Zgadza się. Mimo, że widziałam wszystkie jego oscarowe role, to i tak uważam, że najlepiej zagrał w "Lśnieniu".

Całkowicie się zgadzam. Facet ma po prostu albo taki talent aktorski, albo niesamowite szczęście i geny za wygląd. Gdyby nie te oczy to wątpię by mnie do siebie tak bardzo przekonał.
Szkoda tylko, że sam nie mogę o sobie tak napisać. :p Też chciałbym mieć takie oczy, taką mimikę twarzy...

To prawda, stworzony do takich ról:
1. Jack Nicholson
...
... (długo nic)
...
2. Robert Carlyle

Rutger Hauer też świetnie grał psychopatów, ale raczej tych zimnych, pozbawionych emocji. Anthony Hopkins jako Hannibal Lecter też był bardziej stonowany. Także zgodzę się, że jeśli chodzi o takich narwańców, to Nicholson był najlepszy. Ale na drugim miejscu widzę Roberta De Niro, nie Carlyle, za "Przylądek Strachu".

On chyba taki już jest. Podobno jest bardzo wrednym człowiekiem. Oczy nie mogą kłamać. On już ma takie spojrzenie, prawie w każdym filmie, stąd najlepiej gra psycholi, a nie normalnych ludzi. Do komedii romantycznych moim zdaniem się nie nadaje, nie lubię go oglądać w takich filmach i od razu takie filmy nie podobają mi się bo on gra. Za to rola Jokera w Batmanie czy w Lśnieniu znakomita.

Nie tylko talent ale i fizjonoma na tutaj duze znaczenie .

Moja ulubiona rola Nicholsona to ta z "Lepiej Być Nie Może". Ale jeśli mowa o psycholach, to ujmę to tak. Gdyby ktoś miał robić mi wjazd na chatę i rozwalać drzwi siekierą, to chciałbym, żeby to był Jack Nicholson.

Dla mnie to jeden z najbardziej pociągających i utalentowanych aktorów w historii kina :)