Recenzja filmu

Emotki. Film (2017)
Tony Leondis
Elżbieta Kopocińska
T.J. Miller
James Corden

Moc emocji w telefonie

Filmów o emocjach, lepszych i gorszych, mówiących o nich pośrednio lub bezpośrednio, było bez liku. Bo i głównym zadaniem dla filmowców wcale nie jest o dziwo zarabianie pieniędzy, czy sława, ale
Filmów o emocjach, lepszych i gorszych, mówiących o nich pośrednio lub bezpośrednio, było bez liku. Bo i głównym zadaniem dla filmowców wcale nie jest o dziwo zarabianie pieniędzy, czy sława, ale właśnie wzbudzanie uczuć. To właśnie to, co czują ci, dla których powstały ich filmy, decydują o ostatecznym wyniku ich pracy. I nie rzadko jest tak, że uf ważny cel nie zostaje osiągnięty. W ostatnich latach najbardziej udanym filmem o emocjach opowiadało dzieło Pete'a Doctera, oscarowe "W głowie się nie mieści". A jak z tego wybrnęły "Emotki. FilmTony'ego Leondisa?



Nastoletni Alex podkochuje się koleżance z klasy, a ponieważ nie potrafi na głos wypowiedzieć uczuć, decyduje się wysłać jej emotkę. Traf chce, że jego wybór pada na Minka, młodego mieszkańca miasta Tekstopolis, który właśnie rozpoczął swój pierwszy dzień pracy w telefonie. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że przerażony Minek nie potrafi się skoncentrować i zamiast pokazać swoją przepisową minę E tam, ujawnia swoją skrywaną przypadłość - okazuje się, że potrafi wyrażać więcej niż jedną emocję, co z miejsca zostaje uznane za anomalię i zapada decyzja o jego zlikwidowaniu. Minek decyduje się naprawić swój błąd i domniemaną usterkę i wraz z dwójką przyjaciół Piąteczką i tajemniczą Matrix wyrusza w pełną przygód podróż po aplikacjach komórki, która każdemu z nich uświadomi, co w życiu człowieka, czy emotki jest najważniejsze.



Niepokoiłam się, że "Emotki..." będą bezmyślnym kopiowaniem wspomnianego "W głowie się nie mieści", na szczęście nic takiego nie dostajemy. Każdy z trojga bohaterów ma jakiś cel: Minek chciałby być normalny i pokazywać tylko jedną emocję, Matrix chce się uwolnić od ograniczeń i odgórnie narzuconych zasad, zaś Piąteczka pragnie wrócić na szczyt popularności. Wędrując po kolejnych zakamarkach telefonu i przeżywając najrożniejsze przygody powoli jednak zaczynają się zastanawiać, czy ich pragnienia są tym samym, co potrzeby. Minek zwróci uwagę, że wolałby mieć jednego, naprawdę dobrego przyjaciela, niż masę nielojalnych fanów, a samotność wcale nie jest taka wspaniała. Matrix z kolei niejednokrotnie wyzna mu, że dla niej jest doskonały takim, jakim jest. Minek w końcu zauważy, że nie widzi sensu w okazywaniu tylko jednej emocji, zwłaszcza, że jest ich tak wiele i zaakceptuje siebie i swoją odmienność.



I tą właśnie lekcję Minek przekazuje Alexowi. Chociaż w filmie chłopiec pojawia się rzadko, poznajemy go wystarczająco dobrze: jest nieśmiały i nie wierzy w siebie, a to z kolei utrudnia mu wyrażenie swoich uczuć wobec dziewczyny, która mu się podoba. I chociaż to on jest trybem, który puścił wszystko w ruch, to pozostaje osobą wyjątkowo zmarginalizowaną i przez to też nudną.



I właśnie sceny ze świata realnego są najbardziej nieudanymi w filmie. W sumie niewiele wnoszą do całej akcji, a większość z nich jest raczej nudna. Największą wadą filmu jest jednak jego spłycenie. Jeżeli mam porównywać "Emotki..." z "W głowie się nie mieści" to ten drugi film jest zdecydowanie lepszy. Tam od początku do końca emocje były na pierwszym planie i rzeczywiście ukazano je w pełnym wachlarzu. Tutaj niestety temat potraktowano powierzchownie i przez to nie wywołuje już takiego wzruszenia. Uczucia zaczynają rywalizację z innym uwielbianym przez filmowców tematem - poszukiwaniem i akceptowaniem siebie, które również zostają jednak zaledwie muśnięte, zaś bohaterowie nieco za szybko zaczynają to rozumieć. 



Nie można też pominąć pewnej bardzo kontrowersyjnej sprawy, mianowicie filozofii bohaterów. Według twórców ludzie nie rozmawiają ze sobą, bo słowa są za trudne, więc zamiast marnować czas na pisanie wiadomości, czy rozmowę, lepiej wysłać buźkę. Jest to raczej niepokojący obraz świata i nie wpływa on zbyt pozytywnie na najmłodszego odbiorcę. Nie można zaprzeczyć, że w dzisiejszych czasach ludzie faktycznie rozmawiają ze sobą mniej, ale stwierdzenie, że emotki to największy wynalazek ludzkości jest dużą przesadą. 

 

"Emotki. Film" nie jest największym osiągnięciem roku. Ale też nie można go uznać za nieudany. Idąc do kina nie spodziewałam się wcale arcydzieła i się nie rozczarowałam. Jest tu zabawa, dużo muzyki oraz powodów do śmiechu i wzruszeń. Jeśli tak jak ja nie oczekujecie wielkich zaskoczeń, to sądzę, że się komuś spodoba. "Emotki" są sympatycznym filmem, na całkiem przyzwoitym poziomie i który po raz kolejny pokazuje, że najważniejsze to być sobą. Zachęcam do jego obejrzenia i samodzielnego ocenienia. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mieliliśmy w ostatniej dekadzie kilkanaście zwiastunów upadku cywilizacji - od zekranizowanej gry w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones