Recenzja filmu

Atak paniki (2017)
Paweł Maślona
Artur Żmijewski
Dorota Segda

Ludzie to dziwni są

Żeby to jeszcze momentami śmieszne było. Dopisek "komedia" dodał raczej dystrybutor, żeby złapać w pułapkę widzów. W zamierzeniu wszystko miało być raczej w klimacie realistycznego Adasia
Ale ze mnie dureń. Każdy powszechnie wie, że film składający się z luźno powiązanych ze sobą scen, z odrębnymi bohaterami i różnymi miejscami oraz czasem akcji to badziewie. Jeszcze jakoś można zdzierżyć tę sytuacją, gdy kilku filmowców pakuje kilka etiud w jedną produkcję, ale gdy jeden reżyser w jednym filmie rezygnuje z jednej spójnej opowieści na rzecz kilku oddzielnych wątków, to zwyczajnie zwiastuje katastrofę, bo dowodzi, że twórca nie ma tak naprawdę dobrego pomysłu. Ot usłyszał lub wymyślił kilka ciekawych anegdotek i pomniejszych historyjek, ale film pełnometrażowy to nie występ stand-upowy, że można jego metraż zapchać serią dowcipów.

Ten bezecnik,Woody Allen,tak samo, zbiera zasłyszane anegdoty i spisuje myśli ulotne, lecz na koniec przynajmniej próbuje to połączyć w jedną spójną całość. Im lepiej mu to wychodzi, tym lepszy film otrzymuje widz. "Testosteron" kreował sytuację, w której wszyscy bohaterowie spotykali się, by opowiedzieć o swoich przygodach, a nad całością wisiał ogólny motyw przewodni w postaci rozczarowań miłosnych i tej samej niewiasty.Paweł Maślonanie miał ani pomysłu na sensowną historię, ani nawet wstydu by zamaskować swój brak kreatywności. Ja się po raz kolejny na tę biedę nabrać dałem, gdyż na seans skusiły mnie pozytywne recenzje. Szkoda tylko, że po wszystkim ci świetni krytycy nie mają na tyle przyzwoitości, żeby oddać mi zmarnowane pieniądze.Panie i panowie, oto "Atak paniki".



Na siedzeniu obok zmarł grubas, ale udam, że wszystko gra, bo jak zgłoszę, to opóźnię lot i szef spóźni się na ważne spotkanie. Tak w ogóle to miesiąc wcześniej mój dzieciak się zjarał i zaliczył zgona. Pół roku po tym, jak totalnie zniszczył kolesiowi wszystkie planety na "Ogamie". Udało mu się, bo frajer kelnerował w tym czasie na weselu, gdzie panna młoda akurat zaczynała rodzić. A z takich ciekawostek, pan młody pięć miesięcy wcześniej przespał się ze swoją byłą żoną po podpisaniu dokumentów rozwodowych. Uff... Czy ma to jako całość jakiś sens? Raczej nie. Właśnie streściłem prawie całą fabułę filmu i nie ma to żadnego znaczenia. Wstawiono nam kilka anegdotek, które normalnie można opowiedzieć w pół minuty, a na ekranie zostały one poprzeplatane sobą i porozciągane tak, by trwały o wiele za długo. Nie mówiąc też, że czegokolwiek odkrywczego próżno w nich szukać.

Pełen metraż to nie medium na taką konwencję. Jako miłośnik klasyków typu "Każdy ponad każdym", "Ludzie to dziwni są" czy "Zepsute miasto" widzę zalety połączenia losów wielu pozornie obcych sobie osób w celu ukazania szerszej perspektywy. Jednak do bycia narratorem rzeczywistości to trzeba mieć talent i zdolności. Motyw, który sprawdza się w krótkim utworze po kilkudziesięciokrotnym rozciągnięciu nie ma prawa bytu."Dzieci w przedszkolu rybę miały rysować, brązowy prostokąt oddała połowa. Ty masz sznurówki czarne, a ja białe. Ro***bię ci za to łeb. No i fajnie."- to coś mówi o naszej współczesności i zauważa ciekawe tendencje, ale nikt normalny nie zrobi godzinnej etiudy o dzieciach rysujących paluszki rybne, by następnie połączyć ją z bójką kolesi o różnych ciuchach.Paweł Maślonajednak się odważył.



Że niby wyszedł mu traktat o współczesności? Wolne żarty, to tylko termin maskujący miałkości merytoryczne "Ataku paniki". Trudno by film nie był o współczesności, skoro się w niej dzieje. Pokazuje typy relacji międzyludzkich charakterystyczne dla naszej epoki? Każdy dramat obyczajowy robi to samo, to niezbędne minimum, które w dodatku wypada lepiej, gdy do dyspozycji jest dominująca postać, stanowiąca oś fabularną całości, ewoluująca i przechodząca przemianę w trakcie seansu. Ten oj, oj niedobry filmiczek tak bardzo niczego nie odkrywa, gdyż jedynie ślizga się po powierzchni różnych sytuacji życiowych, wykorzystując tani poklask związany z nieznajomością oglądanych bohaterów przez widza. To jak śmianie się z umorusanego cygana na drugim planie, podczas gdy faktycznie to umysłowo chora ofiara wypadku, który ciężko pracuje w kopalni, by utrzymać matkę. Ktoś chciał skopiować mistrzaVegę, lecz zabrakło wyczucia konwencji.

Absolutnie kuleje też język filmowy. Pamiętam ten odcinek "Ziomka", gdzie małolat sztachał się pierwszy raz, przez cały epizod umierał, tylko po to by na końcu przyświrować przed znajomkami, że się fantastycznie czuje. Tutaj w podobnej sytuacji anegdotka trwa znacznie dłużej i kończy się na wspomnianym wyżej zgonie. Brak puenty czy jakiegokolwiek komentarza. Że niby widz ma sam sobie coś dopowiadać? W przypadku "Ataku paniki" oglądający samodzielnie musi dopowiedzieć sobie cały lepszy film. Dziw też bierze, jak pod względem technologicznym wydaje się ten "zbawca polskiej komedii" przestarzały, skoro reżyser nawet nie zauważył, że z internetu można korzystać też na smartfonie. Więc nie problem jest grać w "Ogame'a" na komórce. Pytanie zresztą, jak reprezentatywnym dla współczesności i w ogóle czegokolwiek jest "Ogame", skoro to trend sprzed kilkunastu lat? Szkoda, że "Tibii" zabrakło...


Żeby to jeszcze momentami śmieszne było. Dopisek "komedia" dodał raczej dystrybutor, żeby złapać w pułapkę widzów. W zamierzeniu wszystko miało być raczej w klimacie realistycznego Adasia Miauczyńskiego.Maślonanie zauważył jednak, żeKoterskizutylizował w jednym bohaterze całą masę narodowych traum i fobii, dlatego jego kino działało. "Atak paniki" ze swoim zbiorowym chaosem to zwykłe ******* (prawdę ocenzurowano, dopowiedzcie sobie z tego traktat o współczesności).
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kobieta po trzydziestce (Magdalena Popławska), którą porzucił mąż; dorabiający sobie na weselu,... czytaj więcej
Przy "Ataku paniki" trzeba na chwilę przystanąć i poświecić mu kilka słów, bo niemal niepostrzeżenie może... czytaj więcej
To, co mnie drażni w polskich filmowcach to fakt, że często boją się zaryzykować i spróbować stworzyć... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones