Recenzja filmu

Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara (2017)
Joachim Rønning
Espen Sandberg
Johnny Depp
Javier Bardem

Martwi głosu nie mają

Przygoda z Jackiem Sparrowem rozpoczęła się w 2003 roku, kiedy na ekranach kin zagościła "Klątwa Czarnej Perły". Film okazał się kasowym sukcesem oraz został uhonorowany aż pięcioma nominacjami
Przygoda z Jackiem Sparrowem rozpoczęła się w 2003 roku, kiedy na ekranach kin zagościła "Klątwa Czarnej Perły". Film okazał się kasowym sukcesem oraz został uhonorowany aż pięcioma nominacjami do Oscara. Po trzech latach powstał sequel - "Skrzynia umarlaka", w którym reżyser - Gore Verbinski również wykazał zaangażowaniem i wizją, a rok później nakręcił "Na krańcu świata". Mimo że poziom ostatniej części lekko opadł, to wciąż jest to produkcja, którą można oglądać na okrągło i nadal się nie nudzi. Potem powstała "czwórka" w reżyserii Roba Marshalla, który także stworzył dobre kino przygodowe, lecz zdecydowanie odstające od dzieł Verbinskiego. Później o piratach ucichło. Dopiero w 2017 roku Joachim Rønning i Espen Sandberg postanowili wskrzesić naszych ulubieńców ze smakiem oraz wyczuciem.



Fabuła przenosi nas kilkanaście lat od wydarzeń z poprzednich części. Henry Turner - syn Willa i Elizabeth - ze wszystkich sił próbuje zdjąć klątwę ciążącą na jego ojcu. Nastolatek poszukuje kapitana Jacka Sparrowa, który może mu w tym pomóc. Niespodziewanie spotyka kapitana Salazara, również próbującego odnaleźć pirata, aby dokonać zemsty.

Fabularnie "Zemsta Salazara" nie jest szczególnie wybitna - ot, mamy pogoń za Sparrowem, który zatruł komuś życie, podobnie jak w poprzednich częściach. Mimo że zarys fabuły nie należy do odkrywczych, to trzeba przyznać, że odpowiedzialny za scenariusz Jeff Nathanson wykazał się kunsztem, tworząc błyskotliwe dialogi, adekwatne do sytuacji, oraz dostarczył wielu uśmiechu - jak scena w więzieniu, w której Jack wraz z wujem narzeka na "obsługę", czy cenne rady Sprrowa odnośnie podrywania. Pozwolę sobie nawet zacytować żart z filmu: "Przychodzi szkielet do baru. Zamawia piwo i mopa".

Warto wspomnieć także o wprowadzeniu nowych bohaterów do produkcji. Zarówno Henry Turner, jak i Carina Smyth już po kilku minutach goszczenia na ekranie, zyskują szczerą sympatię widza. Mimo że nie dowiadujemy się wiele o ich przeszłości, to trudno byłoby nazwać ich bohaterami bezbarwnymi czy obojętnymi. Można nawet odnieść wrażenie, że twórcy chcieli stworzyć zgrany duet na miarę Elizabeth i Willa z poprzednich części. Nie można pominąć także tytułowego Salazara, który mimo że jest głównym antagonistą, to nie jest taki czarno-biały, jak mogłoby się to wydawać. To postać złożona, która wzbudza skrajne emocje: na początku filmu trudno byłby pałać do niego sympatią, lecz im dalej gości na ekranie i zostaje nam zaprezentowana jego historia, wówczas pobudza naszą empatię.



"Zemsta Salazara" zachwyca grą aktorską. Johnny Depp, mimo że minęło już kilka lat od ostatniego wcielenia się w Sparrowa, to nie zapomniał jak naturalnie wykreować swoją postać. Nawet na moment nie traci wiarygodności, idealnie operując modulacją głosu oraz gestykulacją. Aktor ostatnimi czasy występował w dość kiepskich tworach i można było nawet odnieść wrażenie, że się wypalił, lecz tym co zaprezentował w "Piratach..." udowodnił, że nadal potrafi zagrać na najwyższych obrotach. Kroku Deppowi dorównał Geoffrey Rush, który w roli kapitana Hectora Barbossy spisał się wręcz fenomenalnie. Idealnie przekazywał każdą emocje doskwierającą jego bohaterowi.

Rush dał po prostu z siebie wszystko, aby zwrócić i przytrzymać na sobie uwagę widza. Mimo że młodej obsadzie jeszcze sporo brakuje do fantastycznych umiejętności Deppa i Rusha, to także wykazali się kunsztem aktorskim. Brenton Thwaites i Kaya Scodelario przeszli samych siebie. Znana z "Więźnia labiryntu" czy "Kumpli" aktorka, zdecydowanie poprawiła swoje umiejętności. W roli Cariny odnajduje się świetnie - z błyskiem w oku przekazuje swoją wiedzę na temat astronomii, dobrze obrazując rozterki wewnętrzne swojej bohaterki. Thwaitesa niedawno można byłoby oglądać w podobnej roli, jaką miał do odegrania w "Piratach.." - mowa tu o postaci Beka w "Bogach Egiptu". Aktor naturalnie kreuje Henry'ego, tworząc postać z krwi i kości. Ponadto każdego fana poprzednich części zadowoli występy Orlando Blooma i Keiry Knightley, którzy, mimo że pojawili się na zaledwie kilka minut i nie wnieśli zbyt wiele do fabuły, to ich obecność uprzyjemniła seans.

Sporym plusem nowej odsłony "Piratów z Karaibów" jest świetnie skomponowana ścieżka dźwiękowa, która potęguje wydźwięk scen oraz często działa odprężająco podczas oglądania. Fenomenalne nutki budują napięcie oraz pozostają na długo w pamięci widza. Po seansu trudno będzie nie nucić pod nosem takich genialnych utworów jak: "No Woman Has Ever Handled My Herschel" czy "Treasure". Mimo że soundtrack składa się wyłącznie z melodii bez tekstu, to Geoff Zanelli zasłużył na oklaski.



Warto także wspomnieć o dbałość twórców o detale. Odpowiedzialna za kostiumy Penny Rose świetnie odziała naszych bohaterów, których ubiór był adekwatny do czasów rozgrywania się akcji. Ponadto garderoba tytułowych postaci spotęgowała ich wiarygodność. Nie można pominąć rzetelnej pracy obiektywem Paula Camerona, który stworzył zdjęcia do filmu. Ze starannością uchwycił piękne krajobrazy oceanu, zachodów słońca czy walory przyrodnicze na jednej z wysp. Swoją sumienną pracą zaprezentował prawdziwy raj na ziemi oraz dostarczył doznań estetycznych.



Podsumowując, "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" to dobrze zrealizowana kontynuacja losów Jacka Sparrowa oraz reszty załogi. Film posiada świetny klimat, identyczny co poprzednie części, fenomenalne kreacje aktorskie, naturalne efekty specjalne, fantastyczną ścieżkę dźwiękową oraz przemyślany i pomysłowy scenariusz. To brawurowa mieszanka kina przygodowego i akcji, jak również komedii z nutkę dramatu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na przestrzeni lat twórcy kina przygodowego często poruszali tematykę piratów. Pierwszym filmem o... czytaj więcej
Święcący swego czasu triumfy gatunek piracki nie miał szczęścia w latach 90. Już dekadę... czytaj więcej
"Piraci z Karaibów" to seria, która od wielu lat jest na równi pochyłej. Po pierwszej świetnej częście... czytaj więcej