Recenzja filmu

Plemię (2014)
Mirosław Słaboszpycki
Hryhoriy Fesenko
Yana Novikova

Niema dzikość serca

"Plemię" to kino minimalistyczne. Slaboszpickij buduje swoją opowieść z powtarzalnych scen epizodycznych, powoli, acz konsekwentnie podkręcając temperaturę brutalności. Jest w filmie wiele
Oglądając "Plemię", można łatwo dojść do wniosku, że Miroslaw Slaboszpickij jest duchowym bratem Larry'ego Clarka i Lisandro Alonso. Od tego pierwszego wziął temat, a od drugiego - formę. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. "Plemię" to kino niepozorne, które jednak wstrząśnie widzami na tyle odważnymi, by pozostać na sali kinowej do końca.

Odwaga? Ależ tak! Bez niej już pierwsze sekundy "Plemienia" mogą przerazić. Film rozpoczyna plansza informująca, że obraz został zrealizowany w języku migowym i że nie znajdziemy tu lektora, napisów ani nic, co pozwoliłoby zrozumieć rozmowy prowadzone przez bohaterów. A przecież kino uwielbia dialogi. Niektórzy twórcy na ciętych tekstach zbudowali swoją sławę. W przypadku "Plemienia" widz zostaje pozbawiony jednego z podstawowych filmowych elementów. Potrzeba więc sporej odwagi i samozaparcia, by w tym momencie nie wstać z fotela i nie opuścić sali kinowej. Ci, którzy tego nie zrobią, szybko odkryją, że nawet bez zrozumienia poszczególnych rozmów prowadzonych przez bohaterów, samą fabułę śledzi się bez większych problemów. "Plemię" przypomina nieme kino, gdzie motywacje, emocje, pragnienia i cele bohaterów odkrywane są poprzez ekspresję i zachowanie aktorów.

Brak słów (zrozumiałych dla przeciętnego widza, bo przecież bohaterowie cały czas ze sobą rozmawiają, żartują, a nawet zażarcie się kłócą) działa jak szkło powiększające. Wyostrza percepcję i maksymalizuje reakcję emocjonalną. Sceny, które nawet w typowej produkcji wywoływałyby nieprzyjemne odczucia, tu stają się okrutnie groteskowe lub tak boleśnie szokujące, że niektórzy mogą odwracać nawet wzrok. "Plemię" pokazuje również, że słowa stanowią łatwe narzędzie do budowania iluzji człowieczeństwa. Ich brak szybko ukazuje okrutną prawdę, że człowiek praktycznie niczym nie różni się od zwierzęcia. Patrząc na stadne zachowania młodych bohaterów, można dojść do wniosku, że bardziej adekwatnym tytułem byłaby "Wataha" lub "Horda". Kiedy bowiem zbierają się, by ustalić kolejność dziobania, by przetestować siłę nowego albo kiedy przychodzi do dzielenia się łupami, w ich zachowaniu nie ma nic, co odróżniałoby ich od wilków, hien czy pawianów.

Wynika to również z tego, że w filmie Slaboszpickija nie ma żadnych pozytywnych wzorców. Tak jak "Dzieciaki" czy "Ken Park" Clarka, tak i "Plemię" pokazuje świat młodych pozbawiony dorosłych. Jeśli już się pojawiają, to jako oślizgłe typy, które wykorzystują dzieciaki (jak kierowcy tirów, którzy kupują sobie seksualne usługi młodocianych głuchoniemych dziewczyn) lub które są wykorzystywane przez młodzież (jak przechodzień z zakupami, który zostanie skatowany i okradziony). Ponieważ przyroda nie lubi próżni, młodzi bohaterowie wytworzyli swój własny system zachowania. Jest on prymitywny i niezwykle surowy. Nie ma w nim miejsca na żadne pozytywne uczucia. Rządzi tu bezwzględne prawo siły i pragmatyzmu. Nawet miłość zostaje zdeformowana, stając się koszmarem prowadzącym do tragedii.

"Plemię" to kino minimalistyczne. Slaboszpickij buduje swoją opowieść z powtarzalnych scen epizodycznych, powoli, acz konsekwentnie podkręcając temperaturę brutalności. Jest w filmie wiele scen wstrząsających. Niektóre z nich są jawnie brutalne, inne pozornie wydają się normalne - poprzez fakt przyjmowania ich przez bohaterów za oczywiste i rutynowe - że dopiero później widz złapie się na tym, że przecież tak nie powinno być.

Specjalnie dość ogólnikowo odnoszę się do samej fabuły filmu. "Plemię" należy bowiem do tych obrazów, o których im mniej się wie przed ich obejrzeniem, tym większe robią później wrażenie. Jeśli otworzycie się na to niezwykłe doświadczenie, to gwarantuję, że szybko o filmie nie zapomnicie. Fani polskiego kina mogą być zaś wdzięczni, że na Ukrainie zwyciężyła polityka, a nie wartość artystyczna. Gdyby bowiem to "Plemię" zostało wybrane do reprezentowania kraju w rywalizacji do Oscara, nominację miałoby zapewnioną, a kto wie, być może zdobyłoby też statuetkę.
1 10
Moja ocena:
9
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedyś, przed jednym ze swoich kabaretowych występów, Jan Kaczmarek zapowiedział siebie słowami: "proszę... czytaj więcej
Dzisiejsze kino komercyjne w pewnym sensie można powiedzieć stało się niewolnikiem dialogów. Leniwi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones