Recenzja filmu

Gotowi na wszystko. Exterminator (2017)
Michał Rogalski
Paweł Domagała
Krzysztof Czeczot

Bardziej white niż black

To, co wychodzi temu filmowi najlepiej, to wygrywanie relacji między członkami zespołu. To momentami naprawdę świetny buddy movie, w którym czterech indywidualistów musi pracować razem. A jacy
Rok 2018 podobnie jak poprzedni już w pierwszy weekend premier kinowych wita się z nami rodzimą komedią. Ten jednak zrobi to jeszcze bardziej obficie. Kolejny film tego gatunku będziemy oglądać bowiem za tydzień, jeszcze jeden za dwa, a następny za trzy tygodnie. Najbardziej z tych czterech pozycji intryguje oczywiście świetnie przyjęty w Gdyni "Atak Paniki"Pawła Maślony. Jednak oprócz niego mamy"Gotowych na wszystko. Exterminatora"czyli film, który jako pierwsza polska produkcja w tym roku stawia poprzeczkę całkiem wysoko. A na pewno dużo wyżej niż byśmy się spodziewali.

Był sobie kiedyś zespół muzyczny Exterminator. Exterminatorgrał death metal w niejakim Kochanowie, polskiej stolicy ziemniaka. I był w tymjakJerzy Górski uPalkowskiego, najlepszy. Coś się jednak posypało i cała piątka członków zespołu musiała iść w swoją stronę. Wybierali kolejno sklep z elektroniką, bank, fabrykę artykułów higienicznych i wózek widłowy w UK. No a perkusista Makar, jak to z perkusistami czasem bywa, skończył w psychiatryku. Ktoś jednak z powrotem zauważył w nich potencjał…


To, cowychodzi temu filmowi najlepiej, to wygrywanie relacji między członkami zespołu. To momentami naprawdę świetnybuddymovie, w którymczterech indywidualistów musi pracować razem. A jacy oni są razem fajni. Widać chemię, widać fun, widać improwizację. Każda z postaci kwartetuCzeczot, Domagała, Rogucki, Żurawskima swoje motywacje, swoje plany i swoje powody, aby, choć z przekąsem i kwaśną miną, zamienić "Time to kill"(ich pierwszy hit) na"Black andwhite"zespołu Kombi.Najlepszą robotę robi jednak frontman zespołu, grany przez Pawła Domagałę. To chyba pierwszy film z nim w głównejroli, jakiwidziałem, bo ominęli mnie ci wszyscy"Wkręceni"i tym podobne rzeczy z początku jego kariery i niespecjalnie oglądam też telewizję, w której gość jest podobno prawdziwą gwiazdą. Tutaj jednak, jako rozdygotany nastolatek w ciele trzydziestokilkulatkajest świetny i wcale nie dziwie się, że są w tym kraju ludzie, którzy pójdą na polską komedię specjalnie dla niego. Sam też chyba zacznę tak robić. Obsada na drugim planie również trzyma poziom. Kupuje zarówno nieco szarżującą Więdłochę,spokojnego, alecwanego Lubosa, jak i najlepszego chyba od czasówWąskiegoKrzysztofa Kiersznowskiego. Tylko Julcia grana przez Aleksandrę Hamkałowydaje siępostacią całkowicie zbędną i nad wyraz irytującą.
Zebrało się sporo pochwał, jednak do zarzucenia temu filmowi można mieć również pokaźną litanię. Na pierwszy ogień pójdą mniejsze lub większe bzdetkiscenariuszowe, których jest tuco niemiara. Fabuła bardzo często pchana jest do przodu uproszczeniami, nad którymi widz nie ma czasu się zastanowić, a jeden z ważniejszych twistów w filmie jest wyłożony tak łopatologicznie, że brakowało tylko wielkiej zrobionej komputerowo strzałki i podpisu, że to coś będzie problemem. Żart też nie zawsze daje radę. Choć gdy da się aktorom poimprowizować, co widać słychać i czuć, to poziom humoru od razu wzrasta, to w pierwszej części filmu żarty wydawały się dość wymuszone i stereotypowe. Po pierwszych dziesięciu minutach raczej nie spodziewałem się, że moja opinia o filmie będzie tak pozytywna.


Warto jeszcze wspomnieć o muzyce. Szybko można zobaczyć stosunek twórców materiałów źródłowych, jakimi są książka i sztuka teatralna, do hitów rodzimej muzyki rozrywkowej, które śpiewać musi nasza kapela (kapitalnascena, w którejna festynie grają "Kolorowe jarmarki"Laskowskiego), jednak oddają im niewątpliwy sukces, jaki tamte odniosły. Podobnie jednak jak tytułowy Exterminator najwięcej czadudają, gdymogą grać swoje. W tym przypadku również trzeba oddać filmowi spory plus.

Jest tak dobrze jednak głównie z tego względu, że jak na dobre kino rozrywkowe przystało, "Exterminator"daje mnóstwo powodów, żeby wybaczyć mu wady. To nie jest film, który wszedł do kin, aby dać zarobić swoim gwiazdkom i zrobić reklamę parówek, tylko pełnoprawna, nieco wadliwa, ale jednak przynosząca mnóstwo funuopowieść. Jest trochę jak głos nastolatka, który chce opowiedzieć o swoich problemach i choć nie zawsze potrafi się wysłowić, to jednak rozumiemy go i mu wierzymy. Z naciskiem na tę wiarę, bo jej w sztucznych polskich komedyjkach z ostatnich lat brakowało jak powietrza. Plakat i trailer zapowiadał coś złego, a wyszła jedna z fajniejszych polskich komedii ostatnich lat, z której wyszedłem zadowolony bardziej niż z ostatnich"Gwiezdnych wojen". Dlatego świadom jej wad, z czystym sumieniem polecam. I życzę miłej zabawy.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Gotowi na wszystko. Exterminator" to najnowsza komediowa propozycja w polskich kinach. Już dawno... czytaj więcej
Hasło "polska komedia romantyczna" działa na mnie jak płachta na byka. Każdy widz doskonale wie, że... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones