Recenzja filmu

Zaginiony Świat: Jurassic Park (1997)

Sequel o dinozaurach to kolejna podróż w świat niezwykłej przygody i akcji. Jest to jedna z najlepszych kontynuacji filmowych w historii. Nie brakuje tu niczego, a co najważniejsze dostajemy także coś nowego. Druga część "Parku Jurajskiego" opowiada o grupie ludzi, która zostaje wysłana na drugą wyspę w celu złapania prehistorycznych gadów. Niepowodzenie parku z pierwszej części nie zniechęciło łakomych sukcesu ludzi. Na wyspę trafia także znany z pierwszej części dr Ian Malcolm, który jako jedyny postanowił nie milczeć i wyjawił to, co widział na wyspie Sorna. Zacznę standardowo. Efekty specjalne są równie doskonałe co w jedynce. Dinozaurów jest więcej i są wykonane z dbałością o każdy szczegół. Strona techniczna także nie zawodzi. Akcja toczy się w ładnych plenerach. Pełno zieleni i zarośli. Zdjęcia naszego rodaka nie mają sobie równych. W sposób idealny obrazują potęgę i dostojność dinozaurów. Swoje grają aktorzy. Nie ma jednak Laury Derna ani Sama Neilla, ale jest Jeff Goldblum oraz Julianne Moore. Ta dwójka współgra ze sobą znakomicie, wprowadzając do filmu nieco humoru. Szczególnie ironiczny jest tutaj dr Ian Malcolm. Nawet w stanie zagrożenia potrafi żartować. Trochę więcej spodziewałem się po Julianne Moore, ale chyba scenariusz nie dał jej pola do popisu. Świetny jest także Vince Vaughn. Reszta ekipy bez rewelacji, ale też bez zarzutu. Spielberg jak to Spielberg. Kręci to, co zawsze, w nowym stylu. Film ma jednak jeden ważny minus. Tyranozaur w mieście, to chyba nie był najlepszy pomysł . Wszystko jest efektowne i dobrze sfilmowane, ale wydaje się, że to już gdzieś było. Mam tu oczywiście na myśli „King Konga” z 1933. Trochę to podobne i zgapione. W tej sprawie Spielberg zawiódł mnie. Jednak pozostałe elementy rekompensują tę rysę. Mogę dalej delektować się widokiem dinozaurów, a w szczególności dwójką tyranozaurów. "Zaginiony Świat" poza sporą dawką przygody, akcji i humoru nie wyróżnia się niczym szczególnym. Nie pomijam tu oczywiście samych dinozaurów, ale wydaje mi się, że każdy, kto chce obejrzeć film, zrobi to właśnie dla nich. Scenariusz jest dobry. Role są dobrze rozpisane, a cała akcja trzyma się kupy. Nie powiem także, że się nudziłem, bo tak nie było. Może pod tym względem "Park..." nie jest jak najnowszy "Bourne", ale nie można narzekać. Dzieje się to, co musi się dziać. Nie można przewidzieć całego rozwoju akcji, przez co czekamy na kolejne rozwiązania. Nie będę także porównywał filmu do książki, bo takowej nie przeczytałem. Jednak po tym filmie mam zamiar to zrobić. To chyba największy plus tego świetnego obrazu.