Recenzja filmu

Hugo (2017)
Wojciech Klimala

Dzidkoland

Twórcy Wojciech Klimala i Mateusz Wajda, lepiąc swój film ze strzępków prozaicznych rozmów, banalnych sytuacji oraz intymnych chwil, bez pudła portretują paradoksy relacji bohaterów. Są doskonali
Kiedyś Dzidek handlował szczęściem na pełen etat, dzielił i rządził w świecie prowincjonalnych lunaparków. Teraz jego królestwem jest pojedynczy barak, a za tron służy mu stare krzesło. Dookoła biega kuc, pod plandeką odpoczywa emerytowany mechaniczny byk, na dmuchanej trampolinie nieopodal bawi się sześcioletni wnuczek Hugo. Matka chłopca nie żyje. Ojciec ogląda świat przez kraty. Ale Dzidek wciąż wie, jak sprzedać szczęśliwe dzieciństwo. Losy dziadka i wnuczka składają się na fascynujący dokument o miłości, która rodzi się dzięki codziennej harówce, drobnym poświęceniom i łatwym do przeoczenia gestom szacunku.

Już pierwsza sekwencja, w której zapisane na taśmach wideo wspomnienia z dawnego życia zostają zderzone z obrazami ocalałego majątku, pokazuje – bez narracyjnych wykrzykników i formalnych popisów – jak wielka zmiana dokonała się w egzystencji bohatera. Chropowata faktura VHS-u i przaśny klimat mogą wprowadzać w błąd, lecz nie dajcie się zwieść – interes szedł nieźle, a Dzidek, właściwie Zdzisław Misiak, spędził w tej nietypowej branży aż trzy dekady. Dziś pozostały jedynie troski, rachunki za wodę, no i Hugo – szczęście i utrapienie, towarzysz i krnąbrny podopieczny, obietnica nieco łatwiejszej starości oraz źródło strachu przed samotnością. Mężczyzna próbuje uchylić mu nieba, co nie jest łatwe z uwagi na chińsko-polskie korzenie chłopca i nieszczególne warunki bytowe. Do tego los rzuca mu pod nogi kolejne kłody: wymogi niezbędne do założenia rodziny zastępczej wydają się niemożliwe do spełnienia, a na horyzoncie pojawia się widmo powrotu ojca – skazańca. 

Twórcy Wojciech Klimala i Mateusz Wajda, lepiąc swój film ze strzępków prozaicznych rozmów, banalnych sytuacji oraz intymnych chwil, bez pudła portretują paradoksy relacji bohaterów. Są doskonali w selekcji materiału, nie dolewają oliwy do ognia, wiedzą, kiedy wyłączyć kamerę i zdają sobie sprawę, że w samej historii jest wystarczająco dużo dramaturgicznego potencjału. Chociaż retoryka Dzidka oraz nadpobudliwość Hugona wystawiają ich empatię na ciężką próbę, nie tracą z pola widzenia tego, co najważniejsze: heroizmu i przyjaźni polegających w dużej mierze na zagryzaniu zębów, robieniu dobrej miny do złej gry oraz zastępowaniu ludzi niezastąpionych. Sceny, które w innych filmach sprawiałyby wrażenie kabotyńskiej pozy, tutaj wybrzmiewają z pełną mocą. Kiedy Dzidek zwierza się przyjacielowi na smaganej wiatrem plaży i wyznaje, że jego życie skończy się wraz z odejściem Hugona, trudno nie dostrzec w nim inkarnacji wspaniałych, neorealistycznych bohaterów – jednocześnie większych niż życie i uginających się pod jego ciężarem. Ta specyficzna aura otula zresztą cały film – rzecz kameralną w przyjętej perspektywie i monumentalną w swoim humanistycznym przesłaniu.

Z perspektywy zaskakującego finału, "Hugo" zyskuje koniec końców jeszcze jeden wymiar: opowieści o chłopaku, który przedwcześnie opuszcza kuźnię charakteru. Z jakim moralnym punktem odniesienia wkracza w okres dojrzewania? Na to pytanie Klimala i Wajda nie odpowiadają. Odprowadzają go tylko w przyszłość piękną i celną metaforą. Kamera odlatuje w przestworza, spoglądamy na przybytek Dzidka z boskiej perspektywy. Dopiero wówczas widzimy granice świata bohaterów. I zachodzimy w głowę, jakim cudem udało im się ukryć tam tak wielki skarb.
1 10
Moja ocena:
9
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones