Recenzja filmu

Candy (2006)
Neil Armfield
Abbie Cornish
Heath Ledger

South of heaven

Obraz Neila Armfielda ma swoje momenty, wzbogacone beztroską aurą wiecznego życia w miłości.
Jim Morrison kiedyś powiedział "Powiedzmy po prostu, że próbowałem dotrzeć do granic rzeczywistości. Byłem ciekaw, chciałem zobaczyć, co się stanie. To było to i nic więcej: po prostu ciekawość". Wkrótce skończył marnie, zaćpany na śmierć w swojej wannie wypełnionej wodą. Bohaterowie filmu "Candy" bez problemu mogliby się wpisać grubą kreską w życiorys Morrisona. Żyjąc na wiecznej nirwanie, coraz bardziej oddalają się od rzeczywistości. Spokój ducha wyznaczony jest rytmem wciągniętej zawartości heroiny, ich samych przybliżając do błogiego stanu wyzwolenia się z pod dyktanda ludzi, którymi się otaczają. W "Candy" słowo "uzależnienie" jest odmieniane przez wszystkie przypadki.

Film podzielono na trzy akty: niebo, ziemia, piekło. Narracja prowadzona jest w formie opowieści. I tak poznajemy historie dwójki młodych artystów. Dana (Heath Ledger) i Candy (Abbie Cornish). Zakochują się w sobie, a ich związek zostaje postawiony na trudnej drodze z przeciwnościami losu. Oboje bowiem są uzależnieni do heroiny. Mimo wielu przeciwności losu, chcą ułożyć sobie życie jak najlepiej. Kochają się tak mocno, że chcą wziąć ślub nie zważając na to, że oboje są silnie uzależnieni od narkotyków. Wkrótce jednak pojawią się kolejne okazje do tego, aby przypudrować nosek czymś mocniejszym. Czy w tym wszystkim, przetrwa ich miłość?

Dan pod dwoma względami jest typowym poetą. Po pierwsze: jest romantykiem, po drugie: jest wiecznie spłukany. Abbie z kolei pochodzi z zamożnej rodzinny. Nadopiekuńcza natura jej rodziców tak naprawdę nigdy nie pozwoliła zachłysnąć prawdziwej wolności. Tę wolność daje jej oczywiście Dan. Co jednak istotne, łączy ich nie tylko miłość do samych siebie, ale także miłość do sztuki. Bohaterów poznajemy w ich najlepszym okresie życiowym (niebo). Gdy ich sympatia jest w szczytowej formie, pojawiają się plany ślubu i własnego kąta. Niestety ich spokojny rytm życia zostaje przerwany w momencie, kiedy pojawią się wydatki. Wtedy zaczyna brakować na jedzenie. Tym samym kończy się heroina. Widmo pozostania z niczym, zmusza dwójkę do absurdalnych kroków. Miłość pogrąża się w stagnacji, spychając ich w otchłań ubóstwa (ziemia, piekło).

Stopniowa pauperyzacja trąci swoistym dramatem. Melodramatyczny charakter filmu ulatnia się na rzecz tragizmu, w którym reżyser przedstawia dwójkę bohaterów w nieco mrocznym świetle. Do życia wkrada się rutyna, niemoc, brak pomysłu na życie. W tym momencie australijski reżyser wysuwa naukę do widza, a jej odczytanie jest solidną pointą dla całego utworu. Rozpędzona karuzela życia musi się kiedyś zatrzymać, pytanie, czy we właściwym momencie?

Pomimo pieczołowicie oddanego przekazu i solidnie przedstawionej historii, sama fabuła nie zawiera ani grama odkrywczego pierwiastka. Obraz Neila Armfielda ma swoje momenty, wzbogacone beztroską aurą wiecznego życia w miłości. Ale ma też swoje przewidywalne momenty. Strona techniczna filmu w niczym nie wybija się ponad przeciętność. Czasem utwór Armfielda wzbogacono o statyczne ujęcia, ale to właściwie tylko tyle albo i aż tyle. Dwoje aktorów, wokół których roztacza się cała historia, spisali się na medal. Pozytywnie zaskoczyła mnie Abbie Cornish w roli Candy. Jej rola wymaga od niej samej ogromnej determinacji, a jak się okazało, nie wypadła wcale gorzej od znakomitego Ledgera.

Na koniec przytoczyłbym jakiś cytat Morrisona, ale chyba sobie daruję. "Candy" być może nie jest najjaśniejsza gwiazdą w historii australijskiej kinematografii, ale jest jak najbardziej wart uwagi. Głęboko angażuje emocje widza. Jeśli szukacie filmów o narkotycznej niedoli, to koniecznie na listę wpiszcie obraz Neila Armfielda. Epizod z życia młodych artystów, w którym droga do celu wiedzie przez białą ścieżkę. Z pewnością nie pożałujecie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Idealnie prawdziwa historia idealnie prawdziwej miłości. Film, w którym wszystko jest doskonałe:... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones