Gość w każdym filmie jest niedogolony, jak jakiś menel. Rozumiem mieć wąs i bródkę, albo nawet brodę drwala, ale żeby wpuszczać faceta na plan z jakimiś kłakami na policzkach jak u nastolatka, któremu dopiero zaczęło gdzieniegdzie coś tam rosnąć? Czy takie coś naprawdę się kobietom podoba? Że też kogoś takiego...
A dokładniej w kontekście ostatnich ról, w jakich go obsadzają. Dotychczas grał niezbyt poważnych kolesi w niezbyt poważnych komediach, zazwyczaj postacie drugoplanowe, a tu nagle przeskok do głównych ról - twardzieli walczących z kosmitami, albo poskramiających dinozaury, tak jakby na siłę próbowano z niego robić...