Motosport przed motoryzacją

Cztery lata w świecie gier to prawie wieczność, a tyle trzeba było czekać, żeby na PlayStation 4 zawitała flagowa seria "samochodówek" od Polyphony Digital. 
"Gran Turismo Sport" - recenzja
Cztery lata w świecie gier to prawie wieczność, a tyle trzeba było czekać, żeby na PlayStation 4 zawitała flagowa seria "samochodówek" od Polyphony Digital. Twórcy postanowili jednak pójść w trochę innym kierunku i zamiast wirtualnego komisu samochodowego postanowili zaserwować nam namiastkę wyścigowego uniwersum.



Dla wielu seria "Gran Turismo" kojarzy się przede wszystkim z ogromną bazą dostępnych aut. Wystarczy wspomnieć, że poprzednia odsłona mogła pochwalić się liczbą blisko 1200 pojazdów, którymi mogliśmy wziąć udział w zawodach. Osobiście zawsze uważałem to za przerost formy nad treścią, tym bardziej że mniej popularne samochody były odwzorowywane "na oko" i nie do końca ich wirtualne odpowiedniki charakteryzowały się takimi samymi właściwościami jezdnymi jak oryginały.



W przypadku najnowszej edycji gry dokonanego radykalnego cięcia, co wzbudziło automatycznie oburzenie wielu osób. Na start "GT Sport" to tylko 162 auta, za to są one dobrane bardzo starannie, co oddaje nowy, nastawiony na sport, charakter tytułu. Oczywiście kolejne maszyny mają się pojawić w paczkach DLC, czego można było się spodziewać od samego początku.



Czy to dobre posunięcie? W moim odczuciu tak. Dzięki skupieniu się na mniejszej liczbie samochodów można spodziewać się, że zostały one przygotowane z większą pieczołowitością. Pewnie nigdy w życiu nie będzie mi dane porównać wirtualnego Lamborghini Huracána z autentykiem, za to po przejażdżce Alfą Romeo MiTo mogę z całym przekonaniem napisać, że dawało wyczuć się charakterystyczne właściwości włoskiego auta, z którym miałem styczność.



Ograniczenie parku maszynowego to nie największa zmiana zaprowadzona w "Gran Turismo Sport". Zrezygnowano w ogóle z trybu kariery dla pojedynczego gracza, pozostawiając jedynie samouczek w postaci licencji oraz możliwość bicia rekordów czasowych na wyznaczonych trasach i zestaw wyzwań. Cała istota gry została przeniesiona na płaszczyznę zmagań online, co nie każdemu musi przypaść do gustu. Wraz z tym wymuszono na graczach konieczność stałego podłączenia konsoli do sieci (bez Internetu nie zapiszecie nawet stanu gry, bo Wasz profil zawodniczy znajduje się na serwerach) oraz potrzebę posiadania aktywnego abonamentu PS Plus.



Jak to wygląda w praktyce? Codziennie twórcy wybierają trzy trasy, na których możemy rywalizować z innymi. Zapisy do sesji online odbywają się co piętnaście minut. Wybieramy interesujący nas wyścig, robimy przejazd kwalifikacyjny na czas, co ustawia nasze miejsce w stawce, a następnie czekamy na rozpoczęcie zmagań. W międzyczasie możemy oczywiście zrobić kilkanaście okrążeń, aby nauczyć się/przypomnieć sobie rozkład zakrętów. Kiedy przychodzi odpowiedni moment, gra przenosi nas do rozgrywki, gdzie zaczynamy walkę na poważnie.



Tutaj warto wspomnieć o tym, jak ważne dla deweloperów było wprowadzenie zasad fair play. Podczas wyścigu powinniśmy stosować się do zasad zdrowej rywalizacji, na co składa się m.in. nietaranowanie innych aut, niezajeżdżanie drogi, puszczanie ewidentnie szybszych kierowców etc. Nasze zachowanie podczas przejazdów pozwala nam budować reputację, która jest kluczowa przy matchmakingu. W zamyśle gra będzie parować nas z innymi kierowcami o podobnym stylu prowadzenia. Jeśli będziemy za bardzo rozrabiać, to szybko okaże się, że kolejne wyścigi będziemy odbywać w towarzystwie takich samych piratów drogowych jak my. Jeśli jednak będziemy stosować się do zasad fair play, to powinniśmy liczyć na godną rywalizację bez brudnych chwytów.



Mam jednak sporo zarzutów do kodu sieciowego "Gran Turismo Sport". Pomimo szybkiego i stabilnego łącza stałego, to co się dzieje na torze powoduje jedynie frustrację. Samochody innych kierowców potrafią szaleć po całej trasie, skokowo zmieniać swoją pozycję, a nawet materializować się nam przed maską. Ewidentnie widać, że gra nie do końca rodzi sobie z przekazywaniem danych o położeniu poszczególnych bolidów. W takich warunkach nie ma szans na to, aby przypadkowo nie "ustrzelić" innego samochodu, a to skutkuje obniżeniem oceny za przejazd. Dodatkowo wpływa to dość negatywnie na skupienie się na samej jeździe.



Twórcy próbowali ten problem rozwiązać poprzez "półprzenikalność" pojazdów. Jak działa ten system? Otóż przy większej różnicy prędkości samochody przenikają przez siebie, a do stłuczki może dojść wtedy, gdy pędzimy mniej więcej tym samym tempem. Niestety mechanizm jest daleki od ideału i działa dość losowo.

Model jazdy wymaga mocnego przyzwyczajenia się. Podobnie jak w serii "Forza Motorsport" twórcy starają się znaleźć złoty środek pomiędzy symulacją a zręcznościówką. Odnoszę wrażenie, że samochody w "GT Sport" zachowują się zbyt ociężale oraz są za bardzo "przyklejone" do nawierzchni. Często podczas wchodzenia w ostry zakręt wpierw ciężko jest zmusić pojazd do reakcji, a potem niespodziewanie tor jazdy zaczyna zacieśniać się za ostro.



"Gran Turismo Sport" oferuje całe mnóstwo asyst, które w założeniu mają pomóc mniej doświadczonym kierowcom. W praktyce jednak okazuje się, że niejednokrotnie bardziej przeszkadzają, niż wspierają. Staram się zawsze wpierw grać ze wszystkimi wspomagaczami, a dopiero z czasem je wyłączać. Szybko jednak przekonałem się, że nadmierna pomoc w kontroli trakcji i hamowania uniemożliwia mi zaliczenie jednego z wyzwań. Samochód po prostu nie reagował odpowiednio na to, co chciałem zrobić. Po usunięciu wspomagania w sterowaniu za pierwszym razem zdobyłem upragnione złoto.

Choć mamy końcówkę 2017 roku, odnoszę wrażenie, że "Gran Turismo Sport" pozostało trochę w latach minionych. W grze nie uświadczycie choćby zmiennych warunków pogodowych, a przy nielicznych zmaganiach ze sztuczną inteligencją będziecie mieć do czynienia z motoryzacyjną stonogą, czyli rzędem aut poruszających się po ściśle wytyczonym torze przejazdu.



Od strony oprawy graficznej jest to z pewnością najwyższa liga. Osobiście trudno mi wyraźnie powiedzieć, czy ładniejsze jest "GT Sport" czy "Forza Motorsport 7", ponieważ każdy z tych tytułów ma swoje mocniejsze i słabsze elementy. Myślę, że jest to po prostu kwestia gustu, za to najnowsza produkcja Polyphony Digital nie ma się czego wstydzić.

Za to w sferze udźwiękowienia nadal jest wiele do zrobienia. Utwory muzyczne przygrywające tu i ówdzie doprowadzają swoją miałkością do mdłości, a odgłosy silników brzmią strasznie płasko i nieprzekonująco. Zdecydowanie nie poczujecie ekscytacji po przygazowaniu V8 w Dodge’u Chargerze SRT Hellcat.



"Gran Turismo Sport" poszło w kierunku silniejszego związku z motosportem i w moim odczuciu jest to ciekawa droga. Mniejsza liczba aut i tras sprzyja lepszemu opanowaniu tychże, a twórcom dała szanse na bardziej skrupulatne przeniesienie realnych tworów do przestrzeni wirtualnej. Szkoda, że tak duży nacisk położono na rozgrywki online i elementy niewymagające Internetu potraktowano po macoszemu. Zdecydowanie, najnowsza produkcja Polyphony Digital nie przypadnie do gustu każdemu. Większą różnorodność i przystępność oferuje Xboksowo-pecetowa konkurencja w postaci "Forza Motorsport 7". W "GT Sport" raczej odnajdą się ci, którym bliżej do motosportu niż do samej motoryzacji.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones