Recenzja wyd. DVD filmu

Dom zły (2009)
Wojciech Smarzowski
Arkadiusz Jakubik
Marian Dziędziel

Siekiera

Film Wojtka Smarzowskiego to bardzo ciężkie, gorzkie, męskie kino. Bez eufemizmów, bez owijania w bawełnę pokazuje mroczną, bolesną i do bólu przejmującą rzeczywistość lat 80.
Film Wojtka Smarzowskiego to bardzo ciężkie, gorzkie, męskie kino. Bez eufemizmów, bez owijania w bawełnę pokazuje mroczną, bolesną i do bólu przejmującą rzeczywistość lat 80. Najcięższy z rzucanych przez reżysera głaz przygniata widza jednak dopiero wtedy, gdy uświadomi sobie, że przez ostatnie trzydzieści lat niewiele się u nas zmieniło. W "Domu złym" jest zimno, ciemno, brudno i cuchnie.

Film rozpoczyna się narracją Edwarda Środonia (Arkadiusz Jakubik), który opowiada o swoim mało barwnym, ale znośnym życiu. Jest zwykłym szarakiem, który odnajduje się w rutynie komunistycznej rzeczywistości. Względna sielanka skończy się jednak wraz ze śmiercią żony, a otrzymanie posady zootechnika w innej wsi, zamiast podźwignąć Środonia z moralnego upadku, da początek makabrycznym wydarzeniom, jak z najstraszniejszych koszmarów.

W żadnym z bohaterów filmu nie ma najmniejszej choćby oznaki pokory, życzliwości czy szacunku do drugiego człowieka. Każdy z nich jest jak przerażony szczur szamoczący się w nędznej, obskurnej klatce. By się z niej wydostać, musi się pozbyć resztek człowieczeństwa. Dlaczego? Bo inaczej się nie da. Albo ty zjesz, albo oni zjedzą ciebie. I ten przykry wniosek dusi i przygniata niemal przez cały film. Wydaje się, że jedyny pozytywny bohater, porucznik Mróz (w tej roli Bartłomiej Topa) został umieszczony w scenariuszu tylko po to, żeby kontrastował z resztą zepsutych poczwar przewijających się przez ekran. Ten ostatni Mohikanin nie jest w stanie zrobić nic. Zupełnie nic. Gdy to sobie uświadamia, w filmie następują najbardziej dramatyczne wydarzenia.

Krew za paznokciami w "Domu złym" mają wszyscy bez wyjątku. Jak się okazuje, Smarzowski nie jest jednak skończonym pesymistą. Nie sposób nie odebrać sceny narodzin dziecka jako nadziei na to, że wraz z nowym życiem pojawia się szansa na zmianę. Wolę nawet nie myśleć, że poród symbolizuje coś dokładnie odwrotnego. Jeśli niemowlę już od samego początku naznaczone byłoby piętnem domu złego, oznaczałoby to skrajny nihilizm, o który nie śmiem reżysera posądzać. Co się będzie dalej działo, nie wiadomo. Reżyser wycofuje się z opisywanego świata, unosi kamerę ponad nim i nie daje żadnej odpowiedzi.

Dodatki do wydania DVD utrzymane są w równie mrocznym klimacie, co całość filmu. Podzielone zostały na trzy części – "Jesień", "Zima" i "SFX". Każda z nich, w nieco innym stylu, nakręcona przez innego autora, jest zgrabnym reportażem z planu zdjęciowego.  Choć nie można się z nich dowiedzieć zbyt wiele o produkcji, warto obejrzeć je choćby dla samego klimatu – kręcone amatorską kamerą z doskonałymi kompozycjami Mikołaja Trzaski tworzą spójną całość z filmem. Szczególnie ciekawa jest "Jesień" –  z szybkim, dynamicznym montażem i muzyką elektroniczną w tle, przypomina teledysk. Film można obejrzeć z angielskimi napisami.
1 10
Moja ocena:
8
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na "Dom zły" idzie się do kina w stanie mocnego otumanienia przeciętniactwem porażającej większości... czytaj więcej
Nowy film Wojciecha Smarzowskiego promowały głównie porównania do Tarantino i "Fargo". Pomimo wielu prób... czytaj więcej
Ostatnio rodzima kinematografia sprawia mi miłe niespodzianki. Jedną z nich jest film "Dom zły", który... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones