Pirackie opowieści

Piękne widoki roztaczają się aż po horyzont, fale uderzają o burty, mewy leniwie krążą nad bezkresem morza. Prawie czuć wilgotną bryzę, która zachęca do postawienia żagli i wyruszenia na
"Sea of Thieves" - recenzja
Piękne widoki roztaczają się aż po horyzont, fale uderzają o burty, mewy leniwie krążą nad bezkresem morza. Prawie czuć wilgotną bryzę, która zachęca do postawienia żagli i wyruszenia na niezapomnianą wyprawę. Szkoda tylko, że pirackie życie bywa takie monotonne.

"Kto chce, ten niechaj słucha,
Kto nie chce, niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha
Pirackie opowieści".



Ładownie naszego slupa wypełnione są łupami. Skrzynie z wykopanymi skarbami, przeklęte czaszki nieumarłych kapitanów, beczki prochu, ładunek jedwabiu oraz kilka klatek z drogocennymi świniami. Halsujemy w stronę portu, jednak od samego początku naszej wyprawy wiatr nie jest naszym sprzymierzeńcem.


Leniwie kręcę kołem sterowym, ustawiając kurs pozwalający uniknąć nam kolizji z małą wysepką, kiedy z zadumy wyrywa mnie krzyk mojego kompana:

– Galeon na rufie! Zauważyli nas i ruszają w naszą stronę!

Co sił w rękach staramy się ustawić żagle tak, aby złapać choć odrobinę wiatru, jednak bezskutecznie. Białe żagle galeonu z małych punkcików urosły do słusznych rozmiarów i nawet bez pomocy lunety można już zobaczyć krzątającą się załogę, która szykuje się do ostrzału i abordażu. W myślach po raz kolejny przekalkulowałem stratę, którą poniesiemy, idąc na dno, gdy nagle naszym oczom z prawej burty ukazał się drugi galeon. Niewiele myśląc, zmieniliśmy lekko kurs aby się do niego przybliżyć, aż w pewnej chwili ostro odbiliśmy, złapaliśmy wiatr i nasza łupina zaczęła nabierać prędkości. Goniący nas okręt okazał się chyba bardziej łakomym kąskiem, ponieważ chwilę potem powietrze zostało rozdarte hukiem salw burtowych.

Gdy dobijaliśmy do pobliskiego portu, na horyzoncie było jeszcze widać, jak dwa okręty prowadziły morderczą walkę między sobą. My już jednak mieliśmy w głowie to, że za chwilę nasze kiesy wypełnią się złotem, a w pobliskiej tawernie rum będzie się lał strumieniami.



Powyższa opowieść jest jedną z wielu, jaką mógłbym Wam opowiedzieć. "Sea of Thieves" jest idealną platformą do snucia morskich i pirackich historii. Nie natraficie tutaj na oskryptowane wydarzenia, ba, nie znajdziecie nawet jakiejkolwiek linii fabularnej. Rare oddało w ręce graczy piaskownicę, albo raczej wielki basen, w którym możecie dowolnie spędzać czas.

Na początku gry budzimy się w karczmie, zapewne po jakiejś suto zakrapianej imprezie. Jedyne, czego się dowiadujemy, to fakt, że czeka na nas jakaś misja. I nie chodzi tutaj o poszukiwanie mitycznego skarbu Czarnobrodego, tylko o dostarczenie w odpowiednim czasie towarów dla gildii kupców. Reszty pirackiego życia musimy nauczyć się sami. W"Sea of Thieves"nie znajdziecie setek okienek, które będą was uczyć nawigowania, stawiania żagli i ostrzenia do wiatru. Nikt nie wytłumaczy Wam jak strzelać z armaty, czy łatać podziurawione burty. Hej! W końcu jesteście wytrawnymi Wilkami Morskimi, czyż nie?



Cała mechanika gry została tak opracowana, że bardzo szybko i naturalnie przyswajamy sobie wiedzę. Wystarczy spędzić chwilę na pokładzie okrętu, aby pojąć, co trzeba zrobić, aby wyruszyć w rejs. Pierwszy sztorm i szalejąca ulewa nauczą nas, że trzeba wylewać wiadrami wodę spod pokładu, a odpowiednie ustawienie żagli do wiatru pozwoli płynąć szybciej. Dzięki temu wszystkiemu już po krótkiej chwili czujecie się jak doświadczony pirat w swoim żywiole.

"Sea of Thieves"jest grą nastawioną na zabawę kooperacyjną dla maksymalnie czterech osób i właśnie w takiej formie bawi najmocniej. Można oczywiście pływać samotnie, ale to zajęcie dla introwertyków, którzy dodatkowo muszą nastawić się na to, że stają się względnie łatwym łupem dla mocniej obsadzonych ekip. Do gry warto podchodzić jedynie wtedy, kiedy wśród naszych znajomych jest przynajmniej jeszcze jedna osoba skora do gry. Granie z losowo przydzielonymi graczami w zdecydowanej większości jest skazane na niepowodzenie. Albo każdy robi, co mu do głowy przyjdzie i szybko zaczyna panować nieopisany chaos, a jak zostaniemy dorzuceni do jakiejś zgranej załogi, to niestety najczęściej lądujemy zamknięci w karcerze, zanim zdążymy cokolwiek zrobić.



Oprócz szwendania się z portu do portu naszymi głównymi aktywnościami jest wykonywanie zadań dla trzech "gildii" – poszukiwaczy skarbów, kompanii handlowej i łowców dusz. Już po samych nazwach łatwo zorientować się, na czym polegają zlecenia. Dodatkowo możemy też atakować forty obsadzone przez załogę nieumarłych szkieletów bądź polować na okręty innych graczy.

Niestety zlecane misje szybko robią się nużące i sprowadzają się głównie do dotarcia do wyznaczonej wyspy, gdzie walczymy ze szkieletami/szukamy miejsca ukrycia skarbu/zbieramy potrzebne do wykonania surowce. Czasami trafi nam się bardziej złożone zadanie, polegające na rozszyfrowaniu słownej zagadki. Tak naprawdę po kilku godzinach zabawy"Sea of Thieves"nie ma już dla nas nic nowego do zaoferowania. Tym bardziej że w grze nie ma żadnego systemu rozwoju ani długoterminowego celu do osiągnięcia.



Za wykonanie misji otrzymujemy zapłatę w złocie oraz punkty reputacji we frakcji, dla której pracowaliśmy. Te ostatnie pozwalają wykupić nam granty na bardziej intratne misje oraz dają dostęp do unikatowych przedmiotów. Gromadzone złoto możemy wydać na nowe ubrania, skórki do broni, pirackie gadżety lub upiększanie naszego okrętu. Z jednej strony ten mechanizm pozwala wspólnie bawić się razem nowicjuszom i weteranom, z drugiej zaś, doświadczeni gracze szybko zaczną się nudzić.

Wszystko to tworzy obraz gry nudnej i nieciekawej, a jednak"Sea of Thieves"ma w sobie sporo magii. Magii, którą można poczuć w zgranej ekipie znajomych, gdzie na dalszy plan schodzi cel podróży, a sensem staje się sama droga oraz interakcje pomiędzy graczami. Każdy rejs to przyczynek do ciekawej i śmiesznej historii: nagły atak krakena, próba żeglowania po przesadzeniu z ilością rumu, przybijanie do każdej wysepki kończące się łataniem burt i wylewaniem wody, napadanie na inne okręty bądź paniczna ucieczka przed niespodziewanym atakiem.



Magiczny klimat tworzy też przecudowna oprawa graficzna, która z jednej strony jest karykaturalno-rysunkowa, z drugiej jednak pełna szczegółów. Wygląd i animacja fal zapierają dech w piersiach, podwodne życie tętni kolorami, malownicze wyspy czekają na odkrycie ich tajemnic, a zorza na nocnym niebie skłania do refleksji nad życiem podczas długiego rejsu.
Wszystko to powoduje, że pomimo ogromnych braków w zawartości gry chce się do niej wracać jak do miejsca, w którym możemy miło spędzić czas, odstresować się i podjąć się przeciętnie wymagających zadań.

Na tę chwilę"Sea of Thieves"jest dobrą podstawą do rozbudowy koncepcji "symulatora" pirackiego życia. Aż prosi się, żeby jak najszybciej pojawiły się bardziej zróżnicowane i rozbudowane zadania, większa liczba typów przeciwników, a także może jakieś wydarzenia specjalne. Wtedy gra będzie miała szansę przyciągać do siebie starych i nowych graczy przez kolejne lata.



Miałbym spory dylemat, czy polecać"Sea of Thieves". Mnie osobiście gra przypadła do gustu i rekomendowałbym ją każdemu, ale wyraźnie widzę jej braki; minusem może być też konieczność posiadania ekipy znajomych, aby czerpać prawdziwą frajdę z zabawy. Na szczęście z opresji wybawił mnie Microsoft, który oferuje dostęp do gry w ramach programu Xbox Game Pass (oraz jego pecetowego odpowiednika). Dzięki temu każdy z Was może sprawdzić grę albo za darmo (jeśli nie korzystał jeszcze z okresu próbnego), albo za niewielką miesięczną opłatą (to opcja dla tych, co już skorzystali z 14 dni gratis). W takim układzie warto dać szansę"Sea of Thieves"i samodzielnie sprawdzić, czy i dla Was są "Pirackie opowieści”.


"Może ktoś się będzie zżymał
Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat
Pirackich opowieści".
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones