Nie regulujcie odbiorników! Weteran reżyserii i laureat Oscara z 1995 roku za
"Spalonych słońcem",
Nikita Michałkow, wyprodukuje amerykańsko-rosyjski film ze
Stevenem Seagalem w roli głównej.
Rosyjska agencja informacyjna TASS doniosła, że panowie spotkali się już, by omówić szczegóły projektu.
Michałkow zapowiedział, że wkład finansowy obydwu krajów ma być równy - od strony rosyjskiej za obraz odpowiedzialna będzie jego wytwórnia Trite. I choć nie chciał zdradzić szczegółów scenariusza, zapewnił, że w takim wydaniu
Seagala jeszcze nie widzieliśmy. To mocne słowa, zwłaszcza że widzieliśmy już
Seagala robiącego nalot na hodowlę kogutów do walki oraz cytującego Sun Tzu w dokumentalnym serialu
"Szeryf Steven Seagal".
Mając na względzie miłość aktora do Kremla oraz biorąc pod uwagę fakt, że dwa lata temu przymierzał się do występu w reklamie koncernu Kałasznikowa (ostatecznie umowę anulowano z powodu sankcji nałożonych na Rosję przez USA), jest się czego bać. Na szczęście parę tygodni temu Kreml oficjalnie zaprzeczył doniesieniom portalu BuzzFeed, jakoby w 2013 Władimir Putin chciał uczynić
Seagala honorowym konsulem Rosji w Kalifornii i Arioznie. To też byłaby rola, w której go jeszcze nie widzieliśmy.
Pozostaje pytanie, czy
Michałkow zadowoli się rolą producenta, czy sam zdecyduje się stanąć za kamerą. Niestety, nie ma na nie dobrej odpowiedzi - a przynajmniej takiej, w której wygrywa kino.