Recenzja serialu

Skam (2015)
Julie Andem

Alt er love

"Skam" prezentuje dojrzałe podejście, w ludzki sposób spogląda na swoich bohaterów, ale potrafi równie boleśnie skonfrontować ich z rzeczywistością. Nie piętnuje, ale stara się znaleźć
Z podziwem patrzę na "Skam". Zresztą każdy powinien, kto widział w swoim życiu choć jeden serial o młodzieży. A już na pewno każdy twórca, który kiedykolwiek zabrał się bądź próbował się zabrać za opowiadanie o młodych ludziach. W ogóle "Skam" powinien być obowiązkową lekturą w każdej szkole, ale to temat na inny dzień. Julie Andem zagięła bowiem wszystkich.


Bo oto mamy 2015 rok. O licealistach próbowano opowiadać już tysiąc razy na setki różnych sposobów. I wtem zjawia się... wcale nie Amerykanka, bo Norweżka. Norweżka! Dlaczego to takie ważne? Szybko ręka w górę, kto zna inny serial z Norwegii... no właśnie. Jest niby "Lilyhammer", ale to kolaboracja z Netfliksem, więc nie do końca sprawiedliwy przykład. Jeszcze na dokładkę dorzucę, że Andem jest debiutantką. Przygotowując się do tworzenia "Skam" przeprowadziła mnóstwo rozmów z młodymi ludźmi w celu poznania ich środowiska. Nie wiem ile ich dokładnie odbyła, w każdym razie zdobywca orderu za najlepsze wywiady jest już znany.

Tak celnie, tak dojrzale, tak wnikliwie, tak inteligentnie i tak dobrze odwzorowując realizm życia młodzieży o tej tematyce nie opowiadał nikt wcześniej w telewizji. I mówię to z perspektywy osoby, która ma za sobą chociażby "Trzynaście powodów" czy jest fanem "Skins". I choć ten drugi serial stawiam ciut wyżej i niegdyś ceniłem go za realizm, tak dopiero po obejrzeniu "Skam" widzę tę znaczącą różnicę. "Skins" często idzie na skróty, przedstawia wydarzenia tak, by one pomagały fabule, by nie było nudno. Julie Andem fabułę ma głęboko gdzieś, te wszystkie ograne zagrywki "by coś się działo" lądują natychmiast do kosza. Jak w "Skam" bohaterowie się biją, tzn. że już mamy konkretne oderwanie od serialowej harmonii. A przecież ktokolwiek chodził do szkoły średniej, ten dobrze wie, że bójki to nie jest znowu nic nadzwyczajnego. Gdzie tam tym wydarzeniom do ćpającego na umór Chrisa, stalkerów, różnych wypadków, śmierci postaci i innych skinsowych wymysłów. Twórczyni do tworzenia odpowiedniej dramaturgii i omówienia problematyki nie potrzebuje wcale trzęsienia ziemi.


Zresztą zachowanie realizmu to jest temat na kolejny akapit, bo Andem znów objęła zupełnie inną drogę. Serial został nadany w norweskiej telewizji NRK bez uprzedniej promocji, później robiono to jedynie poprzez portale społecznościowe. Aktorzy prowadzili normalne życie (szkoła, do której chodzą w serialu jest ich szkołą w rzeczywistości). Mieli również zakaz pojawiania się w mediach, pierwszy wywiad dla telewizji przeprowadzono dopiero po trzecim sezonie. I chyba jedyny, bo YouTube świeci zaskakującymi pustkami pod tym względem. Zestawcie to teraz ze "Stranger Things", którego młodzi aktorzy zamieszkali już chyba na stałe u Jimmy'ego Fallona, a okazjonalnie w weekendy odwiedzają ciocię Ellen.

Druga rzecz to konstrukcja. Każdy odcinek podzielony jest ledwie na kilka scen, a każda scena to inny dzień tego samego tygodnia. Kto nie oglądał "Skam" w trakcie jego emisji, nie odczuje tak tego fenomenu, ale warto przynajmniej o tym wiedzieć. Na początku każdego wątku dostajemy informację o dniu i aktualnej godzinie. Sceny te były publikowane o dokładnie tej samej porze zgodnie z czasem serialowym na stronie oficjalnej, a dopiero w każdy piątek zbierano je w kupę i w telewizji wyświetlano cały odcinek.

Każdy sezon - jest ich łącznie tylko cztery - to też opowieść o innym bohaterze, dlatego nijak nie odczujemy przesytu podejmowaną problematyką. Każda seria oferuje nam nową perspektywę, nowe tematy, nowe wątki, które jednak wciąż układają się w odpowiednią dla serialu ciągłość.


Brzmi dziwnie, zaskakująco i nieszablonowo, ale to zadziałało. W Norwegii "Skam" jest już kultowy, na świecie zdobywa coraz większą popularność. Producenci taką izolację swojego dzieła tłumaczyli tym, że nastolatkowie powinni na własną rękę odnaleźć ich serial, a nie być o nim informowani. To jednak absolutnie nie jest pozycja jedynie dla widzów w wieku licealnym. Język jest uniwersalny. "Skam" prezentuje dojrzałe podejście, w ludzki sposób spogląda na swoich bohaterów, ale potrafi równie boleśnie skonfrontować ich z rzeczywistością. Nie piętnuje, ale stara się znaleźć rozwiązanie. Serial porusza istotne kwestie i przyziemne trudności, z którymi stykał się każdy z nas, nie uciekając się do banałów, moralizatorstwa i typowej teen-taniości.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Serial o nastolatkach. Po przeczytaniu takiego opisu, większość z nas ma już ogólny zarys fabuły.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones