Recenzja filmu

Goło i wesoło (1997)
Peter Cattaneo
Robert Carlyle
Mark Addy

Nieprzyzwoicie pozytywne spojrzenie na świat

Z pewnością wielu z was przed obejrzeniem "Goło i wesoło" pomyślało, że to  kolejna głupia komedia, która będzie się opierała na epatowaniu nagością, marnymi żartami dotyczącymi seksu,
Z pewnością wielu z was przed obejrzeniem "Goło i wesoło" pomyślało, że to  kolejna głupia komedia, która będzie się opierała na epatowaniu nagością, marnymi żartami dotyczącymi seksu, ewentualnie będzie co najwyżej kilka zabawnych scen. Należy jednak na początku zaznaczyć, że choć sugeruje mało wyszukana zabawę, to nie jest to kolejna uproszczona komedia o utartym temacie. Akcja rozgrywa się przemysłowym mieście Sheffield w Anglii. Bohaterami są dwaj przyjaciele, którzy jak wielu innych w ostatnim czasie stracili pracę w hucie stali. Nie mając zatrudnienia ani wykształcenia, a zachęceni popularnością tancerzy Chippendales, zakładają razem z trzema innymi kolegami grupę striptizerską. Ponieważ nie są "ideałami urody", decydują, że aby zyskać przychylność widowni (głównie kobiecej), muszą rozbierać się na swoich występach do naga. Przede wszystkim chciałbym zacząć od tego, że Peterowi Cattaneowi udało się uniknąć pułapki uproszczeń i kontrowersji, o którą tak łatwo przy tematach związanych ogólnie z seksualnością. Reżyser nie zbanalizował także całego obrazu. Nie pokazał nagości w całej krasie, ale to, co zrobił, było wystarczająco przekonujące i zbalansowane, nie razi więc ani gorszy. Bardzo ciekawe jest także osadzenie tej historii na ciekawym podłożu angielskiej, przemysłowej dzielnicy. Są to środowiska wręcz antagonistyczne, co w wielu przypadkach prowadzi do przezabawnych sytuacji.  "Goło i Wesoło" to niesamowicie ciepła i pełna dobrej energii komedia, w angielskim stylu. Mamy tu dużo błyskotliwego, acz nielubianego przez wszystkich humoru. Reżyser przedstawia nam ironiczną opowieść o odzyskiwaniu wiary i sensu istnienia. Bohaterami nie są piękni i zdolni ludzie, ale zwykli, prości, pełni nadziei w lepszą przyszłość mężczyźni. Życie wyrzuciło ich z bezpiecznego statku na którym płynęli, pracując i zarabiając w hucie, na głębokie morze, na którym nie łatwo się utrzymać bez pieniędzy. Jednak nasi bohaterowie, grani bardzo przekonująco przez zespół aktorski na czele z Robertem Carlyle'em i Tomem Wilkinsonem, dzięki ambicji i nietypowemu pomysłowi znaleźli coś innego, w czym mogą być dobrzy. Warto podkreślić, że autorom udało się wpleść w tę ogólnie wesołą fabułę, poważny temat przekwalifikowywania robotników, którzy pracują lub pracowali w upadających gałęziach przemysłu, ponieważ nie wszystkim uda się tak, jak Gazowi i spółce. Dodatkowym atutem tej komedii jest niewątpliwie ścieżka dźwiękowa z utworami takich gwiazd jak Donna Summer, Hot Chocolate czy Tom Jones. Jedyne, co mnie drażni w tym bardzo dobrym filmie, to słabe rozwinięcie interesujących, a zarazem trudnych relacji Gaza z synem oraz Dave'a z żoną. Spodziewałem się więcej, szczególnie dlatego że "Goło i Wesoło" trwało zaledwie 91 minut, więc można było rozszerzyć te tematy. Reasumując, uważam, że warto poświęcić tak niewiele czasu na tę nieprzyzwoicie pozytywną komedię. Jeżeli chcecie zobaczyć film z nagością w tytule, a bez nadmiernego ukazywania jej, to zobaczcie "Goło i wesoło" koniecznie. Możemy z niego nauczyć się podejścia do życia, a jeśli już nic nie chcecie się uczyć, to na pewno będziecie tak, jak ja nucić pod nosem stare, dobre piosenki i wspominać przezabawne sceny z ich udziałem w tle.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones