Recenzja filmu

Jutro będziemy szczęśliwi (2016)
Hugo Gélin
Omar Sy
Clémence Poésy

Szczęście nie sługa

Historia Hugo Gélina przypomina dziecięcą kolejkę: z torów udało się ułożyć oryginalną kombinację, choć nie bez naginania części i zgrzytów zużytych elementów. Od tych ostatnich uwagę odwraca
Nie lubię Francuzów. Bo jak tu lubić ludzi, którzy tworzą mocno średni komediodramat, a i tak, pod względem przyjemności z oglądania bije on na głowę 95% polskich produkcji tego gatunku? A może ten film tylko wydaje mi się średni, bo poprzeczkę ustawiają takie cuda jak"Nietykalni","Rozumiemy się bez słów"czy"Samba"?



Samuel wiedzie proste, stateczne życie: pracuje bezstresowo, pływając kameralnym jachtem z kilkuosobowymi grupami turystów. Swoim urokiem osobistym i gadką udobrucha krytyczną szefową, a resztę życia wypełnia szczęściem, którym są dla niego wino, kobiety i śpiew. Wino można tu zastąpić drinkami, a śpiew rytmami disco, ale kobiety są w definicji szczęścia Sama obowiązkowe, zwłaszcza te piękne i na jedną noc. Aż do momentu, gdy jedna z nich podrzuci głównemu bohaterowi niespodziankę, którą ten nieświadomie zostawił w jej łonie niecały rok wcześniej. Próbując odzyskać dawne życie, Samuel z podziwu godną determinacją i uporem wyrusza w podróż, podczas której szybko odkryje zupełnie inny rodzaj szczęścia: ojcostwo.

Brzmi sztampowo? Cóż, cała historiaHugo Gélinaprzypomina dziecięcą kolejkę: z torów udało się ułożyć oryginalną kombinację, choć nie bez naginania części i zgrzytów zużytych elementów. Od tych ostatnich uwagę odwraca wyśmienita gra głównych aktorów.Omar Syto istny magnes charyzmy, którą zlepia rozmaite paradoksy charakteru Samuela: ustatkowany marzyciel, leniwy tytan pracy, wrażliwy twardziel, szczery krętacz. Jego perypetie, te śmieszne oraz te straszne, angażują widza emocjonalnie, a za jego upór przyjdzie nam trzymać kciuki nie raz. KreacjaAntoine Bertrandajako przyjaciela pojawia się dość niespodziewanie, szybko jednak wplata się w strukturę filmu. Szczególnie cieszy fakt, że to mądra, wrażliwa postać, nie służąca wyłącznie do wyśmiewania pewnych stereotypów.



DebiutującaGloria Colstontworzy dopasowany duet z ekranowym ojcem. Tu też należy zaznaczyć, że nie stanowi ona jedynie uroczego dodatku do Omara Sy, tylko odrębną postać z autentycznymi emocjami i rozterkami.

Wśród głównych bohaterów najsłabiej wypadaClémence Poésyw roli Kristin. W teorii kobieta zmaga się z poważnymi emocjonalnymi problemami. W praktyce: im dalej w seans, tym bardziej nie do zniesienia się staje. Być może taki był zamysł twórców, dla mnie niezrozumiały. Pozostałe postacie to już klisze: przerysowana pani dyrektor, arogancki reżyser, chytry inteligencik. Pojawiają się na kilka chwil, by spełnić narzucone scenariuszem funkcje, po czym odchodzą w niebyt.

O ile muzyka kompletnie wypadła mi z pamięci po seansie, o tyle zdjęcia są po prostu ładne. Słoneczna plaża czy zatłoczone miasto, chwile szczęścia czy tragedie, z intensywnością kolorów z ekranu bije optymizm. Sądzę, że autentyczny, choć nie tak silny jak w filmach, które wymieniłem we wstępie. Niemniej jednak, za tą optymistyczną aurę bardzo Wam, Francuzi, dziękuję, a film z czystym sumieniem polecam.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Omar Sy rozkochał w sobie publiczność na całym świecie, kiedy w "Nietykalnych" zaprezentował się jako... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones