.

Dlaczego ważnym było, że bohaterem opowieści jest aspirujący pisarz? Jak sądzisz, co ta perspektywa wniosła do historii?

Powiedziałbym, że aspirujący pisarze są osobami, które bardzo dokładnie obserwują świat. Jongsu zastanawia się nad tym, o czym tak naprawdę warto rozmawiać w dzisiejszym świecie, jakie tematy sam chciałby poruszyć. Aby zatopić się w tajemnicy otaczającej Bena, zatapia się w zagadkowym świecie, który go otacza. W ten sposób jego wyobraźnia zaczyna płynąć i niechybnie przeradza się w złudzenia. Ten film jest swego rodzaju opowieścią o aspirującym pisarzu, który pragnie wreszcie ukończyć swoją książkę, ale jest równocześnie bezsilnym młodym człowiekiem, gubiącym się pośród destrukcyjnych złudzeń.

"Płomienie" to rodzaj filmu, który określa się mianem "slow-burner" - akcja postępuje w nim wyjątkowo niespiesznie, nasze zaangażowanie w historię rośnie powoli, ale potem żarzy się jasnym płomieniem. Dlaczego właśnie taka stylistyka była dla Ciebie najlepszym sposobem na opowiedzenie tej historii?

"Płomienie" to film, którego fabuła kręci się wokół tajemnicy, a więc można by go nazwać thrillerem. Tak naprawdę jednak trudno mi na niego spojrzeć przez pryzmat konwencjonalnych gatunków filmowych. Zamiast prosto odsłaniać wydarzenia, skupia się bardziej na codzienności i sylwetkach osób, które w niej żyją, zwłaszcza na młodych osobach egzystujących we współczesnym świecie. Drobne detale codzienności, takie jak tajemnicze głuche telefony w środku nocy, kot, którego nigdy nie widzimy, prezydent Trump na ekranach telewizorów, czy docierająca do naszych uszu propaganda z Korei Północnej oraz wiele innych, posłużyły mi w budowaniu tajemniczości i napięcia. Z ich pomocą połączyłem go również z zagadkowością świata, w którym wszyscy żyjemy.

Jaki był główny cel, który sobie wyznaczyłeś podczas prac nad scenariuszem, a potem w trakcie dalszych prac nad filmem? Jaka była reakcja, której oczekiwałeś od widowni? A potem, już po pierwszych seansach, czy reakcje publiki spełniły Twoje oczekiwania?

Ostatnimi czasy ludzie zdają się poszukiwać w kinie prostych i jasnych historii. Czekają na filmy o superbohaterach, którzy uratują świat. Ale świat i nasze życia nie są takie proste. Ja chcę tworzyć filmy, które staną w opozycji do tych prostych i oczywistych. "Płomienie" to film poświęcony wieloznaczności życia i świata. Stawiają przed widzami wiele różnorodnych pytań, również na temat tego, co właśnie oglądają. Miałem nadzieję, że każdy dostrzeże w tym filmie historię dla siebie. Reakcje widzów na film były bardzo zróżnicowane, tak samo jak różne były interpretacje niejednoznacznej fabuły. Pośród wszystkich pojawiły się nawet takie, o których ja sam bym nie pomyślał. Oczywiście były też takie, których oczekiwałem i na które miałem nadzieję.


Jakie było największe wyzwanie adaptowania tekstu i jak przebiegała praca z współscenarzystką, Jung-mi Oh? Jak dzieliliście się pracą?

Jung-mi Oh pracuje ze mną nad scenariuszami już od 5 lat, a więc doskonale wie, do czego dążę w moich filmach. Najtrudniejszym zadaniem było dla nas utrzymanie niejasności wydarzeń aż do samego końca filmu, nie tracąc przy tym uczucia napięcia i oczekiwania na finał. Nie chciałem korzystać z zabiegów, które wykorzystuje się normalnie, aby podbić uczucie napięcia w thrillerach. Zależało mi na stworzeniu nowego doświadczenia filmowego, w którym widz czuje dreszcz emocji i śledzi w napięciu rozwój historii, obserwując wyjątkowo zwykłe i codzienne wydarzenia, pozbawione wielkich zwrotów akcji. Następnym krokiem było otoczenie jednej małej tajemnicy warstwami kolejnych zagadek oraz nakłonienie widza do refleksji nad wieloznacznością świata i życia. Chcieliśmy przez ten film zadać widzowi pytanie, jak blisko prawdy są rzeczy, które widzimy i w które wierzymy na co dzień.

Jakie są zbieżności z tekstem Williama Faulknera, również zatytułowanym "Spalenie stodoły" i czy czerpaliście inspirację także u tego twórcy?

Uznałem, że to bardzo interesujące, że zarówno opowiadanie Murakamiego, jak i opowiadanie Faulknera noszą taki sam tytuł. Wydaje mi się, że nie jest to przypadek. "Spalenie stodoły" Faulknera to opowieść o młodym chłopaku, którego ojciec, popchnięty gniewem, spala komuś stodołę. Stodoła Faulknera to gniew zrodzony z trudów życia. Stodoła Murakamiego nie jest natomiast bytem materialnym. Zdaje się być swego rodzaju metaforą, konceptem, czymś zmyślonym. Przyglądając się bliżej tym dwóm opowiadaniom, można dojść do wniosku, że są one swoimi przeciwnościami. Podstawą dla filmu "Płomienie" było opowiadanie Murakamiego, ale z drugiej strony mój film łączy się również z tekstem Faulknera. Amerykanin wykreował świat przepełniony poczuciem winy, gniewem i trudami rzeczywistości. Można więc powiedzieć, że "Płomienie" to historia chłopaka z opowiadania Faulknera, który żyje w świecie Murakamiego. Tak jak młody bohater Faulknera czuł strach i poczucie winy z powodu przestępstwa ojca, tak też Jongsu musi radzić sobie z gniewem i cierpieniem, które odziedziczył po ojcu, obserwując w tym samym czasie coraz bardziej wysublimowany postmodernistyczny świat. Oczywistym jest, że coś jest nie tak, problemem jest jednak zagadkowa rzeczywistość, w której nie możemy dojść do tego, co dokładnie. A to, jak pokazuje nasz film, może prowadzić do wyjątkowo dramatycznych zdarzeń.

Wywiad przeprowadził Michał Kaczoń.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones