Ian McKellen

Ian Murray McKellen

8,8
68 205 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Ian McKellen

Może aktor to jest dobry. Nie rozumiem tylko dlaczego przed całym światem mówi, że jest gejem i broni praw homoseksualistów.

szarak

Może dlatego, że ma ta odwagę, której brakuje tak wielu?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
szarak

Nie chcę zaczynać tu jakiejś strasznej dyskusji. Powiem tylko, że się z tobą nie zgadzam - dla mnie jest homoseksualizm jest odmiennością i kropka. A gdy to ja jestem zakochana? Też wielu rzeczy "nie mogę". Nie mogę przestać o nim myśleć, nie mogę wybić go sobie z głowy. I też nie mogę całować się na ulicy. Czy nie zauważyłeś, że ludzie patrzą krzywo nie tylko na całujących się facetów, ale i na te "przeciętniejsze" pary? To nie wypada, w złym guście jest migdalenie się w miejscu publicznym. Dlatego twój przykład mnie nie przekonuje. Przedstawiłeś to tak, jak być powinno. Tyle, że ludzie nieco inaczej patrzą na taką "inną" parę. Bo uprzedzeni są, bo my sami robimy z tego wielką kontrowersję. Czy to jest mądre: stawianie homoseksualizmu na równi z chociażby AIDS? Stwierdziłeś przecież, że jest to choroba. W takim razie byłaby nieuleczalną - jak AIDS. NIe wydaje mi się, żeby takie traktowanie sprawy było rozsądne.

Lady_Snape

Niezależnie czy nazwiemy homoseksualizm chorobą, czy odmiennością nadal uważam, że geje nie mają takich samych praw. To prawda, że te "przeciętniejsze" pary też są ograniczane (i tak być powinno), ale nie aż w takim stopniu (np. mogą brać ślub, adoptować dzieci).

Są pewne rzeczy z których należy robić wielką kontrowersję. Gdybyś zobaczyła człowieka załatwiającago się na ulicy, to już nie byłaby to sprawa tolerancji. Gdzieś musimy postawić granicę między tym co nas gorszy i tym co jest w porządku. Możemy ciągle ją przesuwać na korzyść homoseksualistów, ale wtedy będzie ją coraz trudniej ustawić w jednym miejscu na dłużej.

tolerancja nie oznacza dawania wszystkim tych samych praw bez wyjątków. W USA czarni walczyli o swje prawa, bo byli uważani za gorszych ludzi. Ja nie uważam homoseksualoistów za ludzi drugiej kategorii - zakazuje im tylko tego co wynika z ich inności i uważam, że jest to sprawiedliwe.

szarak

OK, chodzi ci o to, że "niech już sobie będą gejami, ale ja nie muszę o tym wiedzieć", zgadza się? Nie jestem pewna, czy coś takiego podchodzi pod homofobię, mniejsza o to. Piszesz: "Gdzieś musimy postawić granicę między tym co nas gorszy i tym co jest w porządku." I tu się zaczyna inny problem, skoro w ten w ten sposób traktujesz sprawę. Czy dlatego, że coś jest gorszące dla większości, musi być od razu zakazane? Mnie absolutnie takie widoki nie gorszą: para facetów całujących się, a już tym bardziej trzymających się za rękę. W dalszym ciągu nie uważam, żeby takie traktowanie homoseksualistów było sprawiedliwe, takie zakazy absolutnie nie powinny być wprowadzane w życie. Kolejny raz twój przykład mnie nie przekonał, a jeszcze bardziej sprowokował do dyskusji. Wyobraź sobie, że ja nie widzę sprawy homoseksualizmu tak samo, jak załatwiania się na ulicy ;P Tak mogłoby się to ciągnąć i ciągnąć...

Lady_Snape

Zmusiłaś mnie do dokładniejszego zapoznaniia się z tym problemem. Zdania jednak nie zmieniam.

Okazuje się, że Kościół ma nawet podobne stanowisko (chociaż wcześniej o tym nie wiedziałęm)dlatego raczej z homofobią nie ma to ic wspólnego (zwłaszcza, że nie piszę o braku tolerancji czy dyskryminacji).

Przykład z załatwianiem się na ulicy może jest niesmaczny, ale posłuże się nim, aby pokazać pewne mechanizmy. Dzisiaj rozmawiamy o równouprawnieniu homoseksualistów. Jutro pedofile zaczną domagać się swoich praw. Później przyjdzie kolei na "sikaczy ulicznych". Teraz wydaje Ci się to niemożliwe (sam w to nie wierzę i pewnie tak jeszcze długo nie będzie) ale można spojrzeć innaczej. Jeżeli media zaczną regularnie powtarzać, że alkocholizm jest ciężką chorobą, a po piwku taki BIEDNY człowiek przecież musi gdzieś się wysikać (a nie stać go na płatne miejskie toalety, bo wszystko już wydał na piwo), to po pewnym czasie sytuacja się odwróci. Negowanie takich zachować stanie się niepoprawne politycznie. MODNA będzie walka o ich prawa. Wszyscy będą ich popierali (czy dzisiaj którykolwiek z autorytetów puplicznie wyraźnie jest przeciwko homoseksualistom?), ślepo pójdą walczyć o ich prawa i zapomną, że to źle załatwiać się na ulicy. Tymczasem Ciebie teraz to odpycha. Czyli uważasz tych ludzi za gorszych? Zabraniasz im czegoś? Jak widzisz nie zawsze tolerancja jest dobra - zależy od kontekstu w jakim przedstawimy sprawę. Wydaje mi się, że tak było w przypadku homoseksualistów - z walki o to, żeby ludzie ich akceptowali i szanowali zrodziła się walka o związki homoseksualne.

Ludzie odwrócili sytuację - pytają dlaczego homoseksualiści mają być pozbawieni pewnych praw. Tymczasem wszyscy nie mogą brać ślubów z osobami tej samej płci (nie tylko homoseksualiści). Nie pozbawiamy żadnej grupy jej praw. Dlaczego nie mogą? Bo jest to NIENORMALNE tak samo jak nienormalne jest załatwianie się na ulicy.

Jeżeli ktoś mówi, że jest homoseksualistą, to nie ma do niego uprzedzeń, ale nie pozwalam mu na związki bo są nienormalne.

szarak

Ty zdania nie zmieniasz i ja swojego również nie - więc wszystko jest w porządku :] Jak już pisałam, dalsza taka dyskusja do niczego nas nie prowadzi, bo i ja będę starała się jak najlepiej obronić swoich przekonań i ty.

Dodam tylko, że są jednak tacy ludzie, którzy mogą być nazywani autorytetami, a publicznie wygłaszają swoje anty-homoseksualne poglądy. Nie będę teraz zaczynać o polityce, bo nie jestem na bieżąco, chciałam tylko podać taki bardziej znany przykład, pierwszy, jaki przyszedł mi do głowy. Mianowicie nowy gubernator Kaliforni - Schwarzenegger. On to się opowiadał za ograniczaniem praw homoseksualistów w swoim stanie. Nie pamiętam teraz szczegółów, ale wiem, że jako gubernator Arnie nie kryje się z tym, że nie zamierza ułatwiać życia ludziom o odmiennej orientacji.

Lady_Snape

Myślałem raczej o autorytetach z tej dziedziny. Schwarzenegger może być autorytetem filmowym, ale wydaje mi się, że w dziedzinie polityki nie trzba koniecznie go traktować jak autorytet.

Trudno, nie udało mi się Ciebie przekonać. Innaczej patrzymy na tą sprawę i tyle. Zgadzam się, że jest to jeden z tych problemów na temat których można długo dyskutować, ale z reguły jest to bezcelowe.

szarak

Wiesz co szarak...lepiej sie nie wyrażaj swoich opinii, bo naprawdę ciężko się to czyta. Ahahhaha...aż trudno uwierzyc,że tacy ludzie istnieją...

akhenaten

Negacja jest prosta, gdy nie jest poparta argumentami.

"Błogosławiony człowiek, który nie mając nic do powiedzenie, powstrzymuje się od udowodnienia tego faktu." - George Eliot

szarak

no tak, niektórzy utknęli w XIX wieku... mój drogi, a jakie masz argumenty na to, że homoseksualizm jest "nienormalny"? ja kontrargumentów mam sporo....

po pierwsze - jest znany w historii od tysiącleci i w starożytności był powszechnie akceptowany (starożytni grecy uważali, że zdrowym zachowaniem jest pociąg do pięknego ciała, niezależnie od tego, czy to ciało męskie, czy kobiece), znany jest również w świecie zwierzęcym. a skoro towarzyszy człowiekowi od tysiącleci, znaczy, że jest dla gatunku ludzkiego normalny...

po drugie - jeżeli za kryterium normalności należy przyjąć to, co Matka Natura/Pan Bóg sobie wymyślił (seks rozumiany jako prokreacja, a zatem normalny jest seks kobiety i mężczyzny), to - owszem, stosunki homoseksualne nie są "normalne", bo nie mogą doprowadzić do poczęcia dziecka. ale tak samo ma się sprawa z seksem oralnym na przykład, więc jeżeli to jest Twój argumet, powinieneś równie gorliwie domagać się leczenia facetów, którzy lubią, jak im dziewczyna robi laskę - z tego też dzieci nie będzie.

po trzecie - jeżeli kryterium normalności ma być - "normalne jest to, co większość akceptuje", to polecam przyjrzenie się historii. 200 lat temu ludzie o skórze innej, niż biała byli uważani za zwierzęta. kobiety nie miały prawa głosu, były własnością swojego męża. trochę dawniej - ludzie palili czarownice na stosach i wierzyli, że mycie się to najlepszy sposób na szybkie opuszczenie tego padołu. normy społeczne i przekonania o tym, co jest właściwe, a co nie, zmieniają się z czasem, a w ostatnich latach te normy przesuwają się szybko. część rzeczy, które Ty uważasz za naturalne i oczywiste, jeszcze nie tak dawno były potępiane i karane. jutro to, co dla Ciebie jest nie do przyjęcia, będzie normą. do Ciebie należy decyzja, do jakiego stopnia możesz przesunąć własną granicę tego, co jesteś w stanie zaakceptować.


z tego wynika po czwarte - człowiek myślący nie powinien mieć najmniejszych problemów z zaakceptowaniem tego, co nie przynosi nikomu szkody.

bo jaką szkodę przynoszą komukolwiek homoseksualiści? jest przez nich więcej homoseksualistów? - nikt jeszcze nie udowodnił, skąd się homoseksualizm bierze, więc tu nie ma o czym dyskutować...

jest mniej dzieci i przyrost naturalny spada? - homoseksualiści to kilka procent społeczeństwa - o wiele bardziej szkodliwi dla przyrostu naturalnego są młodzi biznesmeni, którzy na dzieci nie decydują się, żeby im w karierze nie przeszkadzały - ich jest więcej, a poza tym są grupą opiniotwórczą, jakiegoś rodzaju wzorem dla innych.

gorszą cię, brzydzisz się na ich widok? - moja babcia się krzywi jak widzi chłopaka w skejterskich spodniach, ja brzydzę się na widok jak najbardziej heteroseksualnej siedemnastolatki po tuningu (znasz ten model - solarium, blond pasemka, tipsy, białe buty w szpic, skórzane mini...), ale nie mam zamiaru pluć im w twarz na ulicy (i to nie tylko ze strachu przed ich kwadratowymi facetami w dresach). to, że komuś coś się nie podoba, nie oznacza, że powinno być zakazane i potępiane. na tej zasadzie ja bym mogła się domagać zdelegalizowania muzyki techno i wprowadzenia do kodeksu karnego paragrafu za chodzenie po ulicy w czteropaskowym dresie.

po piąte - porównywanie homoseksualistów do ludzi, którzy sikają w miejscach publicznych, nie ma zbyt wielkiego sensu. taki sikacz jest dla społeczeństwa jak najbardziej szkodliwy (i nie chodzi mi tylko o to, że jakaś wrażliwa dusza może zobaczyć jego wyposażenie i się zgorszyć), bo najzwyczajniej na świecie zanieczyszcza ulicę, bramę, czy cośtam, przez niego jest brudno, śmierdząco i nieprzyjemnie. dwóch facetów trzymających się w parku za ręce nikomu tak naprawdę nie szkodzi. nie porównuj więc aktów kryminalnych (małego kalibru, ale jednak), do manifestowania swoich preferencji, nawet, jeżeli te preferencje mijają się z Twoimi.

po szóste - stanowisko kościoła katolickiego nie jest tu żadnym argumentem. polska nie jest państwem wyznaniowym, więc nie można dostosowywać naszego prawa do reguł jednej religii. gdyby tak było, w piątek nie można by było kupić żadnego mięsa, za seks przedmałżeński szło by się do więzienia, a obecność na niedzielnej mszy była by obowiązkowa, pod groźbą wlepienia mandatu. i proszę się tu nie zasłaniać tym, że większość polaków to katolicy. większość polaków to wtórni analfabeci - czy to znaczy, że szkoły powinny przestać uczyć czytać ze zrozumieniem??

po siódme - to nie jest tak, że homoseksualiści są pozbawiani tylko i wyłącznie tych samych praw, których nie posiada reszta społeczeństwa. heteroseksualna para może przypieczętować swoje uczucie ślubem, dziedziczyć po sobie, jako rodzina odwiedzić partnera w szpitalu, wspólnie rozliczać podatki... para homoseksualna tych praw nie posiada, chociaż ma je para heteroseksualna. to jest ewidentne ograniczanie praw człowieka, więc proszę nie odwracać kota ogonem. to tak, jakby tłumaczyć, że ustawowy zakaz pisania lewą ręką jest ok, bo dotyczy nie tylko leworęcznych, ale też praworęcznych...

po ósme - to niestety nie jest jeden z tych tematów, na które można dyskutować w nieskończoność i po prostu przyjmować do wiadomości, że druga strona zdania nie zmieni. a wiesz dlaczego? bo Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się moja. jeżeli Twoje prywatne poglądy, Twoje działania, Twoje słowa, robią mi krzywdę, nie masz do nich prawa. a tak się niestety składa, że od niewinnych wypowiedzi pt. "to nienormalne, ale ok, nie będę się kłócił", dość szybko przechodzi się do "to nienormalne, jeżeli myślisz inaczej - dostaniesz w pysk". i jeżeli nawet Ty nie masz zamiaru tego kroku zrobić, zrobi go ktoś inny, jeżeli dasz radę wystarczająco dużą liczbę osób przekonać, że lubienie czegoś, czego Ty nie lubisz, jest złe. holocaust zdarzył się, bo wystarczająco dużo ludzi uwierzyło, że żydzi nie mają prawa żyć...

dzio

Ty mi dowodzisz, że CZASEM w przyrodzie zdażają się takie przypadki, ale normalny znaczy co innego:
Normalny - zgodny z normą, wzorem, przepisem, taki, jaki powinien być; naturalny, PRZECIĘTNY, zwykły. (definicja ze słownika języka polskiego PWN).

Nie mówie, że homosekualiści nie powinni istnieć. Nie mówię też, ze powinni się leczyć. Ograniczam jedynie pewne ich prawa jak np. prawo do zawierania małżeństw czy prawo do afiszowania się z e swoją oriantacją seksualną.

Rzeczywiście w ostatnich czasach "te normy przesuwają się szybko". Moim zdaniam za szybko. Wszystko o co należało walczyć już uzyskano.

Homoseksualiści np. pokazując na ulicach swoje demonstarcje przynoszą ogromne szkody - szkody moralne.

Tak się skłąda, że często stanowisko Kościoła pokrywa się z pewnymi ogólnie znanymi normami moralnymi. A tych już należy przestrzegać w każdym państwie.

Pkt. 8 - to znaczy, ze nigdy nie mogę się z Tobą nie zgodzić, bo zawsze ktoś może dać Ci w pysk?

szarak

Hola, hola! Czy ty przypadkiem nie chcesz powiedzieć, że dobre jest to, co przeciętne i zwykłe? Bo to już byłoby przegięcie z twojej strony. Nie obraź się, ale dobrze, że istnieją w naszym pięknym kraju jeszcze ludzie, którzy mają całkiem odmienne poglądy na to, co właściwe i prawe. Jeśli miałabym żyć według powszechnie panujących norm, nakazów, zakazów, wedle - jak mówisz - ścisłego wzoru, przepisu, pod ogólną presją społeczeństwa i tylko dlatego, że takie życie jest "normalne", to doprawdy chyba wylądowałabym w psychiatryku... Ja mogę zrozumieć te normy moralne, które dyktuje obecnie kościół, że wiele z nich zgadza się z moimi prywatnymi wytycznymi, jak być dobrym, co jest złe, etc. Ale jeśli kościół ma narzucać mi pewien wzorzec czy też przepis, nie mający wiele wspólnego z nauką Chrystusa i tym samym mający niewiele wspólnego z Bogiem, to ja takie numery sobie wypraszam. Nikt mi nie będzie przecież mówił, że nie mam prawa być inna niż wszyscy, a nie mam zamiaru poddać się regule tzw. "normalności", jeśli ma ona oznaczać przeciętność, zwykłość i jednakowość. Przeciętności mówmy nie!
Pozdrawiam.

Lady_Snape

Nie żyjemy w świecie beztroskim. Możesz być inna, ale musisz ponieść konsekwencje tego wyboru. Zawsze tak było i chociaż od kilkudziesięciu lat próbuje się to zmienić, uważam, że jest to podstawa dobrze funkcjonującego społeczeństwa. Każdy kto ma odmienne poglądy nie ma łatwego życia. Nie znaczy to jednak, że nie ma do nich prawa. Normalność jest tutaj odnośnikiem i najłatwiejszą drogą, która nie wymaga poświęceń.

Kościół wyznacza normy moralne, ale one mogą istnieć niezależnie. Normy moralne to takie 10 przykazań dla ludzi nie wyznających religii. To prawda, że się pokrywają z zasadami Kościelnymi, ale ja mówie o zasadach, które powinien przestrzegać każdy człowiek, zasadach podstawowych, które nie mają nic wspólnego z religią jaką wyznajesz.

szarak

Ja również miałam na myśli te podstawy zasad moralnych, nie te nastawione na jakąś konkretną religię. Piszesz: "Każdy kto ma odmienne poglądy nie ma łatwego życia. Nie znaczy to jednak, że nie ma do nich prawa. Normalność jest tutaj odnośnikiem i najłatwiejszą drogą, która nie wymaga poświęceń." Dobra, ale co to za życie bez poświęceń? Co to za życie bez namiętności, bez pasji, które karzesz nam tłumić na rzecz "normalności"?? Jeśli ty wybierasz najłatwiejszą drogę przez życie, jak to nazwałeś, to wybacz, ale nie wszyscy muszą podążać twoim śladem. Aby żyć normalnie według swojej definicji normalności (która nie oznacza koniecznie życia według ściśle ustalonego wzoru, etc.) miliony ludzi (nie znam dokładnych statystyk, może miliardy? ;P) wiele poświęca. Aby żyć tak, jak oni czują, że muszą żyć, bo wiedzą, że inaczej się nie da. Że żyją wbrew sobie. Zastanawiałeś się nad tym?

Lady_Snape

Ja niczego nie karze tłumić. Nie wiem skąd ten pomysł. Bardzo się ciesze, że są jeszcze ludzie, którzy gotowi są do poświęceń, aby żyć zgodnie ze swoimi ideałami i marzeniemi. Ale mam wrażenie, że do końca tak nie jest i że niektórzy chcą żyć w zgodzie ze sobą, ale NIE SĄ gotowi do poświęceń. Dlatego starają się zlikwidować wszystkie przeszkody, zamiast się im przeciwstawiać. Przykładem są właśnie homoseksualiści, którzy chcą być uważani za normalnych. Ja nie bronie im być homoseksualistami, ale powinni się pogodzić z tym, że bedzie ich to kosztowało sporo wyrzeczeń i poświęceń.

szarak

ależ to, że CZASEM zdarzają się takie rzeczy, jest jedynym i ostatecznym dowodem na to, że to jest normalne!! chcesz zabronić wszystkiego, co nie mieści się w szeroko pojętej PRZECIĘTNOŚCI? przecież to jest jakaś totalitarna paranoiczna utopia - przeczytaj sobie "1984", "nowy wspaniały świat" albo obejrzyj "equilibrium" - tam też mieli takie pomysły - wyeliminowanie indywidualności, wszyscy mają takie same warunki, takie same upodobania, takie same cele i tak samo szare życie. ludzie się między sobą różnią, i to jest piękne. zgodnie z Twoim rozumowaniem, w szwecji ludzie o czarnych włosach powinni być pozbawieni praw obywatelskich, bo przecież PRZECIĘTNY (czyli normalny, czyli taki, jak należy) szwed jest blondynem...

poza tym - piszesz, że homoseksualiści jak najbardziej mają prawo istnieć, jak najbardziej nie domagasz się ich leczenia, ale nie wolno im tego, tamtego i tamtego. czyli co oni właściwie mają zrobić? pogodzić się z tym, że jakieś młotki wpychają im się z buciorami w najbardziej intymne obszary ich życia i na tej podstawie odbierają im ich konstytucyjne prawa? spuścić główkę i siedzieć cicho? bo jak ktoś jest "inny", to ma się zamknąć i nie bawić się w naszej, porządnej piaskownicy?

odnośnie Twojego braku akceptacji dla zmian we współczesnym świecie - powiem tak - gdyby wszyscy byli tacy, jak Ty, do dzisiaj mieszkalibyśmy w jaskiniach. no bo w sumie po co z tej jaskini wychodzić, skoro wszystko gra, na głowę nie kapie, a facet z dzidą pilnuje, żeby niedźwiedzie nie wlazły do środka... tak się składa, że świat rozwija się teraz w tempie dla ludzi żyjących powiedzmy 200 lat temu kompletnie niewyobrażalnym. nie można zakładać, że postępujący rozwój wszystkich dziedzin nauki i techniki (już bez wnikania w nauki społeczne) pozwoli na pozostawienie zasad życia społecznego w niezmienionej formie przez więcej, niż dwie, trzy dekady... po prostu nowe wynalazki, nowe możliwości, nowe odkrycia w dzisiejszych czasach prawie natychmiast wkraczają do zwyczajnego, codziennego życia przeciętnego człowieka i wywracają je do góry nogami. nie da się pogodzić średniowiecznej obyczajowości z korzystaniem z globalnej sieci internetowej, telefonów komórkowych, naddźwiękowych samolotów... jeżeli nie możesz się z tym pogodzić, bardzo mi przykro, ale to Ty zaliczasz się w takim razie do tej "innej" mniejszości, która jest skazana na życie pełne poświęceń i wyrzeczeń. i w zasadzie nie jest mi Ciebie ani trochę żal...

jeżeli chodzi o to nieszczęsne "afiszowanie swojej orientacji seksualnej" - dla mnie nie ma najmniejszej różnicy między dwoma facetami całującymi się na ławce w parku i chłopakiem całującym na ławce obok swoją dziewczynę. to nie jest żadna demonstracja światopoglądowa, tylko najzwyczajniejsze okazywanie uczuć osobie, którą się kocha. a jeżeli już musisz na to patrzeć, jak na demonstrację - przyjmij do wiadomości, że taką samą demontracją jest całująca się na ławce para "mieszana" - oni publicznie oznajmiają całemu światu, że są heteroseksualni. jeżeli oni mają do tego prawo, to tak samo ma do tego prawo dwóch gejów.

i co to właściwie są te straszliwe szkody moralne? to coś takiego, jak obraza uczuć religijnych, na którą tak często powołuje się Armia Mocherowych Beretów? proszę Cię bardzo, co takiego strasznego powoduje dwóch facetów trzymających się na ulicy za rękę?

i na zakończenie - masz pełne prawo się ze mną nie zgadzać. masz pełne prawo mi o tym mówić, podobnie, jak innym. ale, jak już sam kilkakrotnie zauważyłeś, świat nie jest milutki i łagodny i trzeba ponosić konsekwencje swoich działań. poza tym mam wrażenie, że zupełnie nie zrozumiałeś, o co mi w tym akapicie chodziło - ja mówiłam o tym, że masz pełną wolność, pełne prawo postępowania tak, jak Ci się podoba, dopóki nie kłóci się to albo z kodeksem karnym, albo nie narusza praw innych obywateli. czyli - jeżeli coś, co tobie sprawia radość, krzywdzi innych, nie masz prawa tego robić. w przeciwnym razie mamy do czynienia z anarchią i ideologią bliską satanizmowi (robię to, co chcę i mam w głębokim poważaniu innych) - którą, jako człowiek religijny, prawdopodobnie odrzucasz...

i na koniec, bo nie mam ochoty na rzucanie w Ciebie kolejnymi monologami, które do Ciebie nie docierają - kiedy słyszę kompletnego głupka, który opowiada takie rzeczy, jakie Ty tutaj piszesz, jest mi go żal. ale kiedy takie rzeczy mówi inteligentny i wygadany człowiek (a za takiego uważam Ciebie, po przeczytaniu Twoich wypowiedzi), czuję do niego tylko i wyłącznie obrzydzenie. możesz czuć się tym głęboko urażony, ale niniejszym oznajmiam, że gdybyśmy spotkali się unplugged, nie miałabym ochoty podawać Ci ręki...

dzio

akapit 1: przeczytaj moją wypowiedź zaczynającą się od słów "Ja niczego nie karze tłumić".

akapit 2: Uważam, ze należy walczyć z traktowaniem h. jako gorszych ludzi. Popieram też dążenie do zagwarantowania im praw konstytucyjnych. Nie podoba mi się tylko, że h. poszli dalej: chcą się pobierać i mieć dzieci. Jeszcze raz powtórze, ze odbieram im tylko te prawa, które wynikają z ich inności (na tej samej zasadzie osoba bez wykształcenia nie może być nauczycielem).

akapit 3: Nie ma nic przeciwko postępowi i rozwijaniu się świata. Tak się składa, że jeżeli uda mi się zrealizować moje plany na przyszłość, to być może będę się pośrednio przyczyniał do tego postępu technicznego.
"nie można zakładać, że postępujący rozwój(...) pozwoli na pozostawienie zasad życia społecznego w niezmienionej formie" - uważam, że akurat niektóre zmiany moralne są niekorzystne i mam nadzieje, że jest możliwe pozostawienie podstaw w niezmienionej formie. Pewnie tak nie będzie, ale nadzieje zawsze można mieć.
"Ty zaliczasz się w takim razie do tej "innej" mniejszości" - wiem i czasem jestem nawet z tego dumny. jestem przygotowany na poświęcenia i mi też nie jest mnie żal, bo jestem wierny swoim zasadom.

akapity 4 i 5: Odpowiem bardzo ogólnie (z uwagi na zwięzłość wypowiedzi): uważam, że rodzinę tworzą osoby przeciwnych płci. Jeżeli dzieje się innaczej, to moim zdaniam cierpi na tym moralność (uczucia religijne nie mają tu nic do rzeczy). Pewnie się z tym nie zgadzasz, ale to jest jeden z tych tematów na które nie ma sensu dyskutować. Jest to indywidualna sprawa każdego człowieka.

akapit 6: w takim razie, jeśli dobrze zrozumialem, to się chyba z Tobą zgadzam. (Nie uważam się za osobę religijną i nigdzie o tym też nie wspominałem).

akapit 7: Nie czuje się urażony. Żadko się obrażam, bo zawsze mam pokojowe nastawienie do rozmowy i rozmówcy.
Ja podałbym Ci rękę (pomimo, że się z Tobą nie zgadzam), tak samo podałbym rękę homoseksualiście. To, że się z kimś nie zgadzam nie oznacza, że go nie szanuję. Czy to nie jest trochę dziwne - przecież Ty powinnaś być po stronie tolerancji?

szarak

Z kolei ja dodam od siebie, że z pewnością podałabym Ci rękę, bo uważam się za osobę tolerancyjną i staram się z dnia na dzień być w tym coraz lepsza (jeśli tak mogę tą kwestię ująć). Mam pozytywne nastawienie do rozmówcy, ale pomijając to - nie byłabym przeciwko spotkaniu "live" + dyskusji, bo bardzo ciekawią mnie głębsze korzenie twoich poglądów, które tu wygłaszasz. Ja akceptuję wszystkich ludzi, pod warunkiem, że oni również są tolerancyjni lub chociaż potrafią zachować pozory tolerancji (nie wnikam w ich moralność, to już nie moja sprawa, każdy robi i myśli, co uważa za słuszne). Skoro więc twierdzisz, że jesteś tolerancyjny (przecież podałbyś rękę homoseksualiście), czemu w taki ograniczony sposób? Tzn. ograniczasz się do tego, że akceptujesz ich odmienność i nie karzesz im się leczyć, ale skoro są inni to muszą ponieść tego konsekwencje, tzn. nie mogą mieć tych samych praw, co ci niby-normalni ludzie, brać ślubu, mieć dzieci. A to właśnie tacy ludzie, jak ty, zmuszają ich do poświęceń (których krzyż niby to sami sobie kładą na plecy), do ciężkiego życia pod presją społeczną... Niekompletna ta twoja tolerancja. Naprawdę, trudno jest mi pojąć rozumowanie ludzi takich, jak ty. Czy jesteś pewny, że to musi być zabronione od razu - małżeństwa homoseksualne, etc.? Sam przecież powiedziałeś, że każdy ma swoją własną moralność, więc to co dla jednych jest niewłaściwe, złe, itd. dla drugich może być jak najbardziej w porządku. Dlaczego więc chcesz ich w ten sposób ograniczać? Przecież to ich życie, nie musisz ani zawierać znajomości z takim "odmiennym" małżeństwem, ani mieć z nim żadnego związku, więc o co chodzi? Gdzie ta tolerancja?

Lady_Snape

Niewiem czy jestem tolerancyjny. To powinii ocenić inni. Ja poprostu staram się szanować każdego człowieka.

Własna moralność odnosiła się do takich spraw jak całowanie się na ławce w parku itp. Mnie się to nie podoba, ale akurat tego nie mogę nikomu zabronić, więc pozostawiam to ocenie każdego z nas.

Jeżeli chodzi o zawieranie małżeństwa, to sprawa wygląda innaczej. Tutaj bowiem mamy do czynienia z tym o czym pisałem: każdy musi ponosić konsekwencje (nie tylko swoich czynów, ale także np tego jakim sie urodził). Kobieta i mężczyzna sa stworzeni odmiennymi tak, aby się uzupełniać. Rodzina skłądająca się z osób tej samej płci nie jest w stanie spełniać wszystkich swoich funkcji (np wychowywać dzieci, zapewnić byt...). Jeżeli to takie ważne moge zgodzić się na jakiś substytut małrzeństwa dla h. który bedzie dowodem ich miłości. Mogą także mieszkać razem. Ale nie zgadzam się aby nazywać ich pełnoprawną rodziną, bo nią nie są.

szarak

"Rodzina skłądająca się z osób tej samej płci nie jest w stanie spełniać wszystkich swoich funkcji (np wychowywać dzieci, zapewnić byt...)"

Wydaje mi się, że jednak nie Tobie i nie nam należy to ocenić, ale ludziom, którzy się na to decydują. Oni dobrze wiedzą, czy ich rodzina będzie spełniać takie funkcje czy inne i nie potrzebują do tego oceny ludzi postronnych, którzy przecież nic nie mogą wiedzieć o tym, skoro sami tego nie doświadczają. No cóż, do czego w końcu doszliśmy? Proponuję tymczasowe "zawieszenie broni", każdy zna swoją rację i ani Ty nie wydajesz się bliski zmiany zdania, ani ja tym bardziej. Pozostawmy to więc sprawą sporną, do której co jakiś czas się wraca.

Życzę dużo zdrowia, z uwagi na ostatnie smutne wydarzenia :(

Lady_Snape

Rzeczywiście ciężko jest w tych okolicznościach dyskutować.
Ja uważam, że dziecko powinno się wychowywać w "tradycyjnej" rodzinie. H. mogą chcieć je dobrze wychować, ale nie są w stanie nawet jeśli się będą bardzo starali.
W takim razie ja też zawieszam broń.
Życzę papieżowi dużo sił na pokonanie choroby, a wszystkim, aby ciągle w niego wierzyli.

szarak

Szarak jesteś chorym człowiekiem i życzę Ci, by ktoś kiedyś potraktował Cię w sposób tak nietolerancyjny jak ty wyrażasz się o homoseksualistach.

Wracając do głównego tematu, czyli Iana McKellena, to uważam, że jest genialnym aktorem, a to, że zacięcie broni praw gejów i przyznaje się do swojej seksualności tylko i wyłącznie świadczy jakim wspaniałym człowiekiem jest i jak bardzo powinniśmy go szanować.

McKellena cenię najbardziej za to, że nie stroni ani od teatru ani od ekranu, dzięki czemu jest chyba najlepszym żyjącym obecnie aktorem brytyjskim.

Pozdrawiam :)

dnp

To jest na prawdę zadziwiające. Wszystkie osoby uważające się za tolerancyjne życzą mi strasznych rzeczy albo nie chcą mi podać ręki. Tymczasem ja, człowiek występujący tutaj jako "czarny charakter" nie mam żadnych uprzedzeń do swoich rozmówców.
Ile jest warta ta wasza tolerancja? Czy wiecie co znaczy to słowo?

Definicja z Wikipedii:
Tolerancja (łac. tolerare - "znosić", "cierpieć") to w mowie potocznej i [[|nauki społeczne|naukach społecznych]] - postawa społeczna i osobista odznaczająca się poszanowaniem poglądów, zachowań i wyglądu innych ludzi, a także ich samych.
* Tolerancja nie oznacza akceptacji czyjegoś zachowania czy poglądów. Wręcz przeciwnie, tolerancja to poszanowanie czyichś zachowań lub poglądów mimo, że nam się one nie podobają.
* Tolerancja jest postawą, która umożliwia otwartą dyskusję. Bez tej postawy dyskusja zamienia się albo w zwykłą sprzeczkę albo prowadzi do agresji.

szarak

Tak, masz rację - nie jestem tolerancyjna. Nie ma tolerancji dla nietolerancji, to motto wyznaję i tego się trzymam.
I, owszem, nie chciałabym podać Ci ręki bo napełniasz mnie obrzydzeniem ze swoimi opiniami rodem ze średniowiecza.

dnp

Wszyscy mówią, że moje opinie są rodem ze średniowiecza. To ma chyba być obraźliwe, chociaż ja nie wiem co w tym złego. To jest określenie neutralne (ani pozytywne, ani negatywne). To, że teraz tolerancja dla wszystkich jest modna wcale nie musi znaczyć, że jest słuszna.

Jestes nietolerancyjna. Dlaczego więc wymagasz od innych aby byli tolerancyjni. Jeżeli Ty masz prawo nietolerować mnie, ja mam takie samo prawo nietolerować homoseksualistów. Nie możesz traktować tego wybiórczo. Mógłbym życzyć Ci, aby ktoś kiedyś potraktował Cię równie nietolerancyjnie jak Ty mnie, tylko, że ja nie mam żadnego powodu ku temu. Rozmawianie w ten sposób nie ma sensu.

Jeśli chcesz możemy kulturalnie podyskutować, wymienić opinie i poglądy. Ale jeżeli Ty mnie nie szanujesz, to raczej nie ma to sensu.

szarak

Pogadaj z ręką, człowieku...

Nie mam zamiaru szanować Cię z tego prostego względu: ty nie tolerujesz ludzi z powodu jakimi są (mają inną orientację seksualną), ja nie toleruję pieprzonych homofobów takich jak ty, ze względu na przekonania jakie wyznają. Ostatni mój głos w tej dyskusji. Żegnam.

dnp

@LoneGunGirl

Brawo! Oby więcej tak otwartych i inteligentnych ludzi!! Piszesz konkretnie, argumentując swoje wypowiedzi, w przeciwieństwie do szaraka. Zgadzam się z każdym Twoim zaniem w 100%:)

@szarak

Człowieku, daruj sobie swoje wywody, bo nic one nie wnoszą, a tylko utwierdzają mnie w przekonaniu jak ograniczony jesteś. W dodatku próbujesz grać inteligenta, co zupełnie ci nie wychodzi. Homoseksualiści to zwykli ludzie, czują tak samo, kochają tak samo, chcą po prostu być szczęśliwi. Dlaczego chcesz im ograniczać szczęście skoro nikomu nie robią tym krzywdy? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę jak ciężko im sie żyje? Właśnie przez takich homofobów jak ty. Orientacja nie była ich wyborem, jedynie co wybrali to szczęście. Z homoseksualizmem człowiek się rodzi. Czy wiesz np., że homoseksualną orientację mają również:

Polska:
Miron Białowszewsk
Jarosław Iwaszkiewicz

Zagranica:

Oskar Wilde
Virginia Wolfe
Marcel Proust
Lord Byron

Z innej beczki:
Leonardo da Vinchi
Carravagio

Polecam też stronkę: http://www.gejmed.friko.pl/fame2.htm [www.gejmed.friko.pl/fam ...]

Tam wymieniono znane osoby orientacji homoseksualnej. Oczywiście nie wszystkie i tylko te co się ujawniły.

I jeszcze jedno - ciekawe co zrobisz, gdy Twoje dziecko lub ktoś ci bliski przyniesie taką nowinę. Chociaż pewnie tego nie zrobi, bo będzie obawiał się ojca/wujka/dziadka homofoba i zatrzyma to dla siebie.

2ofus

Wygląda na to, że z Tobą także nie będę mógł porozmawiać, ale wypada mi odpisać.

Fajnie, że lubisz dobrze uargumentowane opinie. Szkoda tylko, że sam takich nie piszesz (np. nie uzasadniłeś, dlaczego uważasz, że próbuję grać inteligenta).
Wydaje mi się, że nie przeczytałeś wszystkich moich wypowiedzi. Jeśli mam rację, to dlaczego mnie krytykujesz?
Czy to, że niektóre znane osobistości są homoseksualistami miało zmienić moją opinię? Moim zdaniem niczego to nie zmienia.
Zastanawia mnie, na jakiej podstawie stwierdzono, że np. Sokrates był gejem. Kiedyś przecież ludzie się do tego nie przyznawali.

A teraz przejdę do najważniejszego:
To, co czytam na tym forum tylko przekonuje mnie, że mam rację. Nikogo nie przekonacie do tolerancji, jeśli sami nie będziecie tolerancyjni wobec innych (a atakowanie mnie jest przejawem braku tolerancji). Nie uważacie, że powinniście zacząć od siebie, że najpierw powinniście nauczyć się szanować innych ludzi (także swoich przeciwników)? Czy przypadkiem nie jest to tak, że walczycie dla samej idei walczenia, a zapominacie, o co tak na prawdę powinno w tym wszystkim chodzić - zapominacie o ludziach i zasadach, za które walczycie? Robicie to dla homoseksualistów, czy dla siebie? Po pogrzebie Jana Pawła II zauważyłem, że nagle ludzie poczuli potrzebę bycia razem, wspólnego przeżywania wydarzeń. Może chcecie po prostu czuć się częścią jakiejś większej, światowej grupy - grupy ludzi walczących o idee i zasady (w tym przypadku za tolerancję)?

It is easier to fight for principles than live up to them.
(Łatwiej jest walczyć o zasady, niż ich przestrzegać) - Alfred Attle

szarak

Ja powtórzę tylko to, co zauważyłam wcześniej: ja nie ocaniam ludzi ze względu jakimi się rodzą, tylko ze względu na poglądu przyjmują i wyznają. I z tego prostego powodu uważam, że jesteś nic nie wartym pseudointeligentem, usiłującym przybrać stanowisko mąciwody.

2ofus - masz moje poparcie :)

dnp

Czytałaś kiedyś "Antygonę" Sofoklesa? Główna bohaterka w pewnym momencie mówi: "współkochać przyszłam, nie współnienawidzić". Zawsze myślałem, że ludzie walczący o tolerancję działają pod wpływem miłości do ludzi pokrzywdzonych. Tymczasem widzę, że jest to raczej nienawiść do wszystkich sprzeciwiających się. Nie powinnaś przekonywać ludzi zamiast pozbywać się ich?

Moim zdaniem z homoseksualistami jest tak jak z feministkami. Wszystko, o co należało walczyć zostało już osiągnięte. Teraz walczy się np. o prawo do wychowywania dzieci, które w mojej opinii jest bezsensowne.
W dodatku, ponieważ takie ruchy jednoczą ludzi, ułatwiają też manipulacje i kontrole nad tłumami. Zawsze, aby mieć poparcie należało podzielić ludzi. Kiedyś tymi złymi byli komuniści, a teraz terroryści, przeciwnicy jednoczenia się ludzi i państw (patrz: Unia Europejska), przeciwnicy tolerancji itp. Ten konflikt dotyczący homoseksualistów ma bardzo emocjonalny charakter: często ludzie zapominają o argumentacji. To jeszcze ułatwia kontrolę nad nimi. I z tego powodu cała sprawa jest tak bardzo nagłośniona, ma tylu zwolenników itp. Po prostu jest to wygodne dla wielu. I jeszcze dodam, że nie ma to być żadna teoria spisku.

Oczywiście tolerancja (nie zakładająca uniknięcia konsekwencji) jest dobra i popieram ją. Ale forma, w jakiej prowadzona jest walka o nią i cele, jakie zakładają sobie ruchy walczące o prawa homoseksualistów nie odpowiadają mi.

Starałem się pokazać tę sprawę w różnym ujęciu. Proszę więc, aby brać pod uwagę wszystkie moje wypowiedzi w tym temacie (przez 8 miesięcy moje spojrzenie na niektóre kwestie mogło ulec zmianie, chociaż podejście do sprawy nie zmieniło się). Nie mam nic więcej do dodania, więc prawdopodobnie przez kilka tygodni nie będzie mnie na tym forum.

szarak

acha, czyli Ty nie tolerujesz homoseksualistów (bo "tolerowanie" ich, dopóki nie włażą Ci bezczelnie przed oczy, trzymając się za ręce, to nie jest tolerowanie), ale Twoje poglądy należy szanować. w ten sposób czyjaś wrodzona skłonność, równie zależna od świadomego wyboru, jak wzrost, czy kolor oczu (i równie "szkodliwa"), jest mniej ważna, niż Twoje POGLĄDY, czyli coś, co zależy wyłącznie od Ciebie. pięknie.

po drugie - co to znaczy, że "wszystko, co było do osiągnięcia, zostało już osiągnięte"? jeżeli mężczyzna-gej, nie ma prawa odwiedzać swojego partnera w szpitalu na takich samych zasadach, jak mąż odwiedzający żonę, nie wolno im razem rozliczać podatków, a rodzina jednego z nich, jeżeli ma taki kaprys, może unieważnić zapis w testamencie, przekazujący majątek temu drugiemu, jeżeli nie mogą się na dowidzenia pocałować na ulicy, żeby ktoś ich wyzwiskami nie obrzucił - to chyba jeszcze kilka rzeczy do osiągnięcia zostało...

dzio

Jesteś pewna, co do tego przykładu z testamentem? Ciężko jest mi w to uwierzyć, więc jakbyś mogła powiedzieć, gdzie znalazłaś taki przepis, chętnie bym go przeczytał. Wydaje mi się to nieprawdopodobne.

Ponieważ widzę, że nadal nikt nie rozumie, o czym mówię, wytłumaczę to jeszcze jeden, ostatni raz.
Ja nie toleruję homoseksualistów. Ty nie szanujesz moich poglądów (ja wcale się nie obrażam i nie żądam szacunku do mnie, ale nie wiem, co chcesz osiągnąć mówiąc, jaki jestem głupi). I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie jeden drobiazg: Ty bronisz homoseksualistów, czyli powinnaś próbować mnie przekonać do swoich poglądów.

Jednym jest trudniej szanować poglądy innych, a innym tolerować homoseksualistów. Jednak, jeżeli nie potrafisz zmienić samej siebie (nauczyć się szacunku do poglądów), dlaczego ja miałbym chcieć "naprawić" siebie? Nie liczy się to, co piszesz, ale to, kim na prawdę jesteś. Jeśli dajesz dobry przykład, to inni sami za Tobą pójdą.
Chcąc mnie przekonać, powinnaś najpierw spróbować wykazać chęć zrozumienia mnie (udało to się jak narazie tylko "Lady Snape"). Bez tego nie masz szans (nie dotyczy to tylko mnie, ale wszystkich, z którymi rozmawiasz). Atakując mnie nic nie zdziałasz.
Chyba, że nie zależy Ci na przekonaniu mnie do swoich racji. Ale wtedy nie pomożesz homoseksualistom, nie zrobisz nic dla dobra sprawy, bo co to za obrońcy homoseksualistów, którzy tylko przysparzają wrogów? Stojąc po tej stronie powinnaś być (mówiąc językiem Kościoła) przepełniona miłością. Moim zdaniem nie robisz tego dla homoseksualistów, tylko dla siebie, bo teraz popieranie homoseksualistów jest modne. To jest taka nowa Gombrowiczowska łydka. Po prostu nie wierzę w Twoją szczerość. Nie widzę tu prawdziwych chęci, a jedynie głośny krzyk. Odnoszę, więc wrażenie, że chcesz tylko przez cały czas wykazywać, że jestem ograniczony, itp. Proszę bardzo. Ja się nie obrażam, więc możesz kontynuować. Nie wiem tylko, kto wtedy będzie tym "nic nie wartym pseudointeligentem"?

szarak

Wysoce ciekawa dyskusja. Niewątpliwie jedna z najlepszych, na jakie natknąłem się w tym portalu. Nie chcę jej zakłócać, więc napomknę tylko, że skoro wywołana ona zotała wzmianką o orientacji tego znanego aktora, może warto byłoby zwrócić się do nigo o opinię na ten temat? :)

Zainteresowani mogą słać e-maile do Iana na tej stronie.
http://www.mckellen.com/epost/index.htm [www.mckellen.com/epost/ ...]
Czasem na nie odpowiada, nawet na te dotyczące mniej filmowych spraw, jeżeli go rozbawią lub poruszą, a ta dyskusja nadaje się do tego wyśmienicie ;)

Powodzenia wszystkim życzę i pogodzenia poglądów.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
dzio

nieźle, i mówię to całkiem serio

użytkownik usunięty
szarak

Homoseksulaizm nie jest chorobą. Nie wszyscy tolerują publiczne całowanie sie osób tej samej płci - prawda, ale jak możesz to porównycwac do niemocy jeżdżenia na rowerze z powodu złąmanej nogi???

szarak

Jest dobrym aktorem i to wystarczy. Ma prawo bronić praw homoseksualistów, a co do Kościoła-nie jestem religijna i uważam Kościół za beznadziejną instytucję, która wyłudza od ludzi pieniądze. Nie rozumiem, po co ci wszyscy księża, którym jakoś za dobrze się wiedzie. Kościół dzieli ludzi na lepszych i gorszych i to właśnie źle o Kościele świadczy, już nie wspominając o tym, jak Kościół traktuje zwierzęta. Wiem, że istnieją uczciwi księża, ale stanowią mniejszość, więc opinia Kościoła dla mnie żadnego znaczenia nie ma. Co mi przeszkadza, że jakiś aktor jest gejem? Nic, guzik mnie to obchodzi, nie interesuje mnie życie prywatne gwiazd, chyba, że to jakieś baby noszące futra, jak Lopez, tego nie toleruję, bo to jest naprawdę złe.

Veda12

Ja natomiast uważam, że osoba publiczna powinna być także wzorem moralności. Popularność do tego zobowiązuje. To właśnie aktorzy, muzycy itp. są uważani za autorytety (chociaż nie wszscy zasługują na takie miano) i przez to w pewnym sensie kształtują społeczeństwo (czyli spoczywa na nich pewna odpowiedzialność).

szarak

A ja jestem gigantycznym homofobem i nie mam zamiaru zmieniać zdania

użytkownik usunięty
szarak

Czyli wg ciebie osoba publiczna nie może powiedzieć, że jest innej orientacji seksualnej, bo zwykli ludzie też zaczna się do tego przyznawac???

W kontekście poprzedniej wypowiedzi pisałem, że to jak zachowuję się osoba publiczna, jakie głosi poglądy MA ZNACZENIE. To, że jest dobrym aktorem nie oznacza, że reszta jego życia się nie liczy.

Wg mnie osoba publiczna ma całkowite prawo się przyznawać do swojej orientacji seksualnej (czy też prezentować swoje poglądy na wiele innych spraw). Jednak dla mnie liczy się też sposób, w jaki to robi.

A co do porównania homoseksualizmu z chorobą:
Chodź byś się bardzo starała ze złamaną nogą nie pojedziesz na rowerze. Możesz sobie zbudować rower napędzany rękoma, ale to nigdy nie będzie to samo, co zwykły rower. Tak samo rodzina homoseksualna nigdy nie będzie prawdziwą rodziną.

szarak

No to ja najwyraźniej inaczej rozumiem pojęcie "moralność".

Sqrchybyk

Ciekawa dyskusja.
Przygotuję się do niej i odpowiem.
Obym nie zapomniał.
Pozdrawiam wszystkich istniejących ludzi.

szarak

Czyli ludzie własnych mózgów nie mają i będą zachowywać się tak, jak gwiazdy? To są też ludzie, aktor ma grać w filmach, to jest ważne, a nie to, co robi poza planem, to jego sprawa. Nikt nie każe ludziom zachowywać się jak ich idole. Aktor, muzyk, reżyser, każdy ma prawo do własnego, normalnego(czy też nienormalnego) życia.
Są gwiazdy, które warto naśladować, ale takich jest niewiele.

Veda12

Jednak ten konkretny aktor sam odkrywa niektóre częsci swojego życia prywatnego. On nie robi tego poza planem, ale właśnie na scenie i dlatego uważam, że nie jest to bez znaczenia. A ludzie niekiedy nie mają własnych mózgów - wystarczy przypatrzeć się kampanii wyborczej :-)

szarak

Freddie Mercury był homo i jakoś to jego fanom nie przeszkadzało, liczyło się to, jak śpiewał.
Czy to naprawdę takie ważne? Gościu tego nie ukrywa, ma prawo, to nie prezydent ani ksiądz(księża mają własne hobby często:-), to aktor.
A co do tego, że ludzie niekiedy nie mają własnych mózgów to można się zgodzić, ale to przez szkoły, wszystko przez szkoły, edukacja jest do kitu.
Pozdrawiam

szarak

Ja do stwierdzenia, że "homoseksualizm jest chorobą".
Może Ty jesteś chora?!
Boże, co za ograniczenia w mózgu!

legends_

No i co z tego że gej? Nie rozumiem braku szacunku dla gejów. Nie rozumiem jak można to nazywać chorobą. Ksiądz od religii cały czas gada, że gej to, że gej tamto, a na mojego kolegę patrzy jak na "święty" obrazek. Uszanujmy ludzi o innej orientacji seksualnej.

romano

Ja jestem w 100% za szacunkiem dla homoseksualistów. Ale szacunek nie oznacza zgody na wszystko, czego sobie zapragną.

Śledząc kampanię wyborczą w tym roku zauważyłem pewien mechanizm stosowany także na tym forum:

W tej dyskusji wiele osób przekonywało mnie, że powinienem być tolerancyjny. "Tolerancja" to piękne słowo, ale nie zawsze musi być pozytywne (podobnie jak prawie wszystkie słowa). Dopiero My nadajemy mu ładunek (pozytywny lub negatywny) umieszczając je w konkretnej sytuacji i interpretując je. Podczas, gdy wielu poprzestaje na stwierdzeniu, że ktoś jest nietolerancyjny, ja uważam, że dopiero wtedy dyskusja się rozpoczyna. W tym momencie należy się zastanowić, czy tolerancja w danym kontekście jest wskazana. Oczywiście wnioski będą różne i to one powinny być przedmiotem sporu. Do tego sporu jednak nie dochodzi, bo nikt nie zadaje sobie pytania o znaczenie słowa "tolerancja". Nie wystarczy przypisać kogoś lub coś do pewnej grupy zawierającej się w danym rzeczowniku (tolerancja, liberalizm, socjalizm, Radio Maryja ...). Trzeba jeszcze wykazać, dlaczego uważamy, że ta grupa w tym kontekście jest niewskazana (a tego kroku często już nie ma). Ludzie operują jedynie pustymi sloganami, nie mając odwagi posługiwać się rozumem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones