Recenzja filmu

Tureckie owoce (1973)
Paul Verhoeven
Rutger Hauer
Monique van de Ven

Rachatłukum, czyli love story po holendersku

Mężczyzna spotyka kobietę, zakochują się w sobie w jednej chwili, a w następnej już są po ślubie. Pomysł jak w typowej romantycznej historii. Ale nie u Paula Verhoevena. Sekwencja otwierająca
Mężczyzna spotyka kobietę, zakochują się w sobie w jednej chwili, a w następnej już są po ślubie. Pomysł jak w typowej romantycznej historii. Ale nie u Paula Verhoevena. Sekwencja otwierająca film jest niepokojąco mroczna, nasycona przemocą i seksualnością. Główny bohater - Erik (Rutger Hauer) jest pogrążony w smutku po stracie ukochanej Olgi (Monique van de Ven). W swoim zagraconym i zdewastowanym mieszkaniu wprowadza w życie przewrotne fantazje seksualne, przy życzliwej pomocy kobiet poderwanych na ulicy. Niepostrzeżenie cofamy się o kilka lat, aby poznać historię romansu Erika i Olgi. Romansu pełnego pasji, słodyczy i czułości, ale też na swój sposób nasyconego okrucieństwem i szaleństwem. Miłości naznaczonej temperamentem Erika i jego skrytym mizoginizmem oraz kapryśną naturą Olgi i jej skrzywionym przywiązaniem do zakłamanej matki (w tej roli fantastyczna Tonny Huurdeman). Małżeństwo artysty i rudowłosej piękności nie przetrwało w wyniku jej zdrady lub też może w wyniku faktu, że tych dwoje młodych ludzi tak naprawdę nie znało się nawzajem w dniu swojego ślubu. Codzienne życie i zwyczajne problemy, hipokryzja otoczenia i pragnienie wolności zburzyły to małżeństwo. Jednak otrzymali oni jeszcze jedną szansę... Film jest niezwykle szczery w swojej wymowie. Kamera nie ucieka „spojrzeniem” w momentach, w których byśmy się tego najbardziej spodziewali. Ludzkie ciało, robactwo, śmierdząca śmierć, ekskrementy, ale też radosny śmiech, magiczne chwile nad brzegiem morza i smak wina w czasie deszczu na ulicy – to wszystko gości na ekranie. Emocjonalna sinusoida faluje w czasie opowiadania tej historii. Jest ona odarta ze sztuczności dzięki wspaniałej grze aktorskiej i wyczuciu reżysera, który przeniósł na ekran książkę Jana Wolkersa "Rachatłukum". Rutger Hauer grający głównego bohatera i reżyser Paul Verhoeven zyskali dzięki temu obrazowi międzynarodową sławę. W 1974 roku „Tureckie owoce” były nominowane do Oskara, a w 1999 film został wyróżniony jako najlepszy holenderski film stulecia. Gdy był wyświetlany w holenderskich kinach, na seans udało się 3.500.000 osób, co stanowi około 27% populacji Holandii w owym czasie. Niezwykłym wyzwaniem było uzyskanie odpowiednich reakcji publiczności, a jednak się udało. Kontrast emocji, wyjście poza konwencję czarnej komedii, typowego melodramatu i satyrycznej tragedii czyni film trudnym do zaszufladkowania. Brawa jak najbardziej są zasłużone. Serdecznie polecam "Tureckie owoce" kinomanom w odpowiednim wieku.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeszcze zanim Paul Verhoeven wylądował w Hollywood, by zabłysnąć takimi hitami jak "Nagi instynkt" czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones