Recenzja serialu

Prawo ulicy (2002)
Agnieszka Holland
Milcho Manchevski
Dominic West
John Doman

Realizm w najczystszej postaci

Produkcji telewizyjnych o dzielnych amerykańskich stróżach prawa ścigających złych i bezwzględnych przestępców było już wiele. Większość z nich to jednak schematyczne, mało realistyczne,
Produkcji telewizyjnych o dzielnych amerykańskich stróżach prawa ścigających złych i bezwzględnych przestępców było już wiele. Większość z nich to jednak schematyczne, mało realistyczne, ugrzecznione na potrzeby mas, niczym niewyróżniające się tasiemce. Na rozdrobnionym amerykańskim rynku telewizyjnym, najczęściej grubo powyżej przeciętnej, wypadają seriale ze stajni HBO - telewizji płatnej, a więc telewizji, która nie musi martwić się o cenzurę obyczajową i poprawność polityczną. Jednym z największych osiągnięć stacji jest "The Wire", nadawany u nas pod nieco dziwacznym tytułem "Prawo Ulicy". Nie cieszył się on jednak w kraju nad Wisłą zbyt dużą popularnością i szybko został zdjęty z anteny. Akcja serialu "The Wire" rozgrywa się w Baltimore, mieście przeczącym wszelkim wyobrażeniom na temat Stanów Zjednoczonych oraz jej mieszkańców. Jawi się ono bowiem jako siedlisko biedy, narkotyków i przestępczości. Widz wychowany na hollywoodzkich produkcjach ma "trochę" inne wyobrażenie na temat tego kraju. Narkotykami handluje się w biały dzień, a strzelaniny, rabunki i morderstwa to chleb powszedni. Władze miasta oraz policja nie mają ani możliwości, ani umiejętności, aby zaradzić zjawisku, które prowadzi do powolnej migracji ludzi z miasta do przedmieść. Widz przekonuje się z czasem, że winą za ten stan rzeczy nie można obarczyć tylko przestępców, ale też instytucje, które z zasady powinny dbać o dobro obywateli. Patrząca tylko na statystyki policja, zbiurokratyzowane sądy, skorumpowani, myślący tylko o własnej popularności politycy. Walka ze złem wydaje się syzyfową pracą - na miejsce skazanych czy zabitych przestępców przychodzą nowi, często jeszcze bardziej bezwzględni. Osią produkcji są zmagania policjantów z zajmującymi się głównie handlem narkotykami przestępcami. Serial nie jest monotematyczny, nie traktuje tylko o narkotykach, z czasem dochodzą nowe śledztwa, wątki i postacie. Ciekawostką jest fakt, iż w drugim sezonie pojawiają się polskie akcenty, a reżyserką kilku odcinków jest Agnieszka Holland. "The Wire" jest bardzo realistyczny, przez co początkowe odcinki mogą być mało interesujące, wręcz nudne. Wszystko szybko się jednak rozkręca, a serial z sezonu na sezon jest jeszcze bardziej mroczny i interesujący. Ciekawe zjawisko, zważywszy na to, że nawet najlepsze produkcje telewizyjne w dalszych sezonach z reguły zaliczają spadek formy. Aktorstwo, scenariusz, muzyka - wszystko stoi na najwyższym poziomie. Postacie są wielowymiarowe, świetnie napisane i zagrane, a fabuła wciągająca oraz dopracowana w każdym calu. Smaczku serialowi dodaje fakt, że część obsady to niezawodowi aktorzy, którzy na co dzień mają do czynienia z realnym światem przestępczym. Kilka miesięcy temu HBO wyemitowała ostatni odcinek serialu "The Wire". Niezwykle sugestywne zakończenie produkcji odbiera nam resztę złudzeń - walka z szerzącym się złem nie ma większego sensu. Na miejsce wyeliminowanych przestępców przyjdą nowi, a praca Jimmy'ego McNulty i innych gliniarzy zawsze będzie pracą syzyfową.
1 10
Moja ocena serialu:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Witamy w Baltimore. Mieście cudów. Tutaj anioły są szmaciarzami, a szmaciarze aniołami. Jedyne, co tutaj... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones