Ostatni na parkiecie

"Just Dance 2018" wciąż bazuje na tych samych założeniach co pierwsza gra osiem lat temu. Naszym zadaniem jest powtarzać ruchy po widocznej na ekranie postaci, a za dobrze wykonane akcje
Recenzja "Just Dance 2018" na Nintendo Switch
Kiedy zapoczątkowana przez Nintendo Wii ruchowa rewolucja praktycznie umarła, wraz z nią do piachu poszła cała masa powstałych wtedy serii ruchowych gier. Nikt już dziś nie pamięta o tych wszystkich symulatorach jogi, sportowych dziwactwach czy kolekcjach robionych na kolanie minigierek. To zupełnie normalne i nikogo nie powinno to dziwić, w końcu ten sam los chwilę wcześniej spotkał gry muzyczne i dołączane do nich tony plastikowych instrumentów. Jakimś jednak cudem francuskiemu Ubisoftowi w ostatniej chwili udało się wyciągnąć spod gilotyny serię "Just Dance" i nie dość, że coroczne jej odsłony się świetnie sprzedają, to z roku na roku dostajemy coraz lepsze tytuły. Co takiego zrobili Francuzi, czego nie potrafili zrobić inni?



Seria "Just Dance" swoje pierwsze kroki stawiała na Nintendo Wii, gdzie choć gra zbierała tragiczne oceny, to i tak przypadła do gustu graczom. Ubisoft wziął sobie do serca krytykę i już wydana chwilę później "dwójka" była produktem bardziej dopracowanym i dużo cieplej przyjętym przez znawców. Chwilę po tym "Just Dance" rozpoczęło ofensywę wymierzoną w posiadaczy Xboksów 360 z Kinectami i tych, którzy dali się wrobić Sony w zakup PlayStation Move’a, ustanawiając tym samym swoją pozycję na rynku gier ruchowych. Kiedy cały ten biznes zaczął się sypać (serio, korzystacie dziś z PS Move albo Kinecta?) Ubisoft szybko wyczuł potencjał w smartfonach i dał nam możliwość tańczenia na konsolach aktualnej generacji przy użyciu darmowej aplikacji instalowanej na smartfonach. Jedno trzeba im przyznać: obserwują rynek tak wnikliwie jak mało kto i bardzo szybko wskakują tam, gdzie da się zarobić pieniądze. I nie ma w tym nic złego.



"Just Dance 2018" wciąż bazuje na tych samych założeniach co pierwsza gra osiem lat temu. Naszym zadaniem jest powtarzać ruchy po widocznej na ekranie postaci, a za dobrze wykonane akcje nagradzani jesteśmy punktami i zdobywamy od jednej do pięciu gwiazdek. Przez lata system ten dostawał nowe bajery, jak na przykład złote superruchy czy wyświetlany na dole ekranu tekst aktualnie włączonej piosenki, jednak sam rdzeń do dziś pozostał ten sam. Co roku zmienia się oczywiście wszystko dookoła i o ile "Just Dance 2017" było wręcz przepakowane zawartością do tego poziomu, że większości dodatkowych funkcji nawet nie odpaliłem, o tyle przy "2018" twórcy postawili na zrobienie porządku i oddanie w nasze ręce jak najbardziej spójnego i przejrzystego produktu. Widać to już na samym starcie, gdzie po pytaniu, na czym będziemy grali, dostajemy do wyboru jedynie trzy opcje: zupełnie nowe Kids, tradycyjne Just Dance oraz sieciowe World Dance Floor.

Kids to przygotowany z myślą o najmłodszych tryb, w którym do dyspozycji oddanych zostało 29 piosenek (8 na nośniku z grą, a 21 w usłudze Unlimited) z dużo łatwiejszymi choreografiami i bez licznika punktów, a jedynie z wskakującymi podczas tańca gwiazdkami. Choć mojej sześciolatce ten tryb nie do końca pasował, bo lubi wiedzieć, jak jej poszło, i czy pokonała czyjś rekord, to zdaję sobie sprawę, że w dobie nowoczesnego wychowania, kiedy to każdy dostaje medal już za samo uczestnictwo, może się to całkiem nieźle sprawdzić.



World Dance Floor to tryb sieciowy, w którym zupełnie anonimowo wskakujemy na wirtualny parkiet i staramy się pokonać na punkty innych graczy. Głosowaniem decydujemy o tym, jaki utwór będzie kolejny, a za przetańczone utwory dostajemy trochę więcej wirtualnej waluty (o tym zaraz) niż za zabawę offline samemu czy ze znajomymi na tej samej konsoli. Fajną zabawą jest pojedynek drużynowy, gdzie nie tyle zdobywane punkty, co gwiazdki podnoszą wynik naszej drużyny, jednak mam dziwnego pecha i znajdowało mi samych niepotrafiących tańczyć leszczów, przez co moja drużyna wciąż dostawał wciry. To na bank przez to, że przed premierą grali sami dziennikarze…

Just Dance to ten główny i najbardziej rozbudowany tryb w całej grze. W tej odsłonie Ubisoft wykonał dziwny ruch i na początku mamy dostęp do kilku piosenek. Dopiero kiedy je zatańczymy, gra zaczyna odblokowywać przed nami kolejne utwory i dodatkowe funkcje, tłumacząc przy okazji jak działa nowy system postępu oraz wewnątrzgrowej waluty. W bazowej wersji gry do naszej dyspozycji oddanych zostało 40 nowych utworów, totalnie skierowanych do młodszego pokolenia. Niektóre z nich obiły mi się nawet o uszy, choć – jak sprawdziłem – większość z nich ma po kilkaset milionów odtworzeń. To ważna dla mnie lekcja, że nie jestem w targecie nowej muzyki popularnej. Na szczęście jest tam też "Despacito", którego przecież nie da się nie znać. Pełnej listy utworów nie ma co wymieniać – znajdziecie ją na oficjalnej stronie gry. Sytuację ratuje wprowadzona kilka lat temu subskrypcja "Just Dance Unlimited", dzięki której otrzymujemy dostęp do ponad 300 piosenek, czy to z poprzednich odsłon czy też zupełnie nowych utworów. "Just Dance Unlimited" w zupełności zastąpiło tradycyjne dokupowanie nowych utworów i jak dla mnie jest warte swojej ceny. Na szczęście wraz z grą dostajemy trzymiesięczny okres próbny "Unlimited" za darmo, co w zupełności wystarcza, aby zdecydować, czy chcemy w to dalej inwestować, czy odpuszczamy.



Największa zmiana, jaka zaszła w trybie Dance, to wspomniany wcześniej postęp i waluta. Do tej pory gry z serii "Just Dance" nagradzały nas tzw. Mojo, za które mogliśmy kupować alternatywne choreografie do utworów, specjalne awatary czy inne bzdety. Ceny niektórych rzeczy były czasami jednak tak zaporowe, że nawet nie chciało mi się na nie zbierać, bo wiedziałem, że nigdy nie zdobędę tych wymaganych 100 000 Mojo. Nowy system przypomina trochę znienawidzone przez graczy Loot Boksy, jednak bardziej uczciwy nie mógłby chyba być. Każdy rozegrany utwór do 30 Mojo, każde zapełnienie paska postępu i awans na kolejny poziom to bonusowe 100 lub więcej Mojo, a dodatkowo codziennie dostajemy trzy nowe wyzwania, za których wykonania również wpada nam trochę monetek na konto. Co z nimi robimy? Kojarzycie te stojące w supermarketach automaty, z których po wrzuceniu 2 albo 5 złotych wypada kulka z figurką, naklejką czy wisiorkiem? Dokładnie to znajdziecie w "Just Dance 2018". Do załadowanego około 230 kulkami automatu wrzucamy 100 Mojo i wyskakuje nam jedna z nich, a w niej losowa, zablokowana do tej pory rzecz. Co jest jednak ważne, nie ma tu opcji, aby wyskoczyła nam powtórka, a same Mojo wpada naprawdę szybko – przez trzy dni grania wyciągnąłem z automatu ponad 50 kulek. W skrócie: uczciwy, motywujący do "jeszcze jednej piosenki" system. Niech tak już zostanie, ok? Niech nikt nie dodaje do niego w kolejnej odsłonie powtórek czy mikrotransakcji.

Testowana przeze mnie wersja na Nintendo Switch wydaje się najlepszą wersją "Just Dance 2018" z prostego powodu: zawsze mamy przy sobie naładowane do pełna kontrolery. Xbox z Kinectem nie sprawdzał się w moim mieszkaniu (za mała odległość pomiędzy kanapą a TV), zaś plejakowe Move’y wciąż miałem rozładowane, bo zapominałem o ich naładowaniu. Sam Ubisoft też delikatnie daje do zrozumienia, która wersja jest tą słuszną, dodając pięć utworów na wyłączność, w którym tańczymy, wykorzystując dwa kontrolery czy też wzbogacając 40 nowych utworów obsługą HD Rumble, przez co Joy-Cony mogą wibrować w rytm aktualnie granej piosenki. Jest też dodatkowy utwór z Super Mario, w którym tańczymy samym Mario. Czy jest lepszy sposób na przekonanie do swojej gry fanów Nintendo? Nie wydaje mi się.



"Just Dance 2018" jest najbardziej kompletną, najbardziej poukładaną i przemyślaną odsłoną ze wszystkich wydanych do tej pory gier z tej serii. Być może nowe utwory nie do końca trafią do starszych graczy, ale te braki bez wątpienia wynagrodzi im dodatkowe "Unlimited". Jedno, czego tak naprawdę mi brakuje, to jakiejkolwiek formy rejestrowania naszych wygłupów przed telewizorem, ale to już bardziej kwestia Switcha i braku jakiejkolwiek kamery, a nie samej gry. Po stokroć warto, bo lepszej gry imprezowej w tej chwili nie znajdziecie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones