Recenzja filmu

On, ona i on (2001)
Ferzan Özpetek
Margherita Buy
Stefano Accorsi

Mąż, żona i kochanek

Włoskie filmy stosunkowo rzadko trafiają obecnie na nasze ekrany. A szkoda, bowiem jeśli w Italii powstaje więcej takich obrazów jak wchodzący właśnie do kin <a href="aa=32382,fbinfo.xml"
Włoskie filmy stosunkowo rzadko trafiają obecnie na nasze ekrany. A szkoda, bowiem jeśli w Italii powstaje więcej takich obrazów jak wchodzący właśnie do kin "On, Ona i On" to może się okazać, że polscy widzowie są sukcesywnie pozbawiani okazji do obejrzenia doskonałych produkcji, których mało obecnie jest na świecie. "On, Ona i On" to bowiem film rewelacyjny. Ma bardzo dobry scenariusz, jest świetnie zagrany i ilustrowany ciekawą muzyką. Moim zdaniem to jeden z najlepszych obrazów, jaki dane nam było w tym roku obejrzeć. Akcja filmu rozgrywa się współcześnie w Rzymie. Antonia i Massimo są małżeństwem od 14 lat. Mieszkają w ładnej willi, nie narzekają na brak pieniędzy, są szczęśliwi. Pewnego dnia sielanka się kończy. Massimo ginie nagle w wypadku samochodowym, a zrozpaczona Antonia pogrąża się w żałobie zrywając kontakty z dotychczasowymi przyjaciółmi i rodziną. Z odrętwienia wyrywa ją dopiero odkrycie, iż Massimo miał przez 7 lat romans. Antonia za wszelką cenę chce poznać swoją rywalkę, ale kiedy udaje jej się wreszcie ustalić jej nazwisko i adres, okazuje, że poszukiwana kobieta jest... mężczyzną o imieniu Michele. Sami Państwo przyznacie, że zawiązanie fabuły jest niezwykle intrygujące. Dzięki temu widz od samego początku mocno angażuje się w opowiadane wydarzenia, a później jego zainteresowanie nie słabnie ani na minutę. "On, Ona i On" to film, który w swoim klimacie bardzo przypomina dzieła Pedro Almodovara. Podobnie jak obrazy hiszpańskiego mistrza umiejętnie łączy on w sobie elementy dramatu i komedii, a jego bohaterami są transwestyci, homoseksualiści, emigranci, osoby wedle niektórych odmienne, ale niezwykle ciepłe, przyjazne i otwarte. Z takim światem styka się właśnie Antonia. Młoda wdowa bardzo szybko zdaje sobie sprawę z tego, że Massimo nie tylko miał kochanka, ale wraz z nim prowadził zupełnie inne życie, miał drugą rodzinę, z którą dzielił jej radości i troski. Antonia wpierw z pewną obawą odnosi się do przyjaciół swojego męża. Nie potrafi zaakceptować trudnej dla niej prawdy, ale z czasem ten inny świat zaczyna ją fascynować. Powoli angażuje się w sprawy tych ludzi, ich życie, problemy. Otwiera się na świat, aż w końcu dochodzi do wniosku, że dopiero teraz tak naprawdę poznała życie. Zdaje sobie sprawę, iż do tej pory przez wszystkie lata chowała się jedynie za plecami męża, robiła wszystko tak, jak on sobie tego życzył, broniła się przed prawdziwym życiem, uciekała przed jego 'okrucieństwem'. "On, Ona i On" niesie ze sobą wartościowe przesłanie oraz wiele ważnych uwag i przemyśleń. Na szczęście nie jest to film natrętnie moralizatorski. Dzięki umiejętnemu wymieszaniu elementów komediowych i dramatycznych obraz ogląda się niezwykle lekko i przyjemnie. Bardzo przypomina on pod tym względem filmy twórców czeskich - "Samotni", "Musimy sobie pomagać", którzy jak nikt potrafią o sprawach poważnych mówić w sposób dowcipny i zabawny. Kolejnym atutem obrazu Ozpetka oprócz scenariusza jest doskonałe aktorstwo. Po obejrzeniu "On, Ona i On" naprawdę nie można przyczepić się do żadnego z aktorów. Każda, nawet najmniejsza rólka jest dobrze obsadzona i doskonale zagrana. Największe brawa należą się moim zdaniem Marghericie Buy, odtwórczyni postaci Antoni, która na ekranie stworzyła brawurową kreację. Antonia w jej wykonaniu jest niezwykle prawdziwa, realna. Nie ma w niej żadnej sztuczności. Równie dobrze wypadł odtwarzający Michele - Stefano Accorsi. Scenarzyści "On, Ona i On" na szczęście uniknęli stereotypów jakimi ostatnio opisuje się gejów, dzięki czemu postać kochanka jest niezwykle skomplikowana, a co za tym idzie rzeczywista. Michele, podobnie jak Antonia nie może pozbierać się po śmierci Massimo. Wpierw odpycha Antonię, nienawidzi jej za to, że przez 7 lat związku z Massimo musiał się ukrywać, nie mógł cieszyć się każdą wolną chwilą z ukochanym. Musiał zadowalać się okruchami - jak mówiła matka Antoni. Z czasem to się zmienia. Duch Massimo zbliża do siebie Antonię i Michele, sprawia, że stają się sobie bardzo bliscy. Pisząc o "On, Ona i On" nie można zapomnieć o doskonałej muzyce ilustrującej opowiadane wydarzenia. Na ścieżce dźwiękowej, która wydana została również w naszym kraju znalazły się utwory Joan Baez, Steffanii Rotolo, czy Tiromancino, a także wiele kompozycji instrumentalnych, będących połączeniem dźwięków orientalnych z zupełnie współczesnym brzmieniem muzyki elektronicznej. "On, Ona i On" to jeden z tych filmów, które śmiało mogę polecić każdemu. Obraz Ozpeteka spodoba się bowiem i miłośnikom ambitnego kina i tym, którzy na co dzień preferują produkcje raczej rozrywkowe. Nam, tzn. redakcji, film spodobał się na tyle, że postanowiliśmy przyznać mu, jako pierwszemu tytułowi w tym roku, wyróżnienie "FilmWeb poleca".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początek zrobię coś niewybaczalnego w recenzji: stwierdzę, że nie jest to dobry film. Dobra recenzja... czytaj więcej
Ferzan Ozpetek jest Turkiem, który przybył do Rzymu, by studiować historię sztuki i aktorstwo. Tak bardzo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones