Kwartet fantastyczny

Ostatnie miesiące były wyjątkowo łaskawe dla fanów staroszkolnych bijatyk. Zremasterowano choćby "Dungeons&Dragons", wydane w pakiecie w cyfrowej dystrybucji. Gdzieś w tle przewinęło się "Golden
Ostatnie miesiące były wyjątkowo łaskawe dla fanów staroszkolnych bijatyk. Zremasterowano choćby "Dungeons&Dragons", wydane w pakiecie w cyfrowej dystrybucji. Gdzieś w tle przewinęło się "Golden Axe" i "Comix Zone". Do tego grona dołącza teraz nowość w postaci "Dragon's Crown". 



Za "Dragon's Crown" stoi Vanillaware, studio znane użytkownikom PlayStation 2 z takich tytułów jak "Grim Grimoire" i "Odin Sphere". Jak wieść gminna niesie, pierwotny pomysł na "Dragon's Crown" pojawił się w głowie George'a Kamitaniego aż trzynaście lat temu. W międzyczasie mogliśmy dokładniej poznać stylistykę, jaką operuje Kamitani. Wszak "Odin Sphere" było jedną z najpiękniejszych wizualnie (i estetycznie) gier na PS2. "Dragon's Crown" idealnie wpisuje się w obrany dawno kierunek artystyczny Kamitaniego.

O ile "Odin Sphere" zachwycało, o tyle "Dragon's Crown" urwie głowę przy samych piętach. Przepiękne i pełne detali tła, doskonała i bogata animacja naszych herosów, postaci pobocznych i wrogów to wyraz prawdziwego kunsztu i rzemiosła ludzi z Vanillaware. Nie sposób nie wspomnieć przy okazji o kilku rzeczach, które z pozoru wydają się groteskowe. Mowa choćby o gargantuicznym biuście jednej z postaci – Czarodziejki. Zaraz obok niej jest Amazonka, która wciąż wypina w stronę ekranu umięśniony tyłek. Jeszcze przed premierą grafiki koncepcyjne dotyczące Czarodziejki wywołały niemałą burzę na temat mizoginii, feminizmu i innych zagadnień współczesnej kultury (w jej wirtualnej wersji). Oczywiście można przyjąć, że ludzie w Vanillaware mentalnie znajdują się w okolicy pierwszych polucji i jedyne, co im w głowach, to falujące biusty i wypięte pośladki. Prawda jest taka, że "Dragon's Crown" pełne jest takich groteskowych motywów. Do piersi najłatwiej się przyczepić, jednakże krok za nimi znajdują się przepakowany w stylu Conana barbarzyńca, księżniczka-mimoza, mag z wielką brodą, figlarna wróżka i tak dalej. 



Gra żongluje stereotypową fantastyką z czasów Roberta E. Howarda, a przy okazji dokłada do tego inspiracje sztuką starożytnej Grecji czy środkowoeuropejskim średniowieczem. Nie da się poważnie i z zadęciem traktować gry, w której pompatyczny narrator skreśla nam burzliwe dzieje fikcyjnej krainy, zaś niemalże na jednym ekranie znajduje się cycata wiedźma, rzeźba a la Wenus i nobliwy kapłan w kaplicy wzorowanej na chrześcijańskich kościołach. W tle zaś majaczy wielki zamek z obowiązkową królewną oraz złym kuzynem.

Paradoksalnie taki miszmasz stwarza całkiem ciekawą atmosferę. Do tych absurdów dochodzą bowiem gobliny, jadowite pająki, wiwerny, żmije, smoki oraz niezastąpione jaszczuroludzie. Wszystko oczywiście w roli mięsa armatniego; w końcu "Dragon's Crown" to pełnoprawna bijatyka.



Grywalnych postaci jest sześć: Wojownik, Krasnolud, Amazonka, Elfka, Czarodziejka i Mag. Kto nie czuje się zbyt pewnie w grze tego typu, powinien zacząć od Krasnoluda. Jest on mocno napakowany, potrafi nieźle przysolić i granie nim jest stosunkowo proste, by nie powiedzieć prostackie. Wielbiciele rozgrywek drużynowych na pewno powinni zainteresować się Czarodziejką. Posiada ona sporo zaklęć defensywnych, leczących i takich, które działają na całą drużynę. Granie Czarodziejką solo to zresztą wyzwanie albo dla weteranów albo wariatów. Podobnie rzecz ma się z Magiem. Ten pan co prawda potrafi zesłać na pole walki ognisty deszcz albo zamrozić wszystkich w pobliżu, ale nie grzeszy siłą fizyczną. Musi w dodatku co jakiś czas przystanąć i regenerować zasoby many, co robi z niego łatwy kąsek dla wrogów. 



Niezależnie od tego, kto najbardziej przypadnie nam do gustu, zasady są te same. Ataki wykonujemy za pomocą lewego analoga i kwadratu. Jest to rozwiązanie o tyle ciekawe, że dotyczy zarówno postaci walczących bronią białą, jak i użytkowników magii. Mag nie będzie się bawił w okładanie kosturem wrogów. W zależności od tego, jak wychylimy lewy analog, nasz bohater może na przykład posłać przed siebie kulę ognia, otoczyć płomieniami bądź stworzyć specjalną tarczę.

"Dragon's Crown" stoi nie tylko bójkami. Podczas walki zdobywamy doświadczenie, dzięki któremu nasza postać będzie mogła założyć coraz lepszy ekwipunek i – za pomocą punktów umiejętności – zakupić nowe czary bądź zdolności pasywne. Do tego dochodzą właśnie skarby. Podczas przechodzenia każdego etapu natkniemy się na zamknięte skrzynie. Tu z pomocą przyjdzie nam kolega złodziejaszek, który zajmuje się wyłącznie otwieraniem zamków i wynajdowaniem ukrytych na mapie skarbów. Sterujemy nim w ograniczony sposób. Za pomocą prawego analoga znajdujemy poukrywane tu i ówdzie kielichy, naszyjniki i złote monety. Gdy najedziemy kursorem na skrzynię i wciśniemy R1, nasz koleżka raz-dwa zajmie się zamkiem i dzięki temu zdobędziemy nowe przedmioty. 



Pojedyncze przejście "Dragon's Crown" to zaledwie początek naszej drogi. Czekają na nas losowo generowane lochy, coraz lepsze graty do znalezienia, gotowanie (sic!), kombinowanie run, ciągłe ulepszanie postaci... Zabawy jest w bród, o ile znajdziemy kogoś, z kim wspólnie będziemy wykonywać misje dla gildii awanturników. Granie w "Dragon's Crown" w pojedynkę może i jest przyjemne, ale tylko na krótką metę. Nic nie zastąpi wspólnej walki z potworami. Możemy stworzyć sobie drużynę sterowaną przez komputer, co jest szczególnie przydatne na dalszych poziomach, ale AI naszych pomagierów to koszmar. Postacie włażą na pułapki, zabierają nam żarcie odnawiające zdrowie i w co cięższych potyczkach spisują się dość miernie. Nic nie zastąpi drugiego żywego gracza. Ideałem jest zaś granie w cztery osoby. Kwartet na kule ogniste i wielkie miecze to coś, co zdecydowanie podnosi miodność "Dragon's Crown".



Vanillaware zaserwowało nam gratkę dla fanów salonowych bijatyk. Gra jest przepiękna wizualnie, a przy tym oferuje wiele godzin rozgrywki, masę żelastwa do wypróbowania oraz dynamiczną i widowiskową walkę. Szatkowanie potworów należy jednak uskuteczniać z kolegami bądź koleżankami. Pustelnicy i zwolennicy samotności bardzo szybko znużą się "Dragon's Crown".
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones