Recenzja filmu

Operacja Argo (2012)
Ben Affleck
Ben Affleck
Bryan Cranston

Dobry agent

Scenarzysta Chris Terrio skonstruował fabułę "Operacji Argo" na wzór kina spod znaku heist movie. Najpierw mamy więc dokładne planowanie akcji, potem zbieranie zespołu, a na końcu wielki skok.
Dramat polityczny, komedia charakterów, szpiegowski thriller w stylu Johna Le Carrego, hołd dla popkultury. Uff! "Operacja Argo" jest jak babciny keks, z którego wydłubuje się kolejne słodkie bakalie.

Ben Affleck oparł swój nowy film na wspomnieniach agenta CIA Tony'ego Mendeza. W 1980 roku ewakuował on z Teheranu sześciu rodaków zbiegłych z ambasady USA po tym, jak opanowali ją bojówkarze ajatollaha Chomeiniego. I może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego (wszak jankeski wywiad ma na koncie numery większego kalibru!), gdyby nie kamuflaż akcji. Mendez wpadł na pomysł, by pojawić się w Iranie pod przykrywką szukania plenerów do fikcyjnej B-klasowej produkcji science fiction "Argo". W tytułową operację zaangażował m.in. Johna Chambersa, laureata Oscara za charakteryzację w "Planecie małp".

W interpretacji Afflecka Mendez to zmęczony sobą i otaczającym światem wyżeł. Ubiera się byle jak, żywi się byle czym, a życie osobiste ma wygniecione tak samo jak zawartość szafy. Gdy zmierza do siedziby CIA z nieodłącznym petem w zębach, wygląda na osobę, która resztki złudzeń zostawiła w innej parze spodni. To jednak pozory. Tak jak postaci z "Gdzie jesteś Amando" i "Miasta złodziei" Mendez znajdzie się wreszcie w moralnej matni. Będzie musiał wybierać między lojalnością a poczuciem przyzwoitości, głosem rozumu a podszeptem nie całkiem jeszcze skamieniałego serca. Wraz z rozwojem akcji bohater coraz bardziej przypomina biblijnego dobrego pasterza, który zła się nie lęka i wiedzie swoje owce przez dolinę ciemności. Pewnie łatwo byłoby zrobić z tej roli pomniczek w złym guście, ale Affleck gra ją na półtonach, skrywając cierpiętniczy wyraz twarzy pod gęstą, naznaczoną pierwszymi siwymi włosami brodą.

Scenarzysta Chris Terrio skonstruował fabułę "Operacji Argo" na wzór kina spod znaku heist movie. Najpierw mamy więc dokładne planowanie akcji, potem zbieranie zespołu, a na końcu wielki skok. Aktorsko błyszczy zwłaszcza druga część, gdy ekran zawłaszczają dla siebie jowialny John Goodman jako Chambers oraz Alan Arkin w roli hollywoodzkiego producenta Lestera Siegela. Affleck naśmiewa się trochę ze starej Fabryki Snów, ale i tak gołym okiem widać, że darzy ją wielkim sentymentem. To czasy, gdy figurki Dartha Vadera i Indiany Jonesa znajdowały się w pokoju każdego szanującego się małolata, a telewizyjne doniesienia o Zimnej Wojnie i kryzysie teherańskim wydawały się taką samą fantazją jak przygody załogi statku Enterprise. Ów kogel-mogel w głowach widzów świetnie oddaje scena, w której nakładają się na siebie obrazy aktorów czytających na głos scenariusz "Argo", spikerów relacjonujących sytuację zakładników i młodej Iranki wygłaszającej wymierzony w Stany Zjednoczone manifest.  

Gdy bohater dociera wreszcie na miejsce akcji, zaczyna się najlepsza i najbardziej emocjonująca partia utworu. Mój podziw budzą zwłaszcza finałowe sceny na lotnisku. Sytuację, która w większości filmów sensacyjnych mogłaby służyć jako epizod, Affleck potrafi uczynić kluczowym momentem fabuły, a także wycisnąć z niej hektolitry napięcia. To nie tylko rzemieślnicza robota w wersji deluxe, ale także dowód na to, że w Hollywoodzie wciąż da się kręcić niegłupie kino rozrywkowe dla dorosłych. Tak trzymać!
1 10
Moja ocena:
8
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jak trudno od bohatera kolorowych magazynów, przeistoczyć się w twórcę rozpieszczanego przez krytyków?... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones