Recenzja serialu

Alternatywy 4 (1983)
Stanisław Bareja
Roman Wilhelmi
Janusz Gajos

Aniele, stróżu mój

Realia życia w PRL-u były w wielu miejscach diametralnie różne od obecnych, ten, kto tego nie przeżył, może nie uwierzyć. Kłopoty mieszkaniowe, kartki na żywność, talony na podstawowe produkty,
Realia życia w PRL-u były w wielu miejscach diametralnie różne od obecnych, ten, kto tego nie przeżył, może nie uwierzyć. Kłopoty mieszkaniowe, kartki na żywność, talony na podstawowe produkty, jednym słowem horror dla statystycznego Polaka, choć poprawnie byłoby powiedzieć Obywatela. Trzeba było kombinować, bez tego niewiele człowiek miał. Nakręcenie serialu, którego bohaterami byliby mieszkańcy bloku żyjący w takich właśnie realiach, wydaje się pomysłem nietrafionym i ciężkim, a jednak okraszając szarą rzeczywistość sporą dawką humoru, okazał się strzałem w dziesiątkę.

Fabuła serialu jest prosta, stanowi go opowieść o codziennym życiu mieszkańców bloku przy ulicy Alternatywy numer 4 na nowym osiedlu w dzielnicy Ursynów w Warszawie. Wśród bohaterów znajduje się cały niemal przekrój społeczny obywateli: od alkoholika i striptizerki do wynalazcy i profesora. Życie mieszkańców toczy się, jak to często bywało i bywa nadal, dosyć niespokojnie. Sąsiedzi nie zawsze są dla  siebie życzliwi, władza na wyższym i niższym szczeblu żyje oderwana od rzeczywistości, a szara codzienność jest zwykle przygnębiająca. Do tego dochodzi jeszcze cieć – Gospodarz Domu, jak sam się szumnie nazywa, który czuwa nad swoimi podopiecznymi, a nazywa się nomen omen Anioł.

Stanisław Bareja, jak zdążył nas wszystkich przyzwyczaić, stworzył coś z niczego. Z tak na pozór nudnego tematu, jakim jest szara codzienność, udało mu się wyłuskać to, co najgorsze z minionego ustroju, i zarazem przyprawić taką dozą humoru i ironii, że widzowie chętnie oglądali "Alternatywy 4", śmiejąc się do rozpuku, ale już chwilę później przychodził czas na refleksję. Pokazanie losów bohaterów rozpoczęło się, można powiedzieć, od samego poczęcia, czyli procesu sfuszerowanej budowy bloku i nieraz prawdziwej walki o otrzymanie upragnionego lokalu, a czasem od uszczęśliwiania na siłę osób, które wolą żyć po staremu. Taka kompozycja determinuje w pewien sposób zachowanie poszczególnych lokatorów, którzy później, już na swoim, muszą borykać się z problemami, jakie dotykały wszystkich mieszkańców PRL-u.

Każdy z mieszkańców to osobowość zasługująca na osobne rozpatrywanie, wielu znanych aktorów doskonale poradziło sobie z wcieleniem w bohaterów, wspominając choćby Witolda Pyrkosza, Wiesława Gołasa, Janusza Gajosa, Halinę Kowalską czy Jerzego Kryszaka i Kazimierza Kaczora. Ale to nie oni są prawdziwym bohaterem tego serialu. Jest nim Stanisław Anioł, w którego genialnie wcielił się Roman Wilhelmi. I choć osobiście wolałem tego aktora w rolach pozytywnych, to trzeba przyznać, że jako czarny charakter potrafił wzbudzić prawdziwe emocje i właśnie takimi rolami zapisał się na trwałe w pamięci widzów. Anioł nie jest jednak takim aniołkiem, na jakiego chce wyglądać oficjalnie. Nawet piosenka wychwalająca jego osobę jest już sama w sobie ironiczna i jak wszystko w tym serialu za piękną fasadą skrywa czające się zło:
"Nad wszystkim czuwa gospodarz domu,
Nie da on krzywdy zrobić nikomu,
Zawsze pomoże o każdej porze.
O, mój Boże!".

Wilhelmi wcielił się "Alternatywach" w pełnego ambicji i niespełnionego karierowicza, który każdą okoliczność stara się obrócić na własną korzyść, nie bacząc na to, jakie kroki musi podjąć, aby dojść do celu, którym jest własna świetlana przyszłość. Takie zachowanie członka władzy na najniższym szczeblu, który jednocześnie ma bezpośredni kontakt z obywatelami wyzwala początkowo różne reakcje wśród mieszkańców, jak to i często w życiu bywa. Niektórzy starają się być wobec takiej postawy obojętni, inni poprzez lizusostwo starają się coś i dla siebie uszczknąć , a jeszcze inni buntują się wobec Anioła najpierw po kryjomu, by z czasem robić to coraz jawniej, doprowadzając do otwartego buntu mającego na celu obalenie znienawidzonej władzy. Buntujący się mieszkańcy zawiązują spisek, a miejscem ich sekretnych spotkań staje się miejsce za blokowym śmietnikiem. I tak obywatele, którzy jedyną chwilę wytchnienia znajdują w tym jakże mało uroczym miejscu podejmują walkę nie tyle z systemem, co z człowiekiem, który go wprowadził.

Serial ten był tak naprawdę krytyką samej władzy i ustroju, jaki wtedy panował. Bareja, który był mistrzem w kamuflowaniu satyry na władzę, tutaj przedstawił ją zbyt dosadnie i "Alternatywy" zostały przez cenzurę odłożone na półkę, gdzie przeleżały 3 lata, zanim serial trafił na ekrany telewizorów. Można się sprzeczać, czy serial ten nadal na wzór seriali wojennych "Czterej pancerni" czy "Stawka większa niż życie" oparł się próbie czasu i budzi nadal te same emocje po latach. Niemniej jednak wśród starszych widzów "Alternatywy 4" ciągle są żywym wspomnieniem epoki, świadczy o tym nadanie w styczniu 2007 roku nazwy Alternatywy jednej z ulic na Ursynowie. Sam blok będący miejscem akcji serialu, który faktycznie jest usytuowany przy ulicy Marii Grzegorzewskiej 3, istnieje zresztą do dziś i można na nim znaleźć tablicę z napisem: Alternatywy 4. W styczniu 2006 roku rozpoczęto kręcenie kontynuacji serialu pod nazwą "Dylematu 5". Miał się on składać z 13 odcinków, ale po sporej fali krytyki zaprzestano jego realizację zaledwie po 3 odcinkach. To już nie te czasy i nie ten klimat, a może po prostu zamiar zmierzenia się z kultowym już przecież obrazem okazał się dla jego twórców sporo ponad siły. A może to jednak czuwał Anioł i nie pozwolił, aby go strywializowano? W każdym razie moim zdaniem dobrze, że kontynuacja się nie powiodła, wystarczy już tego żerowania na sukcesach sprzed lat. Było nie było, chętnie wracam do oglądania "Alternatyw" i stwierdzam, że pomimo innych realiów życiowych nasze zachowanie wobec bliźniego, podejście do życia i kariery wcale się zmieniło. A takich Aniołów nadal jest pełno wśród nas.
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones