Recenzja wyd. DVD filmu

Boogie Nights (1997)
Paul Thomas Anderson
Mark Wahlberg
Julianne Moore

Ich noce

Filmy  traktujące o branży XXX są zwykle zachowawcze i wstydliwe. Jednak autor "Magnolii" nie chowa głowy w piasek, nie szuka substytutów, nie stara się na siłę uniwersalizować swojej opowieści.
Gdy w filmach Paula Thomasa Andersona "nowe" wypiera "stare", te pokoleniowe zmiany mają wymiar małej apokalipsy. Są lata siedemdziesiąte. Bohaterowie, związani z przeżywającym rozkwit pornobiznesem, chcieliby wdrapać się na wzgórza oddzielające stolicę "błękitnego kina", dolinę San Fernando, od hollywoodzkiej ziemi obiecanej. Ich upadek będzie bolesny, wzgórza pozostaną niezdobyte – fuzja mainstreamu z kontrkulturowym wykwitem w postaci "ambitnego" porno okaże się zwykłą mrzonką. Soczewką, skupiającą dramat całego środowiska, jest Dirk Diggler – niezbyt lotny, ale hojnie obdarzony przez naturę chłopak. To postać wzorowana na Johnie Holmesie – legendzie trzech iksów i pociesznym wąsaczu, którego przyrodzenie wpędziłoby w kompleksy King Konga, Goliata i bohaterów "Stu lat samotności" razem wziętych. Diggler pojawił się już w studenckim, krótkometrażowym filmie Andersona, lecz dopiero w "Boogie Nights" dźwiga (jak się domyślacie, nie na plecach) ciężar generacyjnego świadectwa.

Filmy głównego nurtu, traktujące o branży XXX, są zwykle zachowawcze i wstydliwe. To, co nieprzyzwoite, stanowi najczęściej tło dla całkiem przyzwoitych historii inicjacyjnych albo atłasowych love stories (patrz "Zack i Miri kręcą porno" Kevina Smitha). Jednak autor "Magnolii" nie chowa głowy w piasek, nie szuka substytutów, nie stara się na siłę uniwersalizować swojej opowieści. Na równi interesuje go odmalowywanie barwnego tła epoki (brawa za scenografię, kostiumy, muzykę!), zaplatanie charakterystycznej dla siebie, wielowątkowej narracji, jak i eksponowanie jednostkowych dramatów, związanych z konkretnym czasem i hermetycznym środowiskiem. Amerykanin nie ma sobie równych w portretowaniu bohaterów rozdartych między przypisaną im przez społeczeństwo etykietą a tłumionymi pragnieniami.

Zmierzch ery niespełnionych marzeń przedstawiony został w konwencji sennego koszmaru. Minimalistyczna, świdrująca muzyka zapowiada nadejście lat osiemdziesiątych. Końca dobiega rozpętane przez republikański establishment polowanie na czarownice, na horyzoncie majaczy coś znacznie gorszego. Ekspansja techniki wideo odbiera zjawisku resztki kontrkulturowej niewinności. Gdy w przeciągu kilku chwil porno staje się egalitarne, a nastolatki zaczynają gimnastykować się przed kamerami za darmo, reżyser inicjuje długą sekwencję upadku bohaterów. Ten fragment budzi mój sprzeciw, gdyż czuć w nim dziadowskie pojękiwanie i tęsknotę za "złotymi czasami radia". Jak wiele egzaltacji i przesady jest w demonizowaniu "nowożytnego" pornobiznesu, pokażą dopiero świetne dokumenty, odbrązawiające siódmą dekadę ubiegłego wieku  – "Porno Valley", "Pornobiznes: naga prawda", "Gwiazdy XXX: Portret intymny".  

Z perspektywy czasu dostrzegamy paradoks całej sytuacji – oddalając się od Hollywood, kino XXX zbliżyło się doń. Choć pornografia przynosi więcej rocznego dochodu niż przemysł filmowy, nie straciła swojego campowego uroku. Coroczne nagrody AVN Awards dowodzą, że napompowany miliardami dolarów świat potrójnego X pozostaje parodystycznym odbiciem Fabryki Snów. Wykrzywioną wersją struktur produkcyjno-organizacyjnych, strategii "artystycznych", a nawet dziękczynnych przemów. Gdy w 2004 roku aktorka Sunrise Adams odbierała nagrodę za najlepsze fellatio, dziękowała za wszystkie penisy, które miała w ustach, i za te, które dopiero się w nich znajdą. Sukces przyniosła jej rola u niejakiego Paula Thomasa. Przypadek? A może przeznaczenie?
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Eddie Addams ma jedną, niezaprzeczalną zaletę: został niezwykle hojnie obdarzony przez naturę. Nie wie... czytaj więcej
Niech podniesie rękę chociaż jedna osoba, która nigdy w życiu nie oglądała filmu pornograficznego.... czytaj więcej
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych amerykański reżyser Paul Thomas Anderson podjął się nakręcenia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones