Recenzja filmu

Wilk z Wall Street (2013)
Martin Scorsese
Leonardo DiCaprio
Jonah Hill

Od zera do zera

"Wilk z Wall Street" to prawdziwa jazda bez trzymanki po finansowym półświatku. Film humorem, obrazem i wartką akcją.
Filmowy Jordan Belfort był idealistą. Wierzył, że poczet maklerów sprzyja rozwojowi gospodarki i że są oni specjalistami pomagającymi innym się bogacić. Wierzył, że ich praca nie polega tylko na otrzymywaniu niemałych prowizji za sprzedawanie złudnych marzeń. Wierzył, że ich praca powinna mieć wymierną wartość dla otaczającego go świata. Wiara Belforta trwała przez pierwsze pięć minut "Wilka z Wall Street". Do czasu spotkania młodego maklera ze starym giełdowym wyjadaczem.

Najnowszy film Martina Scorsese ma co nieco wspólnego z jego "mafijnym" dorobkiem. Często nazywany jego najlepszym dziełem od czasów "Kasyna", "Wilk z Wall Street" opowiada o świecie moralnych troglodytów mających niebywały, drapieżny zmysł do szemranych interesów. Ferajna Belforta żeruje na naiwności inwestorów i na kruczkach prawnych, aby tylko pomnażać własny kapitał. Tytułowy Wilk w pewnym momencie sam przyznaje, że dysponują już takimi pieniędzmi, że sami nie wiedzą co mają z nimi robić. Popycha ich to coraz głębiej w odmęty hedonizmu. Zgubnego? Skądże znowu. Wydawać by się mogło, że zabawa będzie trwać bez końca i że nic nie jest w stanie jej przerwać.

Leonardo DiCaprio już kilka razy miał okazję zagrać role godne najważniejszych nagród filmowych. Nawet dostał kilka nominacji do Oscara, ale nigdy nie udało mu się wygrać (trzeba przyznać, że zawsze miał mocną konkurencję). Część jego wybitnych ról pominięto (jak chociażby nieodżałowaną kreację w "Drodze do szczęścia", czy intrygujące drugoplanowe wystąpienie w "Django"). Jordan Belfort uzupełnia jego wybitne portfolio. Rola ta nie jest co prawda najjaśniejszym punktem w jego karierze, ale przecież nie tak dawno temu sam Scorsese został nagrodzony Oscarem w podobnej sytuacji ("Infiltracja" to bardzo dobry film, ale znajdujący się w cieniu jego poprzednich dokonań).

Kolejny raz (po występie w "Moneyball") miłym zaskoczeniem okazał się Jonah Hill. Znów buduje on mocny drugi plan i udowadnia, że jest wszechstronnym aktorem komediowym. Jego Donnie Azoff to brokerski odpowiednik bohaterów Joe'go Pesci z filmów gangsterskich. Może nie grzeszy przesadną agresją fizyczną, ale słowną już jak najbardziej. Miło się patrzy również na epizod rozkwitającego w Hollywood Jeana Dujardina w roli szwajcarskiego bankiera, oraz treściwy choć krótki występ Matthew McConaughey'a, który na samym początku filmu tłumaczy nam, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

Największym grzechem "Wilka z Wall Street" jest nieoczywistość w ocenie zachowania bohaterów. Co prawda są sceny z których wręcz wyziewa emocjonalna zgnilizna krętaczy, ale takie momenty szybko kamuflują kolejne balangi, alkoholowe ekscesy, roznegliżowane kobiety i szalone imprezy. Młody, nieukształtowany jeszcze ideologicznie i moralnie widz może z tego filmu wyciągnąć wniosek, że życie oszusta i naciągacza jest świetne. Że gdy się odpowiednio dużo i umiejętnie nakradnie, to można robić dosłownie wszystko nie bacząc na konsekwencje (wypadające niezwykle blado na tle hedonistycznego trybu życia bohaterów). Scorsese niestety trochę zbyt pobłaża Belfortowi i jego poplecznikom.

Taki już niestety jest urok tego filmu. "Wilk z Wall Street" to prawdziwa jazda bez trzymanki po finansowym półświatku. Film niezwykle kusi humorem, obrazem i wartką akcją, pozostawiając w głębokim cieniu nieszczęście setek ludzi naciągniętych i oszukanych przez nieprzejmujących się niczym finansistów. Mam wrażenie, że kluczem do zrozumienia dlaczego Martin Scorsese postanowił w ten sposób opowiedzieć historię, są dosłownie ostatnie sekundy filmu. Niektórzy widzowie zostaną wystawieni na światopoglądowe niebezpieczeństwo, ale ci którym to nie grozi na pewno powinni udać się na seans. "Wilka z Wall Street" warto zobaczyć i zrozumieć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Martin Scorsese, jak żaden inny twórca w Hollywood, przez ostatnie czterdzieści lat potrafił łączyć... czytaj więcej
Więcej, więcej, więcej – to wciąż za mało. To motto znajduje w najnowszym filmie Martina Scorsese bardzo... czytaj więcej
W ciągu ostatniej dekady Martin Scorsese próbował swoich sił w różnych gatunkach filmowych. Słynny... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones