Recenzja filmu

Gran Torino (2008)
Clint Eastwood
Clint Eastwood
Christopher Carley

Gran Clint - czyli Wielki Clint

Większości ludziom, choćby nawet nie widzieli jego filmów (o ile jest to możliwe), nie trzeba chyba tłumaczyć, kim jest Clint Eastwood. Zagrał w kilkudziesięciu filmach i niewiele mniej
Większości ludziom, choćby nawet nie widzieli jego filmów (o ile jest to możliwe), nie trzeba chyba tłumaczyć, kim jest Clint Eastwood. Zagrał w kilkudziesięciu filmach i niewiele mniej wyreżyserował. I o ile Clint-aktor kojarzony jest raczej z gatunkiem filmu sensacyjnego, o tyle już Clint-reżyser znany jest z bardziej ambitnych dzieł, nawet oskarowych (jak choćby "Listy z Iwo Jimy", "Za wszelką cenę", "Rzeka tajemnic" czy "Bird"). Najnowszym filmem stary, dobry Clint powraca jako aktor i jako reżyser. Napisałem "stary", bo skończy niedługo 79 lat, a dlaczego dobry - możecie się sami przekonać, oglądając "Gran Torino". "Gran Torino" to historia amerykańskiego staruszka o swojsko brzmiącym nazwisku  Kowalski. Walt Kowalski jest weteranem wojny koreańskiej, który po śmierci żony samotnie zamieszkuje w swojej starej dzielnicy. Jedynym jego zajęciem są drobne prace domowe i dbanie o samochód - tytułowy Gran Torino z 1972 r. Walt żyje samotnie, bo większość jego znajomych już się wyprowadziła lub umarła, ich miejsce zajmują emigranci z południowowschodniej Azji - Hmongowie. To ciężka próba dla starca, który zawsze mówi, to co myśli, jest opryskliwy i nie znosi obcych naruszających jego teren. Musi się zmierzyć z własnymi uprzedzeniami do nowych sąsiadów, a nie przyjdzie to łatwo, bo nastoletni sąsiad próbuje ukraść mu auto... Nowy film Clinta Eastwooda zrobił w Stanach Zjednoczonych nie mniejszą furorę, niż pozostający na medialnym świeczniku "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona". Dlaczego - spytacie? Bo to po prostu bardzo dobry film. Główne postacie są  wyraziste i mimo że nieco przerysowane, od początku budzą sympatię widza. Na przykład główny bohater, który zachowuje się jak zgorzkniały, stetryczały staruch, "nie owija słów w bawełnę", zdaje się nienawidzić "kolorowych", przeklina i rzuca rasistowskie uwagi, a jednak to wszystko nie wzbudza naszego oburzenia, bo czujemy, że ten człowiek ma w głębi dobro. Genialna gra samego Eastwooda i doskonałe prowadzenie przez niego aktorów wyciąga ten film na wyżyny, jakich nikt nie spodziewał się po historii o wrednym staruszku. Świetne zdjęcia i ujęcia Toma Sterna przypominają niemal lata młodości głównego bohatera. Film jest doskonale wyśrodkowany - momentami przypomina gangsterską historię, a momentami komedię obyczajową z dowcipnymi, choć dosadnymi dialogami. Role drugiego planu również są perełkowe (zwłaszcza świetny John Carroll Lynch jako fryzjer Martin) i doskonale współgrają w postaciami pierwszoplanowymi. Przez większość seansu wybuchałem śmiechem - tak jak reszta kina, dlatego uważam, że ten film powinien zobaczyć każdy - dobry humor jest bardzo cenny, zwłaszcza w dobie kryzysu.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Siedemdziesiąt dziewięć lat – sędziwy wiek mądrości. Co ludzie robią w tak poważnym wieku? Wyciszają... czytaj więcej
Clint Eastwood – jeden z najbardziej rozpoznawanych aktorów w całym Hollywood. I jak widać bardzo mądry.... czytaj więcej
Zapyziały rasista i weteran wojny w Korei, Walt Kowalski, właśnie stracił jedyne oparcie w swoim życiu,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones