Recenzja filmu

Przeszłość (2013)
Asghar Farhadi
Bérénice Bejo
Ali Mosaffa

Powrót mistrza

Farhadi jest chyba jedynym twórcą, który nic nie zmieniając, cały czas tworzy coś nowego. Jego filmy ogląda się jak pierwszoligowe kino sensacyjne. Co chwila fabuła robi brawurową woltę.
Asghar Farhadi jest jednym z nielicznych prawdziwych mistrzów współczesnego kina. Udowodnił to ponad wszelką wątpliwość fenomenalnym "Rozstaniem", a teraz potwierdził nieco tylko słabszą "Przeszłością" ("Le passé"). Mistrzostwo Farhadiego polega na tym, że w zasadzie za każdym razem kręci ten sam film i za każdym razem jest to film niezwykły, wyjątkowy, fascynujący.

Punkt wyjścia jest banalny. Do Francji przylatuje Ahmad, a z lotniska odbiera go żona. Już wkrótce "była", ponieważ Ahmad wrócił po czteroletnim pobycie w Iranie tylko po to, by podpisać papiery rozwodowe. Marie potrzebuje tego, gdyż planuje ślub z właścicielem pralni. Szybko okazuje się, że prosta sprawa komplikuje się. A kiedy na jaw zaczną wychodzić kolejne tajemnice, zrobi się naprawdę dramatycznie. Nikomu nie zostanie oszczędzony okrutny los.

Farhadi jest chyba jedynym twórcą, który nic nie zmieniając, cały czas tworzy coś nowego. Jego filmy ogląda się jak pierwszoligowe kino sensacyjne. Co chwila fabuła robi brawurową woltę. Wszystko, co wiedzieliśmy, zostaje zakwestionowane, a kiedy już ochłoniemy, okazuje się, że wciąż mamy do czynienia z półprawdami i kolejne tajemnice znów podważą sądy bohaterów, a co za tym idzie i widzów. Zamiast jednak pościgów, strzelanin i widowiskowych pułapek, całość rozgrywa się w murach zwyczajnych domostw, w obrębie rodziny i znajomych. Farhadiemu wystarczą tylko dobrzy aktorzy i słowa, by stworzyć efekt, nad którym w Hollywood biedzą się setki osób.

Scenariusz "Przeszłości" to kolejna perła w kolekcji Farhadiego. Lojalnie ostrzegam: napisana przez Irańczyka fabuła wciąga i zaskakuje do ostatniej minuty. Reżyser ma też doskonałą rękę do prowadzenia aktorów. Jest tak wspaniałym artystą, że nawet bardzo słaba znajomość francuskiego nie przeszkodziła mu w wydobyciu z trójki aktorów wszystkiego, co mają najlepszego do zaoferowania. Ali Mosaffa, Bérénice Bejo i Tahar Rahim – ich grę ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Potrafią oddać całą gamę emocji i w scenie kłótni i w scenie milczącego zmagania się z bólem. Są tak dobrzy, że widzowi nie pozostaje nic, jak tylko żałować, że jest to tylko film, a nie widowisko teatralne, gdzie można byłoby obcować z efektami pracy Farhadiego na wyciągnięcie ręki.

"Przeszłość" nie jest filmem aż tak dobrym, jak "Rozstanie". To jednak zrozumiałe. Tamten film jest dziełem skończonym, jednym z tych filmów, które znajdą się w kanonie 100 najlepszych obrazów XXI wieku. Taka porażka to żaden dyshonor, zwłaszcza że "Przeszłość" i tak imponuje. Mało który reżyser potrafi tyle lat utrzymać się na szczycie bez popełniania artystycznej wpadki. Tym razem Farhadi zaliczył jedynie drobne potknięcie. Ale ma to miejsce w ostatniej scenie, więc można mu to wybaczyć. Jeśli lubicie proste historie, które tak naprawdę są skomplikowane, to najnowszy film Farhadiego po prostu musicie zobaczyć.
1 10
Moja ocena:
9
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tuż przed seansem "Przeszłości" dowiedziałam się, że doskonały polski reżyser, Krzysztof Kieślowski umarł... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones