Recenzja filmu

Tylko razem (2000)
Lukas Moodysson
Lisa Lindgren
Michael Nyqvist

Sex, drugs i zwyczajne życie

Bardzo cicho i bez wielkiej reklamy do polskich kin wszedł właśnie najnowszy film Lukasa Moodyssona pt. <a class="text" href="fbinfo.xml?aa=1490"><b><a class="text"
Bardzo cicho i bez wielkiej reklamy do polskich kin wszedł właśnie najnowszy film Lukasa Moodyssona pt. "Tylko razem", film, który moim zdaniem jest ze wszech miar godny uwagi i polecenia wszystkim miłośnikom X Muzy Akcja obrazu rozgrywa się w Szwecji w 1975 r. Jest to czas wielkich zmian społecznych i kulturalnych, ruchu hippisów i rewolucji seksualnej, który najlepiej jest wszystkim znany na przykładzie USA, gdzie jego objawy osiągnęły największe rozmiary. Jednak owa rewolucja objęła cały świat, nie tylko Stany Zjednoczone a "Tylko razem" pokazuje jak przebiegała ona w Szwecji. Bohaterami filmu są bowiem hippisi. Grupa przyjaciół, która zawiązuje komunę po nazwą "Razem". Wspólnie mieszkają w dużym domu, jeżdżą pomalowanym w kwiaty odrapanym volkswagenem i uprawiają wolną miłość. Pewnego dnia sprowadza się do nich siostra jednego z mieszkańców, która po kłótni z mężem wyprowadza się wraz z dwójką dzieci z mieszkania. "Razem" to dla niej inny świat, zupełnie odmienny od tego, który do tej pory znała, ale też dzięki niej mieszkańcy komuny odkryją, że poza wspólnymi poglądami ludzi musi łączyć coś więcej aby mogli być ze sobą "Tylko razem" to bardzo kameralny film. Opowiadane w nim wydarzenia rozgrywają się zaledwie w kilku pomieszczeniach a jego siła płynie przede wszystkim z doskonałego aktorstwa oraz ciekawego i dobrze napisanego scenariusza autorstwa Lukasa Moodyssona oraz. Artyście udało się w nim doskonale spleść kilka wątków, które w sumie tworzą frapującą i dającą do myślenia historię, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy więc w "Tylko razem" grupę hippisów, rozbite małżeństwo, ciekawskich sąsiadów, którzy podejrzliwie patrzą na komunę oraz kilka innych osób przeżywających problemy doskonale znane ludziom na całym świecie. Dzięki temu nie oglądamy obrazu Moodyssona jak dokumentu opowiadającego o latach 70., ale od początku filmu angażujemy się w problemy bohaterów, ponieważ tak naprawdę nie różnią się one zbyt wiele od tych, które znamy z własnego, codziennego życia. Dodatkowym elementem przykuwającym naszą uwagę jest inteligentny humor w zręczny sposób wpleciony w fabułę. Moodyssonowi udała się rzecz trudna. Z pozoru niewesołą historię opowiedział bowiem w sposób zabawny i lekki dzięki czemu omawiany film ogląda się bardzo przyjemnie. Śmiejemy się z rozmów naszych bohaterów, ich zachowań, decyzji, które nie zawsze są mądre i słuszne, ale przecież człowiek jest istotą niedoskonałą i ma prawo do błędów. "Tylko razem" to film na wskroś prawdziwy. Nie ma tu udawania, wydumanych sytuacji, czy nieprawdopodobnych zdarzeń. Moodysson nie poszedł na łatwiznę i nie nakręcił obrazu opowiadającego o "wyuzdanym" życiu hippisowskiej braci. Zrealizował za to film o codziennym życiu w komunie i o tym, że w zetknięciu z ludźmi z "zewnętrznego" świata nie wszystkie "dzieci kwiaty" potrafiły wytrwać w wierności głoszonym przez siebie ideałom. Aktorzy, którym powierzono główne role w filmie doskonale wywiązali się ze swoich zadań. Podobnie jak cała historia są oni wiarygodni i prawdziwi, tak że widz nie ma żadnych problemów żeby utożsamić się z bohaterami. Muszę przyznać, że "Tylko razem" to jeden z niewielu filmów, w których wszyscy bez wyjątku aktorzy zagrali na wysokim poziomie. Jeżeli w Szwecji istnieje nagroda dla najlepszego zespołu aktorskiego to artyści występujący w "Tylko razem" powinni ją bezdyskusyjnie otrzymać Omawiany film to również gratka dla miłośników muzyki z lat 70. Obraz ilustrowany jest bowiem kompozycjami szwedzkich zespołów grających w tym okresie a większość z nich, poza ABBĄ, jest w naszym kraju zupełnie nieznana a ich utwory nie brzmią wcale gorzej niż dokonania Jefferson Airplane, czy Ten Years After. Nie wiem, czy w Polsce ukaże się płyta ze ścieżką dźwiękową z "Tylko razem", ale jeżeli tak to jest to obowiązkowa pozycja dla każdego darzącego sentymentem lata 70. melomana Film Lukasa Moodyssona to obok "Morderczego lata" Spike'a Lee najciekawszy jak na razie film, który trafił na nasze ekrany w XXI w. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom dobrego i inteligentnego kina.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones