Recenzja filmu

Tsotsi (2005)
Gavin Hood
Presley Chweneyagae
Terry Pheto

Serce gangstera

<b>Sugestywny obraz rzeczywistości johannesburskiego getta, a w tle rytmiczna muzyka kwaito. Historia przestępcy, który zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie, choć przewidywalna, przekonuje.
Sugestywny obraz rzeczywistości johannesburskiego getta, a w tle rytmiczna muzyka kwaito. Historia przestępcy, który zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie, choć przewidywalna, przekonuje. Wysiłek reżysera Gavina Hooda doceniła Akademia, nagradzając film Oscarem dla najlepszego filmu zagranicznego. Pokaz brytyjsko-południowoafrykańskiej produkcji "Tsotsi" - laureata nagród publiczności na festiwalach w Toronto, Denver i Los Angeles był jednym z największych wydarzeń ostatniego festiwalu Camerimage. Do nagród, jakie w ciągu ostatniego roku zdobył film dołączyła ta najważniejsza - Oscar w kategorii najlepszy film zagraniczny. Akcja filmu, którego scenariusz zrealizowano na podstawie popularnej południowoafrykańskiej powieści Athola Fugarda, rozgrywa się w getcie Johannesburga. Jednym z jego mieszkańców jest tytułowy Tsotsi (słowo to znaczy gangster) - agresywny i zamknięty w sobie młody chłopak. Żyje z kradzieży i napadów. Zabija dla pieniędzy. Podczas jednej z "akcji" w samochodzie Tsotsi znajduje niemowlę. Pojawienie się dziecka sprawia, że jego życie zdominowane przez biedę, przemoc i nienawiść nagle nabiera sensu. "Tsotsi" opowiada w rzeczywistości bardzo prostą historię, przewidywalną zwłaszcza w finale. Trudno oprzeć się wrażeniu, że widzieliśmy już to w jakimś filmie lub przeczytaliśmy w którejś z książek. Ale trudno zwracać uwagę na scenariuszowe uproszczenia, gdy opowieść wciąga z każdą minutą coraz bardziej. Całość toczy się w rytmie muzyki kwaito (wywodzącej się ze slumsów). To jeszcze jeden element podkreślający egzotykę filmu. Obrazowo ukazane tło społeczne stanowi świetny kontekst dla wiarygodnie pokazanej przemiany głównego bohatera. Reżyser skupia się na jednostkowej historii. Zamiast przenikliwie diagnozować problemy społeczne i oceniać politykę apartheidu, pokazuje biedotę, dla której życie poza prawem to często konieczność. Świat bogatych, o który ociera się żyjący w slumsach Tsotsi jest jak z innego wymiaru. To salon z pięknymi meblami, pięknie wyposażony pokój dziecka, drogi samochód, a wokół tego masywne ogrodzenie. Niemal niemożliwe do sforsowania. Czy to nie przypomina nam trochę wycinka polskiej rzeczywistości? Recenzenci porównują dzieło Gavina Hooda z głośnym brazylijskim "Miastem Boga" Fernando Meirellesa pokazującego życie w slumsach na przedmieściach Rio de Janerio. Tego rodzaju skojarzenia są oczywiste, ale w "Tsotsi" nie znajdziemy takiej dawki brutalności, ani szalonej pracy kamery. Wizualna strona filmu podporządkowana została historii, a pozostające jej tłem. skąpane w słońcu zdjęcia johannesburskiego getta stanowią świetny kontrast dla mrocznej rzeczywistości filmu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Idąc na ten film, miałam świadomość, że został doceniony przez Amerykańską Akademię Filmową i nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones