David Zayas I

W USA wielbiciele "Dextera" rozkoszują się już 3 sezonem serialu. Serialu przez wielu uwielbianego, przez wielu natomiast znienawidzonego,ale na pewno bardzo oryginalnego. Oczywiście największa w tym zasługa tytułowego Dextera, który mimo iż jest psychopatycznym mordercą wzbudza wielką sympatię telewidzów. Jednak serial ma to do siebie, że bez dobrych aktorów drugoplanowych nie istnieje. Nagroda Satellite dla Davida Zayasa za rolę Anglea Batisty w "Dexterze" mówi sama za siebie, kto tak naprawdę rządzi sercami fanów "Dextera"...

David urodził się w Portoryko, ale wyemigrował do USA i wychował się już na Bronksie. Od wczesnego dzieciństwa był zapalonym miłośnikiem filmów. Jednak po skończeniu szkoły średniej, aby utrzymać rodzinę, rozpoczął pracę w służbach porządkowych jako nowojorski gliniarz. We wczesnych latach 90. David stwierdził, że tak czy siak(choćby nie wiadomo co), musi grać. Zapisał się więc do szkółki aktorskiej nie porzucając munduru policjanta.

Szybko dostrzeżono jego talent i zaczął grywać w różnych sztukach. W 1992r. zasilił szeregi LABirynth Theatre Company, w którym gra do dziś. W telewizji często występował w rolach policjantów. W pewnym momencie David zrozumiał, że aktorstwo widocznie jest mu pisane i porzucił bycie policjantem na rzecz udawania policjantów przed kamerą. Ma on na swoim koncie zarówno role czarnych charakterów, jak i te komediowe. Oprócz grania w serialach o tematyce policyjnej("The Beat") czy też więziennej ("Oz"), Zayasowi udało się zagrać małe role w wielkich filmach("16 Blocks", "The Savages", "Michael Clayton").

Dziś David Zayas to aktor profesjonalny i ceniony. Występuje zarówno na Broadwayu jak i podkłada głos w grach komputerowych. Można go także oglądać w przedstawieniach off-owych. Chyba nigdy jednak David nie przestanie grać gliniarzy. Widocznie w mundurze czuje się jak ryba w wodzie,bo rola detektywa o wielkim sercu i niezłomnych zasadach Angela Batisty przyniosła mu w 2007 roku statuetkę Satellite. Wygląda na to, że dziecięce marzenia Davida Zayasa się spełniają...