Kristin Scott Thomas

Kristin A. Scott Thomas

7,9
16 698 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Kristin Scott Thomas

Mam wrażenie, że jest to jedna z lepszych Europejskich gwiazd, która niestety, ale bardzo rzadko bywa nagradzana i doceniana za swoje aktorstwo. Fakt, że wiele filmów z jej udziałem, to przeciętne produkcje, ale mimo wszystko ona sama jest naprawdę bardzo dobrą aktorką!

srick.pl

Prywatnie stosuję podział na artystki i rzemieślniczki, i Kristin Scott Thomas nie tyle zalicza się do tej pierwszej grupy, co jeszcze w niej bryluje - zaraz obok takich gwiazd, jak Isabelle Huppert czy Catherine Deneuve (i kilku innych, które z racji wieku albo nie pojawiają się już na wielkim ekranie, albo goszczą na nim niezwykle rzadko). Cechą wspólną artystek jest to, że nie "odgrywają ról", a "przeistaczają się w dane postaci"; są niezwykle przekonujące w tym, co robią. Poza tym: intrygują, silnie oddziałują na zmysły, sprawiają wrażenie skrywających jakąś tajemnicę (takie aktorki-podwójne osobowości), wzbudzając tym samym niesamowitą chęć poznania. O ile brak nagród dla KST jestem w stanie racjonalnie sobie uzasadnić (statuetki to bardziej biznes i polityka, aniżeli sztuka), o tyle razi i uwiera mnie, że w ciągu ostatnich 4 lat, aktorka ta pojawiła się tylko w dwóch interesujących obrazach ("U niej w domu" i "Tylko Bóg wybacza") - w dodatku, grając role drugoplanowe... Spychanie jej do poziomu "ozdobnika" i "magnesu" (czyt. ma nazwisko, które przyciąga widzów do kin) to zwyczajne marnotrawstwo!

magmos

Bardzo trafne spostrzeżenie... O aktorach i artystach.

srick.pl

A, dziękuję. Jeszcze odnośnie Twojego ostatniego zdania: czy jesteś w stanie wymienić nazwisko choć jednej aktorki, która grała tylko i wyłącznie w wybitnych produkcjach? Bo ja nie.

KST i tak ma u mnie znakomity wynik: obejrzałam 30 filmów z jej udziałem i 12 oceniłam co najmniej na 7, a jestem dość wybrednym widzem i nie szastam dyszkami na lewo i prawo ;)

magmos

Długo by się zastanawiać, ale raczej nie. Nie potrafię wymienić nikogo. Tyle, że trzeba przy tym jeszcze jedną rzecz zaznaczyć. W Kinie nadal istnieje bardzo silny podział na artystów według ich płci. To znaczy w moim odczuciu Kino w znacznym stopniu zdominowane jest przez mężczyzn. Mężczyzn: twórców, reżyserów, wielkich aktorów! Kobieta niestety pełni w Kinie (a także w literaturze) rolę pięknego ozdobnika, dodatku do fabuły, narzędzia pomocniczego dla bohatera-mężczyzny. I nie przemawia przeze mnie żaden tam seksizm (feminizm), tylko niestety tak jest. Bardzo rzadko pojawia się film, w którym kobieta ma w pełni szansę ukazać swoją wielkość i umiejętności aktorskie. A nawet gdy się to zdarza, często taki film prześmiewczo bywa marginalizowany lub nawet spychany do drugiej kategorii. Dobrym przykładem niech będzie "Telma i Louise". Dla niektórych to obraz kultowy, ale mimo to nie uniknął skojarzeń z filmami LGBT.
Dużo łatwiej jest mówić o gwiazdorach-mężczyznach (i ich oceniać). Bo w ich przypadku najczęściej gdy już raz zyska się taki status, pozostaje im on przypisany na całe lata. Bez względu na to co grają, jak grają i w czym grają. I dlatego, że są wielkimi gwiazdami patrzymy na ich działalność z przymrużeniem oka, często przez pryzmat nazwiska. Chociażby taki Colin Firth...
Jeśli chodzi o Kristin to nie znam się na niej aż tak dobrze. Widziałem z nią trochę mniej filmów. Ale jednak jej osoba zawsze przykuwa moją uwagę. I to wcale nie chodzi o wygląd, lecz o "aktorski magnetyzm".

magmos

P.S. Jest, a raczej była, jedna aktorka, która przez prawie cały okres swojej kariery grywała na fenomenalnym, równym poziomie. Mam tu na myśli Romy Schneider. Naprawdę dla mnie to zdecydowanie #1 kobiecego Kina.

srick.pl

Nie zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami jakoby kino było domeną mężczyzn (reżyseria, operatorstwo, produkcja - ok, ale nie aktorstwo!) i tylko aktorzy, po uzyskaniu statusu gwiazdy/ legendy/ dobra narodowego/ żywego pomnika/ sex symbolu (niewłaściwe skreślić), "jechali na opinii". Zamiast przywoływać nazwiska aktorek czy tytuły filmów, odwoływać się do filmografii, postanowiłam jednak poddać po zastanowienie pewną kwestię: co warunkuje nasze preferencje filmowe (gdyż to, co widzimy wpływa na nasze uczucia i myśli, a to z kolei determinuje wybory)? Jeśli, przykładowo, ktoś gustuje w filmach akcji i sensacji, sportowych, westernach, samurajskich; czerpie przyjemność z nurzania się w amerykańskiej sieczce to rzeczywiście widzi na ekranie głównie mężczyzn. Jeśli pojawia się kobieta, to na ogół robi za dodatek do męskiej części obsady. Jednak kino europejskie ("moje kino") to zupełnie inne bajka - począwszy od lat 50. do czasów współczesnych...

magmos

Nie musisz się zgadzać. Ale ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu...
Prawdą jest to co zauważyłaś: gust filmowy determinuje pewien sposób postrzegania tego problemu. Mało tego: gust (własne widzimisię, preferencję kogo lubimy, a kogo nie; kto nam się podoba, a kogo uważamy za brzydkiego/brzydką) w wyborze kobiety-aktorki jest jeszcze ważniejszy! Jest chyba podstawową kwestią.
Kino europejskie ma nieco odmienną specyfikę. Czy jest lepsze od amerykańskiego? Trudno to rozstrzygać, ale nie zapominajmy, że to jednak w Hollywood rodzą się największe gwiazdy (choć subiektywnie możemy uważać inaczej). Poza tym nie potrafiłbym wskazać w Europie żadnej aktorki, która miałaby tak ogromny wpływ na film. No może poza Catherine Deneuve.

srick.pl

> Kino europejskie ma nieco odmienną specyfikę. Czy jest lepsze od amerykańskiego?

Określenie "Fabryka Snów" nie wzięło się z powietrza. Oczywiście, codziennie spełniane są filmowe marzenia widzów na całym świecie, ale wszystkie projekty powstają z gotowych szablonów, są montowane z określonych elementów - trudno więc mówić o subtelności, oryginalności i jakimkolwiek powiewie świeżości. Trudno też mówić o stawianiu znaku równości pomiędzy formą a treścią. Co innego amerykańskie kino artystyczne, które osiągnęło już ten poziom abstrakcji, że projekcje zaczynają i kończą się w Sundance czy innej Tribece. W przeciwieństwie do kina amerykańskiego, kino europejskie jest niebanalne; jest wolne od sztampy i rutyny, obrazy wciąż są bardziej osobiste i bliższe twórcom. W tym miejscu rodzi się pytanie: co kto woli (i dlaczego woli właśnie to)?

> Poza tym nie potrafiłbym wskazać w Europie żadnej aktorki, która miałaby tak ogromny wpływ na film. No może poza Catherine Deneuve.

Chociażby (w kolejności alfabetycznej): Ingrid Bergman, Judi Dench, Audery Hepburn, Isabelle Huppert, Vivien Leigh, Sophia Loren, Helen Mirren, Vanessa Redgrave, Simone Signoret, Maggie Smith, Emma Thompson...

magmos

Teraz to już w ogóle nie mogę się z tobą zgodzić. Zbyt spłycasz ocenę kina amerykańskiego i zbyt górnolotnie traktujesz europejskie filmy. A zwłaszcza wymienione (przykładowo) aktorki. Ich "wielkość" jest bezsprzecznie zauważalna. Ale dla mnie (podkreślam, że to mój punkt widzenia) żadna z nich - no, może poza Sophią Loren - nie zdobyła takiego statusu gwiazdy o jakim myślę w tej dyskusji. Statusu, który można byłoby przyrównać odpowiednio do męskich wzorców gwiazd Kina.

srick.pl

> Zbyt spłycasz ocenę kina amerykańskiego (...)

Fakt, jest kilka wyjątków od reguły (np. Allen, Lynch, bracia Coen), ale ci reżyserzy siedzą w swoich "niszach" i właściwie nigdy nie płynęli z głównym nurtem.

magmos

Dawno pisaliście, ale ciekawa dyskusja :) Właśnie życzyłabym sobie, by tak świetne aktorki częściej grały w filmach. Zdecydowanie bym tego chciała. Lubię obejrzeć film z dobrym aktorstwem i czasem obejrzę też coś lżejszego, gdzie gra aktorów jest mniej ważna, ale jednak takie filmy dramaty itp z dobrymi aktorami bardzo lubię i doceniam ich. Może gdyby więcej ludzi miało podobne podejście to świetne aktorki nieważne czy starsze byłyby częściej obsadzane w filmach? Tymczasem, no fakt, może nie jest tak, że inni są głupi, bo jest wiele osób, które też lubią tak świetna aktorstwo, ale jednak większą może nawet (niestety mimo wszystko) na efekty specjalne (też je czasem lubię, ale bez przesady, nie są aż tak ważne) albo na wygląd aktorów. Dla mnie ten wygląd aktorów jest naprawdę mało ważny jak aktor dobrze gra. Jak gra słabo, to wygląd ok, fajnie popatrzeć, ale to nie będzie film, który zapamiętam. Właśnie więcej ludzi chyba stawia na komercje i starsza bardzo dobrze grająca aktorka już nie jest doceniana, dostaje mało ról :( Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni. Dla aktorki to pewnie też jest ciężkie, bo lubi grać, ma tutaj 55 lat, więc też nie bardzo stara, nie jest to nawet wiek emerytalny, a ról mało. A aktor, dobry aktor spełnia się w graniu i jest to przykre co się dzieje.

monika220

Kino amerykańskie nawet lubię, ale moim zdaniem na taką perełkę trochę trudniej tam trafić. Czasem się wtedy naszukam ;) Teraz oglądam z tą aktorką "U niej w domu" i akurat ja nie jestem zachwycona, że wow, szał, ale film naprawdę dobry i solidny i fabuła prosta, ale ciekawie zrobiona, zobaczę jak dalej :) Właśnie kino amerykańskie jest za bardzo powtarzalne, choć są wyjątki, kino europejskie mniej w sumie, choć wiadomo czasem też coś się powtarza i jest to zrozumiałe.

srick.pl

Trudno się nie zgodzić ze wszystkim co napisałeś/aś! @:-(

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones