Recenzja filmu

Player One (2018)
Steven Spielberg
Agnieszka Matysiak
Tye Sheridan
Olivia Cooke

Prawdziwa rzeczywistość

Na "Player One" czekało wielu. Wystarczyło być zagorzałym fanem którejkolwiek legendarnej produkcji filmowej, do której odniesienia odnaleźliśmy w zwiastunach, by wycieczkę do kina na początku
Na "Player One" czekało wielu. Wystarczyło być zagorzałym fanem którejkolwiek legendarnej produkcji filmowej, do której odniesienia odnaleźliśmy w zwiastunach, by wycieczkę do kina na początku kwietnia potraktować jako jedną z priorytetowych, filmowych atrakcji nadchodzących tygodni. Malkontenci wygłaszali marudzącym tonem obawy, że tytuł przyciągnie przed ekrany nie tyle widzów, ile ich sentyment. Jestem niemal pewien, że większość z nich nie odczuwa niesmaku racząc się seansem niejednego rebootu czy spin-offu, ale nakręcić film, który co chwilę kłania się legendarnym dla X muzy tytułom, pożyczając zeń zapisane złotymi zgłoskami w popkulturze postaci czy inne elementy? Toż to filmowy festiwal plagiatu! Toż to tandetne rzępolenie na strunach nostalgii fanów! Osobiście zapytałbym jednak o efekt końcowy. Przymiotnik na jego określenie podpowiedział mi seans przedpremierowy i dość powiedzieć, że nie brzmi on: "marny". 


Już z trailerów można było wywnioskować, że mimo permanentnego picia do klasyki, film opowie historię świeżą i ważną. Zak Penn pisał zresztą scenariusz pospołu z Ernestem Clinem, autorem powieści, na podstawie której go nakręcono. Nazwisko, które w powyższym kontekście od początku elektryzowało dosłownie każdego, brzmi jednak Steven Spielberg. Przez wielu okrzyknięty najwybitniejszym reżyserem w historii kina dał nam przecież niejedną ikoniczną postać i zaserwował na celuloidowej taśmie niejedną niezapomnianą przygodę, o czym piszę chyba wyłącznie gwoli dopełnienia oczywistych formalności. Tym razem wskakujemy w buty granego przez Tye Sheridana Wade'a Wattsa - młodego człowieka, który podobnie jak większość społeczności mieszkającej w Columbus, Ohio 2045 roku ucieka z rzeczywistego (czytaj: niemal do cna zrujnowanego) świata w Oasis.


Wirtualną rzeczywistość o tej nazwie zaprojektował domorosły, niepoprawny maniak popkulturowy, James Halliday (w tej roli widzimy Marka Rylance'a). Przed śmiercią ukrył gdzieś w Oasis easter egg, a jego znalazcę postanowił nagrodzić własną fortuną i pełną kontrolą nad cyfrowym światem, do którego przeniosło się faktyczne życie człowieka XXI wieku. Powracamy więc do przeszłości, ale ani na chwilę nie tracimy z oczu problematyki dnia współczesnego - degradacji środowiska naturalnego przy wtórze salw tryumfalnych ekspandującego, digitalnego wszechświata. 


Oś fabularną "Player One" wyznacza właśnie wewnętrzny konflikt głównego protagonisty, który podnosząc rękawicę uczestnictwa w krucjacie po Święty Graal człowieka przyszłości, oprócz rzeczonego easter egga będzie zmuszony poszukać odpowiedzi na fundamentalne dla dzieła pytanie: "Która rzeczywistość jest jego rzeczywistością?". W kontrast między życiem w szarych, obskurnych blokach mieszkalnych przedstawionego świata realnego, przypominających zespolone metalowymi stelażami baraki budowlane, a nurzaniem się w fajerwerkach mieniącego się kolorami Oasis twórcy idealnie wkleili wątek miłosny. Nawiązujący znajomość za pośrednictwem kabla ludzie nie mają pojęcia, jak wyglądają, kim są i jakie są ich rzeczywiste intencje i nie inaczej jest z Wade'em i Samanthą, w którą wciela się urocza Olivia Cooke


Mimo wszystko najważniejsza jest przygoda, a obecność DeLoreana to nie jedyne, co upodabnia Wade'a do Martina McFly z kultowego "Powrotu do przyszłości" czy do, zmaterializowanego przed kamerą przez Jamesa Marsdena, Neala Olivera z filmu "Ale Jazda!" Historia mocno niedocenionego obrazu Boba Gale'a z 2002 roku była niemal analogiczna. Dostarczywszy Zemeckisowi  scenariusze do wszystkich trzech części "Powrotu do przyszłości", postanowił nakręcić własny film, który snułby zupełnie nową opowieść, ale w którym zaklęty byłby duch arcydzieła. "Player One" jest filmem podobnym, z tym że posługującym się bardziej dosłownymi nawiązaniami i poszerzającym ich spektrum. Mimo że ani jeden, ani drugi tytuł nie wyryje się w mojej pamięci z taką mocą, z jaką uczyniły to pozycje, którym oddały one pokłon, można mówić o podobnie spektakularnym rezultacie. "Player One" raczej nie wymienimy jednym tchem za "Parkiem Jurajskim" czy "Powrotem do przyszłości", ale jeśli już kiedykolwiek się o to pokuszę, uczynię to bez cienia zażenowania, co uważam za zgoła bezcenne! Robert Zemeckis
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Rok 2045 nie przedstawia się zbyt optymistycznie. Miasta są przeludnione, przesycone wszechobecną... czytaj więcej
Wirtualna rzeczywistość, której ograniczeniem jest tylko ludzka wyobraźnia. Obok niej prawdziwy świat,... czytaj więcej
Po drugiej stronie barykady jest Wade Watts, w OASIS znany jako Parzival. Mieszka w Columbus, opiekuje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones