Recenzja filmu

Gnomy rozrabiają (2017)
Peter Lepeniotis
Dariusz Błażejewski
Becky G
Josh Peck

Sama w gnomu

Uspokajam: w przeciwieństwie do licznych nawiedzających polskie kina animowanych potworków "Gnomy rozrabiają" to prawdziwy film. Taki, w którym mamy postacie, temat i nawet (!) scenariusz.
Co po angielsku znane jest jako "garden gnome", w Polsce nazywamy "krasnalem ogrodowym". Dziwne zatem, że polscy tłumacze filmu, w którym 7 (słownie: siedmiu) małych facecików noszących szpiczaste czerwone czapeczki i udających porcelanowe figurki ogrodowe, zapamiętale trzymają się słowa "gnom". Ale taki już widać animowany standard ustanowiony parę lat temu przez "Gnomea i Julię". Kanadyjskie "Gnomy rozrabiają" nie mają nic wspólnego z tamtym filmem - nie licząc oczywiście felernej słabości do słowa "gnom". Nie mają też wiele wspólnego z wyśrubowanym standardem wielkich amerykańskich studiów animacyjnych - to dużo prostsza propozycja niż kolejne klasyki Disneya czy Pixara. Ale nic to, wciąż jesteśmy lata świetlne od nawiedzających polskie ekrany chińskich podróbek. Krasnale (przepraszam, gnomy), choć niewysokie, i tak sięgają powyżej średniej.


Oryginalny tytuł ("Gnome Alone") sugeruje jakąś wariację na temat "Kevina samego w domu", polski tytuł sugeruje jakąś wariację na temat "Gremliny rozrabiają". Podwójne pudło, mimo że faktycznie mamy tu i "kevinowy" ostatni bastion, i inwazję "gremlinowych" psotnych stworków. Szkoda, bo dystrybutor stracił unikalną okazję, by zatytułować animację… "Sama w gnomu". Wariant, na który się zdecydowano, niestety wprowadza w błąd, bo jeśli ktoś w tym filmie rozrabia, to nie są to krasnale (przepraszam, gnomy). Ale może zdradzam zbyt wiele. W ramach streszczenia fabuły powiem więc jedynie, że poznajemy tu niejaką Chloe, która przeprowadza się z mamą do nowego miasta. Takie przenosiny to chleb powszedni ich dwuosobowej rodziny. W efekcie Chloe przyjaźni się bardziej ze swoim smartfonem niż z rówieśnikami. Domostwo, do którego wprowadzają się bohaterki, ma jednak swoje sekrety i skutecznie odwróci uwagę dziewczynki od telefonicznego ekranu.

Uspokajam: w przeciwieństwie do licznych nawiedzających polskie kina animowanych potworków "Gnomy rozrabiająto prawdziwy film. Taki, w którym mamy postacie, temat i nawet (!) scenariusz (wybaczcie cynizm, to mechanizm obronny). Mający na koncie "Gang wiewióra" reżyser Peter Lepeniotis bardzo zgrabnie wprowadza nas w świat przedstawiony: najpierw od ręki charakteryzuje Chloe i jej mamę, a potem sprawnie buduje napięcie, sugerując, że zaraz wydarzy się coś niesamowitego. Jest tu i uwaga na bohatera, i rozmach narracyjny. Trudno powiedzieć, czy podobna realizatorska skrupulatność nie spodoba się aby bardziej rodzicom niż tym, których przyprowadzili oni na salę kinową. Ale spokojnie, kolorowe atrakcje dla maluchów czają się już za rogiem. Czemu więc nie docenić tego, że twórcy - hasłowo, ale jednak - przerabiają poważne problemy najmłodszych (trudny los "przeprowadzkowego" dziecka, brutalna szkolna hierarchia popularności, dziecięce uprzedzenia, uzależniający urok smartfonów)? Wszystko oczywiście po sznurku schematu, ale rzetelnie. 


Film nie jest może animacyjną żyletą w stylu amerykańskich gigantów, wygląda jednak całkiem porządnie. Twarze bohaterów jasno komunikują emocje, ich ruchy są odpowiednio dynamiczne, z ekranu biją jaskrawe kolory. Waleczne krasnale (przepraszam, gnomy) są całkiem zabawne w swoim "mini-maczyzmie", ze swoimi militarnymi gestami małych ciałek. Jak na mój gust twórcy nieco zbyt często uciekają się do żartów gastrycznych, ale taki już niestety standard gatunku. Grunt, że mamy tu zgrabne połączenie dziecięcego punktu widzenia z magicznym dotknięciem eposu fantasy i z obowiązkowymi eksplozjami humoru. W polskiej obsadzie figuruje choćby Jerzy Stuhr i - choć nie przebija własnych pamiętnych dubbingowych dokonań - zawsze dobrze usłyszeć animowaną postać mówiącą jego głosem. Tak też jest z całym filmem: ot, do obejrzenia.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones